Powiedzmy sobie szczerze, w Łodzi brakuje miejsc, które mogą być architektonicznymi ikonami miasta. Mamy swoje wspaniałe dziedzictwo, ale to co powstaje współcześnie woła o pomstę do nieba.
Jakiś czas temu dostałem propozycję wystartowania w konkursie na projekt zmiany przestrzeni publicznej organizowanym przez słynną agencję reklamową. Miałem w zanadrzu jakiś pomysł, przelałem go na papier, zrobiłem wizualizacje i wysłałem. Spodobało się, pomysł zakwalifikowano do publicznego głosowania, gdzie bez zbędnej kampanii zajął drugie miejsce tuż za zwycięzcą i przeszedł do drugiego etapu z dużą szansą na realizację. Jednak wydarzyło się coś co sprawiło, że straciłem serce do tej rywalizacji, nawet sam nie zagłosowałem na swój projekt ;). Co mianowicie? Wpadłem na inny pomysł. Lepszy, dużo lepszy, wspaniały wręcz. Bo to pomysł o miłości. Wiem, że w cuglach wygrałby głosowanie, najlepsza agencja reklamowa świata, która zaprosiła mnie do konkursu oraz jej wielki klient byliby na ustach wszystkich - jednocześnie wiem, że pomysł ten nie miałby szans na realizację. Dlatego odpuściłem konkurs, ale nie odpuszczę sprawy :). Bo to jest Łódź. Miasto zawsze w awangardzie, Łódź hipsterem miast i wiadomo że łodzianie to ludzie z poczuciem humoru, przecież nikt normalny nie chciałby tu mieszkać ;)
O co chodzi? O Plac Miłości. Gdzie? Jak to gdzie? W p... Właściwie obok. Skoro mamy waginę na jednym z najważniejszych placów w mieście to dlaczego nie możemy mieć innych atrybutów miłości? Jest ohydnie, a mogłoby być pięknie. Drzewa przycięte w penisy, ławki-piersi, rampy dla zawodowców na deskach w kształcie ust. I kto miałby to zaprojektować? No oczywiście, że Maurycy Gomulicki. Byłoby wspaniale - ale mam jeszcze lepszy plan. Zaprojektować i zaakceptować! Tylko jak? To może tylko jeden człowiek. Tak, właśnie on. Marek Janiak - członek słynnej Łodzi Kaliskiej, grupy właśnie od tych spraw, jajcarzy jak się patrzy.
Nasz architekt miasta mógłby się w końcu się trochę wykazać. Na swoim stanowisku brakuje mu cech, które sprawiają, że jest świetnym artystą czyli poczucia humoru. Konserwatywnie, drętwo, brzydko i czasami strasznie (słupy).
Powiedzmy sobie szczerze, w Łodzi brakuje miejsc, które mogą być architektonicznymi ikonami miasta. Mamy swoje wspaniałe dziedzictwo, ale to co powstaje współcześnie woła o pomstę do nieba. Właśnie okazało się, że przestanek przesiadkowy nie jest taki straszny jak się zapowiadało. Jest nawet fajnie, ale nic więcej. Atlas Arena wygląda tak jakby projektant chciał wpisać się otoczenie dworca Łódź Kaliska, remontujemy biurowce z lat 60. tak, żeby wyglądały jak te z lat 90. Za wiele tych nieciekawych projektów odpowiada Pan Janiak, już jako architekt miasta, a wcześniej członek komisji konkursowych chociażby na jeden z najbardziej nieudanych projektów czyli bohaterkę niniejszego tekstu.
Także Panie Marku, jest szansa na rehabilitację. Piszę całkiem serio. Mielibyśmy prawdziwą atrakcję turystyczną z jajem. Byliby turyści (widzicie już te tłumy Japończyków?), i łodzianie byliby dumni. Wagina zamiast pieśni Verdiego grałaby miłosne arie, a fontanna imitowałaby tryski... miłości.
Jak myślicie? Pomysł trochę z d..., ale składać projekt w przyszłym roku do Budżetu Obywatelskiego?
___________________________________
Marcin Polak - artysta i kurator poruszający się na styku działań artystycznych i społecznych. Inicjator działań z cyklu „Zawód Artysty”, mających wpłynąć na zmianę polityki kulturalnej. Założyciel i redaktor portalu „Miej Miejsce“ o tematyce społeczno-kulturalnej. Współprowadzi latającą „Galerię Czynną“. W swoich projektach porusza ważne problemy społeczne i polityczne, starając się inicjować dialog między społeczeństwem a instytucjami oraz elitami. Absolwent PWSFTViT w Łodzi . Stypendysta MKiDN. W 2016 został odznaczony honorową odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej“.