Żadna uprzywilejowana grupa nie odda z własnej woli nadmiaru władzy i przywilejów. Konieczne jest spojrzenie w przyszłość i długoterminowa ocena działań. Nie to, co stanie się za dwa lub pięć lat, ale za dwadzieścia czy pięćdziesiąt. Walcz z nami teraz, na strajku 3 marca.
3 marca o godzinie 13:00 przejdziemy ulicami naszego miasta jako łódzka grupa lokalna Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Będziemy brać udział w globalnej mobilizacji młodzieżowych ruchów klimatycznych razem z wieloma innymi grupami Fridays For Future na całym świecie. MSK jest i zawsze był częścią całego ruchu FFF, więc pozostając solidarni z osobami aktywistycznymi spoza Polski, wychodzimy na ulice, aby nie tylko sprzeciwić się bierności polityków i polityczek w kwestii klimatu, ale również okazać wsparcie osobom z krajów, które już teraz cierpią z powodu katastrofy klimatycznej. Katastrofy, która dla niektórych ludzi z Europy i Ameryki Północnej, wbrew faktom, wciąż pozostaje w sferze hipotetycznych rozważań.
Chcemy nagiąć podział na sprawy Europy i sprawy reszty świata, ponieważ to rządy Globalnej Północy mają największy wpływ na sytuację najbardziej poszkodowanych przez katastrofę klimatyczną osób. Nie możemy udawać, że nie jest to nasze zmartwienie - nie możemy zakrywać uszu i odwracać wzroku, okłamując się, że problemy świata nie są naszymi problemami. Zwłaszcza teraz, kiedy zbliżają się wybory parlamentarne i coraz więcej obywateli w końcu zaczyna uwzględniać kwestię klimatu w swoich oczekiwaniach wobec rządu, a dzięki temu coraz więcej partii stara się na te oczekiwania odpowiedzieć, koniecznym jest unaocznienie obywatelom, że to nasze rządy, jako Europy, odpowiedzialne są za decyzje padające względem południa, a więc to, na kogo głosujemy, oddziałuje nie tylko na nas, ale i na ludzi w dużo gorszej sytuacji. Zauważmy, że żyjemy w opresyjnym systemie, w którym rozwiązywanie problemów przypada osobom, które są z nimi związane najczęściej w znikomym stopniu. Politycy z Europy czy Ameryki Północnej nie doświadczają na co dzień walki o wodę, trwających latami susz, czy tajfunów, które zostawiają po sobie zbyt duże szkody by państwa rozwijające się mogły sobie z nimi poradzić.
Wszyscy walczymy o tę samą planetę, a w tej walce mamy jednego wroga. Są to wielkie koncerny, napędzane przez kapitalistyczny system zbytku, fabryki i prywatne przedsiębiorstwa, zatrudniające w nieludzkich warunkach osoby, które z powodu wyniszczonej w ich kraju gospodarki często nie mają innej możliwości podjęcia pracy niż właśnie w takich korporacjach
Naszym zadaniem jest więc zwracać uwagę na to, kiedy granice są przekraczane, a żeby być tego świadomym, musimy zdawać sobie sprawę z sytuacji osób MAPA - Most Affected People and Areas – czyli; osób niebiałych, z niepełnosprawnościami, kobiet, osób LGBT, osób z doświadczeniem uchodźczym lub migrandzkim i innych marginalizowanych grup. Wszyscy walczymy o tę samą planetę, a w tej walce mamy jednego wroga. Są to wielkie koncerny, napędzane przez kapitalistyczny system zbytku, fabryki i prywatne przedsiębiorstwa, zatrudniające w nieludzkich warunkach osoby, które z powodu wyniszczonej w ich kraju gospodarki często nie mają innej możliwości podjęcia pracy niż właśnie w takich korporacjach. Z kolei jednym z powodów upadku gospodarki są właśnie zagraniczne koncerny, które osiedliły się w krajach postkolonialnych, dając złudzenie, że zapewniają warunki pracy obywatelom, którzy nie pracują jednak na kapitał własnego państwa, ale na piąty samochód właściciela firmy. Kraje kolonizujące cały czas czerpią zyski ze swoich byłych kolonii i wykorzystują ich zależność ekonomiczną. Tak cały ten schemat powtarza się w formie zamkniętego obiegu.
