Rozmowa z Pawłem Strzelcem i Maćkiem Andrzejewskim z Już Nie Żyjesz, 30.09.2019
Maciek Andrzejewski: Po co my robimy ten wywiad? Przecież i tak nikt tego nie czyta…
Paweł Strzelec: A po co nagrywamy płytę? Przecież nikt tego nie słucha…
Eliza Gaust: No właśnie, po co nagraliście tę płytę?
Maciek: Tak naprawdę to chyba dlatego, że musieliśmy ją nagrać. Domknąć niezamknięte sprawy.
Paweł: Od zawsze czułem, że jest w tym zespole potencjał, który nie został nigdy wykorzystany.
Skąd ta długa przerwa? Od czterech lat nic się nie działo…
Paweł: Przerwa była tak długa, bo my się personalnie trochę nie mogliśmy dogadać. I to nie chodziło o styl grania, ale o różnice w podejściu do grania. Zespół to zespół, jeden organizm. Wyobraź sobie, że część zespołu to weganie, a inna część lubi steki, że część to ateiści, a druga część to gorliwi chrześcijanie. To tylko przykłady i duże uproszczenie. Ale ważny jest wspólny rdzeń. Preferencje muzyczne to wiadomo, każdy ma je inne, każdy słucha czegoś innego i to nie jest problem. Można się wymieniać swoimi inspiracjami. Ale żeby być dla siebie partnerami, trzeba czuć wspólną, nazwijmy to, ideę, ten sam cel, wartości. To spaja i daje grupie poczucie spełnienia, nabiera się przekonania o słuszności dokonywanych wyborów.
Maciek: Preferencje, i te polityczne i obyczajowe, też się gdzieś przekładają na preferencje muzyczne…
Paweł: Chodziło też o zupełnie inne podejście do grania muzyki na poziomie muzyka alternatywnego. Inne oczekiwania od tego, co ci może dać tzw. rynek, a raczej czego nie może ci dać. Musisz wszystko robić samemu – jedziesz na koncert i jesteś wdzięczny za to, że ktoś ci oddał kasę za benzynę i cię przekimał. I już. Organizator też zrobił wszystko sam i jest wdzięczny, że przyjechałeś. Nikt nie zarobił, nikt nie stracił. Do przodu jest tylko akustyk.
Trzeba było coś zmienić?
Maciek: Musieliśmy zakończyć ten etap, powiedzieć dzięki i zacząć coś nowego.
Paweł: To wyszło nam na dobre, przerwa okazała się odświeżająca. Teraz przyszedł chłopak z nową energią i szybko się wstrzelił.
Maciek: Paweł Lewoc przyszedł z zewnątrz, z trochę innego świata, ale idealnie wpasował się w to, co robimy. Okazuje się, że wrażliwość jest często ponad stylami. Stylistyka to tylko etykieta.
Paweł: Riff do „Tragedii” jest Pawła i to jest mój ulubiony kawałek na płycie. Wszedł i od razu wniósł coś nowego. A poza tym, ma do nas cierpliwość.
Wspomnieliście o realiach grania koncertów na scenie alternatywnej. Coś się w tej kwestii zmieniło od czasu, kiedy zaczynaliście razem grać, w 2010 roku?
Paweł: Myślę, że zmieniły się nasze oczekiwania. Teraz jesteśmy bardziej świadomi tego, kim jesteśmy i gdzie możemy zagrać.
Maciek: 2010 rok to był schyłek pewnej epoki, wtedy mocno wjechał Internet, ludzie przestawali chodzić na koncerty jak kiedyś.
A co przez ten czas zmieniło się w was samych? Wszyscy poza JNŻ gracie też w innych składach: Paweł w Alles; Maciek w Afro Porno, Oddział Śmierć; Fagot w 19 Wiosen, Procesor Plus, Demolka; Paweł Lewoc w Wolfgang in a Truck i ex-us; Wojtek Czyszczoń w 19 Wiosen, Procesor Plus, Niebiescy i Kutman… Co sprawiło, że stwierdziliście, że warto ruszyć JNŻ i nagrać w tym składzie coś nowego?
Maciek: Ja przez ten czas doceniłem potencjał, jaki drzemie w JNŻ. Dwie pierwsze płyty[„ESKPZM” 2012 i „Nieświat” 2014]nagraliśmy z rozpędu, a w momencie nagrywania trzeciej pojawiły się duże oczekiwania i większe zaangażowanie z naszej strony w to, co robimy.
Paweł: Ja nagle poczułem, że bycie w grupie sprawia mi wielką przyjemność. Zaczął mnie jarać sam fakt, że jest załoga, która ma wspólny cel.
Maciek: Zaprzyjaźniliśmy się na przestrzeni tych lat, zbliżyliśmy się do siebie mentalnie i na wielu poziomach.
Paweł: Jestem po raz pierwszy w stu procentach zadowolony z materiału, który zrobiliśmy. Poprzednie płyty robiliśmy trochę na oślep, na szybko.
Może dojrzeliście przez ten czas? Płyta „Tragedia” wydaje mi się bardziej surowa, ostrzejsza niż poprzednie i bardziej konsekwentna w stylu. Oczywiście w dalszym ciągu łączycie elektronikę z brzmieniem post punkowym, nowofalowym, ale dla mnie przeważa w niej punkowy sznyt…
Maciek: To może wynika z tego, że postanowiliśmy sobie, żeby ta płyta brzmiała jeden do jednego tak jak gramy.
Paweł: Żebyśmy mogli ją w ten sam sposób zagrać na koncercie. Ten punkowy sznyt bierze się też z tego, że to taki rodzaj grania. Tak lubimy, tak czujemy, takie to są emocje.
