Rozmowa z Pawłem Strzelcem i Marcinem Reguckim, 23.02.2018

 

Eliza Gaust: 2017 był dla was intensywnym rokiem. Dużo koncertów, dobrze przyjęta płyta „Culture”, a za chwilę premiera kolejnej – „Hope”…

Paweł Strzelec: Koncertowo to był bardzo dobry rok. Muzycznie też. A tak poza tym... Dla mnie rok 2017 cały czas trwa, nie wszedłem jeszcze w pełni w nowy. Z pewnością nie mogę powiedzieć o nim, że był udany, ale nie mam złudzeń co do tego, że 2018 czy kolejny przyniosą jakieś zmiany, napełnią serce radością i pozwolą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Ale od strony koncertowej, faktycznie, było ok. Graliśmy we Włoszech, w Anglii, w Czechach, na Litwie i oczywiście w Polsce.

 

Tytuł nowej płyty „Hope” jest dość przewrotny. Mam wrażenie, że raczej mało na niej nadziei…

Marcin Regucki: Stąd na okładce w tytule ta spadająca literka „o”.

 

No właśnie, czyli nadzieja czy jej brak?... O czym jest ta płyta?

Paweł: O braku motywacji, braku oczekiwań, o rozczarowaniach samym sobą i innymi, o niemocy. O tym, że się rozmijamy w związkach z partnerami, przyjaciółmi, kolegami. O tym, że osoby zaangażowane w te relacje są zawsze w innym momencie życia. Mają inne potrzeby, zainteresowania, w inny sposób chcą się realizować. I tak mogą się gonić, ale nigdy się nie dogonią, więc lepiej się pogodzić i nie frustrować. Dotyczy to zarówno sfery emocjonalnej, zawodowej, jak i form spędzania czasu, poczucia obowiązku czy czerpania przyjemności. Minął rok od napisania tych tekstów, więc teraz jestem już myślami przy kolejnej (miejmy nadzieję, że uda się ją nagrać). To wszystko oscyluje gdzieś między pustką a melancholią. Być może będzie to takie kompendium dla mieszkańców miast powyżej 100 tys. na temat bezcelowości, życia ze złamanym kręgosłupem i z nieodczuwającym sercem. A może coś zupełnie innego. Wszystko jest zmienne.

 

czarno białe zdjęcie dwóch muzyków

 

Często jesteście zapraszani na imprezy punkowe i około punkowe. Jakie jest dziś to środowisko?

Marcin: Wydaje mi się, że jest podobne do każdego innego środowiska… Jest w jakiś sposób podzielone. Jest - tak to nazywam - punkowa milicja. To są ludzie z takim nastawieniem, że kiedy powiesz lub zrobisz cokolwiek, co nie jest zgodne z ich punktem widzenia, od razu chcą cię zakrzyczeć. A przecież punk z założenia to różnorodność. Jest też punkowy beton, przez który się nie przebijesz, choćbyś chciała. To grupa, dla której punk to gitara, bass, perkusja i teksty, które nie zmieniły się od początku istnienia tego ruchu. Słysząc zespół, który nie jest typowo „rockerski”, pozostają obojętni i czekają na następną kapelę, która zacznie „smażyć” na gitarach. Oczywiście są też osoby otwarte na różne rzeczy w muzyce, sztuce, generalnie kulturze oraz postrzegające/doświadczające rzeczywistość w indywidualny sposób. To właśnie oni są nadzieją i przyszłością punk.

Paweł: Jak każde środowisko (względnie trwały układ jednostek, grup społecznych i innych zbiorowości ludzkich oddziałujących na rozwój, zachowanie się i aktywność człowieka). Nie chcę mówić na ten temat.

 

Wokół Siksy, z którą często razem koncertujecie, wywiązała się cała dyskusja w stylu: czy to, co robią, można nazywać punkiem czy nie…

Paweł: Dlatego chyba tym bardziej można!