Za katastrofę klimatyczną odpowiedzialne są przede wszystkich wielkie koncerny i dystrybutorzy paliw kopalnych oraz ich masowi konsumenci, nagromadzające się zanieczyszczenia, tony odpadów pochodzących z konsumpcyjnego stylu życia, napędzanego przez zarabiające na tym korporacje, które mnożą zarobki na rzecz jednego procenta najbogatszych ludzi na świecie. Najmniejsza grupa osób jest odpowiedzialna za największe zniszczenia w klimacie, a stosunek odpowiedzialności państw za katastrofę klimatyczną jest wprost proporcjonalnie odwrotny do państw ponoszących jej konsekwencje. Oznacza to, że państwa odpowiedzialne najmniej za katastrofę, cierpią przez nią najbardziej. Lecz ta kwestia tyczy się nie tylko klimatu.
W czasie jakiegokolwiek kryzysu, grupy marginalizowane zawsze narażone są najbardziej, a choć z naszego punktu siedzenia nie widać, aby kryzys istniał, osoby aktywistyczne MAPA już od lat bezskutecznie żądają uwagi ze strony Globalnej Północy, mimo to dalej są ignorowane, a ich prośby o pomoc odkładane jako kwestia drugoplanowa. Chcemy więc oddać im głos, ponieważ są to grupy, które przez lata były spychane na margines, co sprawiło, że widzą obecną sytuację nie ze strony zysków i kultury zbytku, ale szkód, które wyrządza ona ludziom kompletnie niezwiązanym z konsumpcjonizmem, ludziom, którzy ledwie mają możliwość zapewnić sobie podstawowe środki do przeżycia.
Jesteśmy w tym wszyscy razem, każda grupa aktywistyczna walczącą o prawa osób marginalizowanych jest częścią większego ruchu, w którym wszyscy dążymy do tego samego. I mimo tego, że po drodze zawsze będziemy mieć swoje własne cele, protestujemy przeciw temu samemu, opresyjnemu systemowi
To musi się skończyć, bo mimo że dla społeczeństwa europejskiego, MAPA są zwyczajnie niewygodnym tematem, nie możemy pozwalać, aby takim pozostały. Kryzys sprzyja podziałowi społecznemu, a podział społeczny jeszcze głębszemu alienowaniu mniejszych grup, które już wcześniej zostały przez większość naznaczone piętnem. Naszym celem jest więc zjednoczyć osoby aktywistyczne z tych grup, stworzyć tym samym jednolity ideologicznie front sprzeciwiający się czynnikom zagrażającym nam wszystkim jako ludziom. Pokazać, że nie jesteśmy sami i że wszystkie problemy, z którymi mierzymy się światowo pochodzą z tego samego źródła i ostatecznie wszyscy walczymy o to samo. Dlatego tak istotna jest edukacja społeczeństwa Europy, w przypadku naszej grupy konkretnie Polski, w zakresie sytuacji osób Globalnego Południa. Jesteśmy w tym wszyscy razem, każda grupa aktywistyczna walczącą o prawa osób marginalizowanych jest częścią większego ruchu, w którym wszyscy dążymy do tego samego. I mimo tego, że po drodze zawsze będziemy mieć swoje własne cele, protestujemy przeciw temu samemu, opresyjnemu systemowi. Nie jesteśmy sami. A im więcej będziemy dostrzegać i im szerzej będziemy mówić o interdyscyplinarności problemów, zarówno społecznych jak i klimatycznych, tym więcej ludzi zacznie rozumieć, że mianownikiem obecnych globalnie problemów jest sama elita najbardziej uprzywilejowanych ludzi, ta mała grupka względem reszty ludności świata.
Chociaż to bardzo kłóci się z polską mentalnością i kultywowanym od pokoleń mitem Polski jako Chrystusa narodów, państwa męczenników, i choć jako naród niezaprzeczalnie wiele wycierpieliśmy i wiele wewnętrznych walk jeszcze przed nami, to musimy zacząć dostrzegać szerszy świat i rozpoznawać, że w skali świata, jako państwo w Europie środkowej, wciąż należymy do części najbardziej uprzywilejowanych państw.
Przygotujmy się na to, że to my jako Europejczycy będziemy odpowiedzialni za pomoc osobom uchodźczym MAPA, kiedy już niedługo z powodu katastrofy klimatycznej ich państwa zostaną zniszczone przez żywioły i staną się niezdatne do życia. Polskie społeczeństwo, jak widzimy na przykładzie wciąż trwającego koszmaru na granicy białoruskiej, nie jest gotowe, na zbliżający się coraz szybciej “kryzys uchodźczy”, ale to kwestia najwyżej paru lat, kiedy Europę zaleją fale migrantów klimatycznych, nie będzie miejsca na politykę antyemigracyjną i otaczanie twierdzy dobrobytu Unii Europejskiej drutem kolczastym. Dla utrzymania humanitaryzmu w Europie, będziemy musieli odsunąć na bok uprzedzenia napędzane nie tylko ksenofobią, ale coraz częściej zwykłą obroną kapitału. Dlatego edukację trzeba zacząć już teraz. Rozmowy o prouchodźczości muszą mieć miejsce teraz. Ponieważ takie zmiany zajmują lata, dekady. My nie mamy tyle czasu. Przez zaniedbanie tego tematu, przez to, że byliśmy ślepi na dalsze konsekwencje rozwoju katastrofy klimatycznej, teraz musimy w końcu zacząć działać.
Żadna uprzywilejowana grupa nie odda z własnej woli nadmiaru władzy i przywilejów. Konieczne jest spojrzenie w przyszłość i długoterminowa ocena działań. Nie to, co stanie się za dwa lub pięć lat, ale za dwadzieścia czy pięćdziesiąt
Na skutek kolonialnej historii Europy i Ameryki Północnej, kraje Globalnego Południa najpierw zostały gospodarczo i kulturowo uzależnione od kultury zachodu, już w tamtym czasie nastawionej na zysk i zawrotny rozwój, którego konsekwencji jeszcze wtedy nie znaliśmy, gdzie niewolnicza praca była jedyną drogą na przeżycie. Niewiele zmieniło się później, gdy na skutek neokolonializmu te zniszczone państwa i dotknięte traumą społeczeństwa nagle zostały odcięte i pozostawione bez żadnej pomocy, musząc mierzyć się z problemami nienależącego do nich świata, który pozostawili im Europejczycy. Tutaj wyzysk się nie skończył, kiedy te same praktyki, zostały wprowadzone w formie legalnych na papierze transakcji, gdy w rzeczywistości był to wciąż zwyczajnie wyzysk ludzi, którym wcześniej odebrało się inną drogę zarobku.
Teraz, gdy fabryki wielkich koncernów dalej zasilają ludzie, dostając za swoją ciężką pracę ledwie ochłapy, żyją w ubogich gospodarczo krajach, bo praca, którą wykonują wlicza się w kapitał miliarderów, ich państwa są zalewane przez powodzie, zapadają się w czasie trzęsień ziemi, ulegają tajfunom – nie z przyczyn naturalnych, nie przez „taką naturę ich geografii” jak twierdzą ludzie, którzy przy okazji wspominają, że kraje te są bardziej narażone na kataklizmy. Mówimy tu o katastrofach o wiele potężniejszych, o wiele liczniejszych niż te naturalne. Biorą się m.in. z powiększających się wahań pogody spowodowanych ociepleniem klimatycznych, za które odpowiedzialna jest emisja dwutlenku węgla w największym stopniu emitowanego przez wspomniane kraje globalnej północy.
Nie ma sprawiedliwości klimatycznej bez sprawiedliwości społecznej i vice versa. Korporacje mają możliwości i zasoby, żeby spowolnić katastrofę, jednak perspektywa utraty choć części ich krótkoterminowych zysków przysłania im tę chęć. Żadna uprzywilejowana grupa nie odda z własnej woli nadmiaru władzy i przywilejów. Konieczne jest spojrzenie w przyszłość i długoterminowa ocena działań. Nie to, co stanie się za dwa lub pięć lat, ale za dwadzieścia czy pięćdziesiąt.
Życie z dnia na dzień nie jest możliwe, kiedy mówimy o dziedzictwie ludzkości, o przetrwaniu gatunku, który razem z klimatem zmierza ku zagładzie. Najpierw zginą najbardziej dyskryminowane warstwy i grupy społeczne, potem ty, a na końcu miliarderzy, dla których pracowałeś całe życie. To jest przyszłość jakiej chcesz?
Jedną z grup objętych ogromnym ryzykiem są kobiety, które stanowią blisko 80% narażonych na niebezpieczeństwa związane z klimatem osób. W niektórych kulturach kobiet i dziewczynek nie uczy się pływać, co stwarza sytuację bez wyjścia, w przypadku powodzi. W innych kulturach kobiecie nie przystoi opuścić domu, nawet w sytuacji zagrożenia życia. To kobiety najczęściej mają obowiązek zadbać najpierw o bezpieczeństwo dzieci i starszyzny ponad swoim własnym.