Marcin: Z punkiem, zdaje się,  od początku było tak, że oznaczał pewną rewolucję społeczną i kulturalną, bunt względem otoczenia. Jeśli będziemy tkwić w miejscu i robić wciąż taką samą muzykę, powielać idee, to nie ma to nic wspólnego z kontestacją. Na spotkaniu o książce, którą napisałaś, Marcin Pryt powiedział, że punk cały czas ewoluuje, z czym w stu procentach się zgadzam. Niech ewoluuje albo umiera.

 

Kiedyś Paweł powiedział, że gracie muzykę punkową, tylko na syntezatorach, a nie na gitarach. Co dla was oznacza punk?

Paweł: To, co dla mnie oznacza punk, jest zupełnie bez znaczenia, gdyż nie jestem typowym przedstawicielem tego gatunku. Jestem jednym z nas/z was. Na temat punk rocka niech się wypowiadają ci, co biją pianę na forach i Facebooku. Ci, którzy są dobrzy w internetach.

 

Na płycie „Hope” czuje się przełożenie punktu ciężkości z „my” na „ja”. Skąd taka zmiana w nastroju, tekstach, brzmieniu tej płyty?

Paweł: Ta płyta została inaczej zrobiona przez Marcina, a ja miałem potrzebę napisać o czymś innym. Jest osobista, to po prostu płyta o życiu. Nie dotykałem tym razem polityki, kultury, obyczajowości. Jestem wdzięczny za to, że Marcin, tworząc muzykę, daje mi okazję do pisania takich tekstów.

Marcin: Kiedy pracujemy nad płytą, to raczej nie pytam Pawła o teksty, sam je sobie interpretuję. I o ile poprzedni album można odczytywać politycznie, to ten ma dla mnie podtekst bardziej społeczny. Te testy wywodzą się z uczuć i przeżyć Pawła, ale mogą dotyczyć każdego mieszkańca miasta. Aspekt polityczny wynika z aspektu społecznego. I kondycja naszego społeczeństwa, o której być może trochę jest na tym albumie, też może odnosić się do kontekstu politycznego.

Paweł: To, że na tej płycie nie poruszamy pewnych wątków wprost, wcale nie oznacza, że nie wrócimy do nich na następnej. Albo że nie pojawią się kolejne kwestie, które nas interesują… Jestem pewien, że nowe Alles to będzie zupełnie inna historia. Staramy się tworzyć w ten sposób. Bo po co pisać drugi raz tekst w stylu: Boli mnie dusza, boli mnie ciało… Kogo nie boli [śmiech].

 

muzycy w tle, na pierwszym planie grupa mężczyzn 

Jesteście konsekwentni w tym, że każda nowa płyta ma być inna. To potrzeba ciągłego eksperymentu, poszukiwania?

Marcin: Alles jest procesem. Od kiedy powstał, cały czas ewoluuje, a gdzie to doprowadzi – tego nie jestem w tym momencie w stanie przewidzieć…

Paweł: Chcielibyśmy, żeby Alles trwał jak najdłużej. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że ta płyta może być ostatnią. Wciąż odkrywamy nowe rzeczy, ale nie mamy zazwyczaj okazji razem posłuchać tego, co lubimy. Najczęściej udaje się to podczas jazdy samochodem. Kiedy jedziemy na koncert, Marcin puszcza mi swoje płyty, a ja jemu moje. Jesteśmy dla siebie plusem i minusem. Często na muzykę, którą sobie nawzajem włączamy, reagujemy wzruszeniem ramion lub też zapytaniem: ale o co chodzi??

 

Ten album jest brzmieniowo cięższy niż poprzednie. Nie dominuje już electro i synth pop, ale raczej minimal i mocny beat. To efekt muzycznych inspiracji Marcina?

Paweł: Płyta „Culture” była bardzo bogato zaaranżowana, żeby nie powiedzieć – przearanżowana, ale nie przypadkowo, a z pełną świadomością. Tak miało być. I już wtedy wiedzieliśmy, że następny album, który nagramy, będzie bardziej minimalny.