Faktem jest, że w środowiskach, w których udział kobiet w polityce jest wyrównany, lepsza jest jakość polityki klimatycznej tj. m.in. redukcji emisji gazów cieplarnianych i ochrony terenu, a także polityki społecznej
Chaos, jaki panuje w państwach, w sytuacji kryzysowej przypomina warunki wojenne, w których nie ma najprostszych zasad mających uchronić ludzi przed skutkami katastrof. Tym bardziej nie respektuje się więc grup, za którymi ciągnie się długa historia dyskryminacji. Najsilniejsi, najbardziej wspierani przez system wygrywają. Tymczasem kobiety są dużo bardziej niż średnia narażone na wykorzystanie finansowe, a ponad to, gwałtownie rośnie ryzyko napaści seksualnej, której ofiara ma gwarancję, że nie dostanie żadnego wsparcia. Również, kiedy mówimy o emigrantkach klimatycznych, zwłaszcza kobietach nie białych, dużo trudniej jest im znaleźć pracę, szczególnie legalną i niebędącą nieludzką formą wyzysku pracowniczego. Ich trudna sytuacja jest też dużo częściej wykorzystywana przy próbach pozyskania zakwaterowania, ogromna część tych kobiet pada ofiarami gwałtu.
Dyskryminacja powoduje brak przedstawicielstwa wysuwanych na margines grup społecznych, a to prowadzi w prostej linii do zaniedbania tej grupy, pominięcia jej w podejmowaniu decyzji dla ogółu społeczeństwa i poddaje ją narażeniu na niesprawiedliwość. Faktem jest, że w środowiskach, w których udział kobiet w polityce jest wyrównany, lepsza jest jakość polityki klimatycznej tj. m.in. redukcji emisji gazów cieplarnianych i ochrony terenu, a także polityki społecznej.
Pośród największych liderów w grupach ekologicznych większość stanowią właśnie kobiety, takie jak Christina Figueres (głowa United Nations Framework Convention on Climate Change), Greta Thunberg (inicjatorka ruchu Fridays For Future), Alexandria Ocasio-Cortez (inicjatorka idei New Green Deal) czy premierka rządu Nowej Zelandi - Jacinda Ardern, która zapowiedziała projekt odejścia Nowej Zelandii od paliw kopalnych do 2025 roku.
Jednak ogromny udział tych kobiet oraz innych osób aktywistycznych i politycznych, niebędących mężczyznami, na rzecz planety nie jest proporcjonalny do decyzyjności czy choćby ilości zaangażowanych na wyższych szczeblach osób, które byłyby się w stanie wybić ponad cisheteronormatywny, patriarchalny system.
Nie pozwolimy, żeby zostały zepchnięte na dalszy plan, nie damy się ignorować. Cały świat wyjdzie na ulice 3 marca. Wygramy razem czy będziemy ostatnimi przegranymi?
Mimo rozpoznania, że to budowa społeczności oraz inkluzyjność są podstawą do zmian na świecie, rozwiązania, które wysuwają wspomniane osoby, zostają w globalnej praktyce odsuwane przez brak opłacalności dla społecznej elity, najbogatszego jednego procenta społeczeństwa, obojętnego na resztę świata tak długo, jak długo pracuje ona na ich korzyść.
Obecnie jednym z bardziej istotnych czynników biorących udział przy konfliktach militarnych jest położenie paliw kopalnych na terenach objętych stanem wojennym. Nawet, kiedy konflikt pierwotnie nie wynikał z chęci zwiększenia zasobów paliw, naturalnie stało się to jednym z czynników wpływających na rozwój dalszych działań. Zaangażowania innych państw, szczególnie tych bardziej rozwiniętych, w działania na “Bliskim Wschodzie” czy w Afryce, ma podłoże czysto kapitalistyczne. Wojna jest po prostu sposobem na zarobek dla tych, którzy ekonomicznie mogą sobie na nią pozwolić, zwłaszcza, kiedy nie toczy się na ich terytoriach, kiedy to nie ich pola zostają skażone, kiedy to nie ich infrastruktura i natura zostają kompletnie zniszczone, uniemożliwiając pracę rolnikom, których spora część to również kobiety, nie mogące podjąć innej formy utrzymania.
Jednocześnie władze, poprzez służby mundurowe, wymierzają agresję w osoby aktywistyczne, w grupy marginalizowane, w ruchy feministyczne, LGBT i osoby koloru. Bronią kultu patriarchatu, białej supremacji i kapitalizmu.
Te kwestie muszą wybrzmieć w naszym społeczeństwie. Nie pozwolimy, żeby zostały zepchnięte na dalszy plan, nie damy się ignorować. Cały świat wyjdzie na ulice 3 marca. Wygramy razem czy będziemy ostatnimi przegranymi?
___________
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny - zrzeszamy wszystkie chcące działać z nami osoby, niezależnie od ich poglądów, wiary czy popieranych partii. Nie pozwalamy na to, aby różnice światopoglądowe stanowiły problem w porozumieniu między członkami i członkiniami, ani wykluczały kogokolwiek. Wszystkich nas, bez wyjątku, łączy świadomość, że to reakcja na kryzys klimatyczny będzie decydująca dla naszej wspólnej przyszłości. I jesteśmy gotowi o nią wspólnie walczyć.