Marcin: Kiedy zaczynałem pracę nad tą płytą, narzuciłem sobie ograniczenie, że ma być ona zrobiona na sprzętach analogowych, a nie wyłącznie przy użyciu komputera. Być może stąd zmiana w brzmieniu. Było trudniej, ale jestem zadowolony z efektu. Do tego doszły jeszcze różne muzyczne inspiracje…

 

Co Cię najbardziej inspiruje?

Marcin: Od dłuższego czasu odkrywam bogactwo sceny industrialnej z jej różnymi odłamami. Interesuje mnie głównie eksperymentalna elektronika, ale nie pogardzę też muzyką wave’ową, synth popową, techno, jazzem, klasyką…  Taka dziwna mieszanka. To, co nagrywam, jest zapewne wypadkową tych rzeczy, przemieloną przez wrażliwość (lub też jej brak) jednostki.

 

Paweł, a Twoje inspiracje?

Paweł: Wszystko. Łatwiej będzie wymienić polskich artystów, których cenię: Syny, Super Girl & Romantic Boys, Siksa, kurde, wszystko na S. No to jeszcze Nagrobki.

 

Ale te muzyczne drogi, Twoje i Marcina, nie rozchodzą się chyba aż tak bardzo?

Paweł: No tak, bez przesady, Marcin też jest otwartym człowiekiem. Ale tego szajsu, którego słucham, to nie kupiłby sobie na winylu.

Marcin: Przy okazji poprzedniego pytania wymieniłeś artystów, których również cenię. Jeśli nie muzycznie, to za ich drogę, wytrwałość i konsekwencję. Na pewno gdzieś te nasze inspiracje się spotykają. Przecież nagraliśmy „Together we are…”. Jak by nie było, Alles powstał ze wspólnej inspiracji.

 

Premiera albumu „Hope” już 2 marca w klubie DOM. Nowe koncerty będą bazować głównie na tej płycie czy połączycie je ze starszymi kawałkami?

Paweł: Dziś o tym dyskutowaliśmy…

Marcin: To musi być mix, chociażby ze względów praktycznych..

Paweł: Musimy zaprezentować nowy materiał, ale trzeba zagrać też te ograne kawałki. Kiedy idziesz na koncert Super Girl & Romantic Boys, to musisz usłyszeć „Spokój”. Raz Kostja opowiedział anegdotę, której jeszcze chyba co prawda nie wprowadził w czyn, że zagra koncert, na którym będzie dwanaście razy „Spokój”. I nic innego [śmiech].

 

Macie jakieś obawy w związku z koncertowym odbiorem nowej płyty?

Paweł: Z praktyki wynika, że dobrze czujemy się z nowym materiałem po kilku zagranych koncertach. To nie jest obawa, raczej świadomość tego, że potrzeba trochę czasu, aby ocenić, które kawałki chcemy grać na koncertach, a które z jakiegoś powodu nie sprawdzają się.

 

Macie już pomysł na kolejną płytę?

Paweł: Idziemy dalej w swoim kierunku. Kolejny album to będzie może coś typowo imprezowego, w stylu techno, albo jeszcze większe osunięcie się w niszę, w stronę np. ambientu. Byłoby fajnie, gdyby inni byli otwarci na to, co robimy, bo jesteśmy zespołem poszukującym.

Marcin: Ja na ten moment wiem mniej więcej, co chciałbym zrobić, ale jeszcze nie zacząłem nad tym pracować. Bardziej ciągnie mnie chyba jednak w stronę tej niszy…

Paweł: Ja jestem za. Mam do Marcina zaufanie. Nasze punkty odniesienia zawsze się gdzieś przecinają. I tego się trzymajmy.

 

Dziękuję za rozmowę.

Patronite

 

ALLES powstał w 2014 roku. Duet tworzą: Paweł Strzelec i Marcin Regucki. Ich muzyka to wypadkowa electro-punk, industrial z tekstami osadzonymi w stylistyce punk i post-punk. 2 marca 2018 roku będzie miała miejsce premiera nowej płyty "Hope".

 

Eliza Gaust - Absolwentka kulturoznawstwa na UŁ, koordynatorka wydarzeń kulturalnych, obecnie pracująca w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.