Maciek: Poza tym, na naszych wcześniejszych płytach producent odciskał swoje piętno. Dotychczas współpracowaliśmy z Pawłem Cieślakiem, a przy tym albumie z Kamilem Łazikowskim. Produkcja przy tej płycie jest minimalna, Kamil zrobił nam ją właściwie jeden do jednego.
Teksty piszesz sam, Paweł? Czy chłopaki też mają w tym swój udział?
Paweł: Na tej płycie jeden tekst nie jest mojego autorstwa. Ale trzeba podkreślić, że „Tragedia” to koncept album.
Maciek: Właściwie jest to autorska płyta Pawła.
Paweł, grasz też w Alles i twoja osobowość odciska się na obu zespołach. Zastanawia mnie jak rozgraniczasz tworzenie tekstów do Alles i JNŻ. Piszesz tekst z intencją dla konkretnego zespołu czy potem bardziej pasuje ci on do jednego albo drugiego?
Paweł: Dla mnie te historie są inne. Wyczuwam dużą różnicę między tekstami dla Alles i dla JNŻ, chociaż pewnie czuć, że są pisane przez tą samą osobę. To zawsze polega na uchwyceniu jakiegoś etapu w życiu. Nie siadałbym do napisania tekstu, jeśli nie przeżyłbym czegoś ciekawego.
Maciek: Z mojego punktu widzenia Alles pod kątem tekstowym jest zdecydowanie bardziej polityczny i społecznie zaangażowany…
W najnowszej płycie Alles „Hope” nie jest to już aż tak odczuwalne…
Paweł:Tak, to się zmienia.
W opisie albumu „Tragedia” czytamy: „Beznadzieja, złudzenia, niepowodzenia, bilet w jedną stronę”. Paweł, ty nie lubisz pisać wesołych piosenek?
Paweł: Ja po prostu tego nie potrafię.
Maciek, teksty Pawła są wam bliskie?
Maciek: Na pewno, teksty Pawła wszystko scalają i dopełniają. Sama muzyka tak nie działa. W momencie, kiedy wchodzi Paweł i zaczyna śpiewać, to pojawia się jakiś nowy wymiar.
Paweł: Te teksty opisują to, co chyba każdy z nas w pewnym momencie przeżył. Każdy ma jakąś historię do opowiedzenia, tylko nie wszyscy chcą się tym dzielić.
Maciek: To jest siła tej płyty. W teksty Pawła można wejść i się w nich odnaleźć. Mogę chyba powiedzieć w imieniu całego zespołu, że się pod nimi podpisujemy.
Paweł: Mamy też dwójkę gości na płycie: Kostję i Ewkę z Super Girl & Romantic Boys. Kostja zagrał w pierwszym kawałku na wiolonczeli, a Ewka śpiewa w dwóch utworach.
Lubicie się z SGRB?
Paweł: Lubimy ich jako ludzi i cenimy jako zespół. Zaprosiłem ich, bo są mi bardzo bliscy. Niektórzy doceniają tylko pierwszą płytę SGRB, bo są na niej przeboje, a dla mnie druga jest tak samo dobra. Czuć w tej muzyce czas. Cenię zespoły piszące teksty, które można przypasować do czasu, miejsca i epoki. Teksty SGRB są moje, utożsamiam się z nimi, to jest ta sama epoka.
Macie dużą zdolność tworzenia kawałków rytmicznych, które wpadają w ucho i mimo punkowego stylu są mocno melodyjne. Nie zamykacie się na jeden rodzaj muzyki, lubicie eksperymentować i łączyć elektronikę z punkiem i innymi nurtami?
Paweł: My w ogóle nie robiliśmy żadnych założeń, nie planowaliśmy jaki robimy materiał…
Maciek: … po prostu zaczęliśmy go robić. Połowa płyty jest starym materiałem, a druga połowa – nowym. Cztery lata temu mieliśmy już prawie gotową płytę. Ten materiał przeleżał i teraz wzięliśmy z powrotem część utworów, odegraliśmy je jeden do jednego. A druga połowa jest nowa, wymyśleliśmy ją właściwie na trzech próbach, szybko poszło. Jak już się spotkaliśmy w nowym składzie i z nową energią, po prostu z nas to wypłynęło. Ja lubię grać jak najprościej. Oszczędna forma, nie za dużo produkcji, granie jeden do jednego.
Są na płycie akcenty greckie, w typografii i w tekstach. Rozumiem, że to nawiązanie do tragedii greckiej?
Paweł: Zawsze piszę utwory i dopiero na końcu nadaję im tytuły. Samo pisanie utworów nie sprawia mi problemu, natomiast nadawanie tytułów to jest straszna bolączka. Nasz pierwszy kawałek nazwaliśmy „Ateny” i potem jakoś to poszło w „Tragedię”. A jeśli tragedia, to wiadomo że grecka. Kolejny numer nazwałem „Odyseja”, bo jest o wiecznej podróży miejskich poszukiwaczy wrażeń. I wyszła taka całość.
Maciek: Ateny w naszym tekście są bardzo abstrakcyjne, a z drugiej strony – tekst pojawił się przy okazji tamtejszego kryzysu, co można też porównywać do naszej sytuacji politycznej. Ten tekst odnosi się bardziej do współczesności niż do antyku. To wszystko jakoś skojarzyło nam się z łódzkimi ruinami…
No właśnie, do kawałka „Ateny” wypuściliście bardzo łódzki klip: ruiny, opuszczone fabryki, black&white. Lubicie być określani jako łódzki zespół czy trochę was to nudzi?
Paweł:Kiedyś zostało ukute określenie łódzkiej sceny, czy łódzkiego brzmienia. Można by o tym dyskutować. Każdy, kto gra zimną falę albo post punk, od razu wpisuje się w łódzką scenę. A co z łódzkimi zespołami typu Coma czy Power of Trinity? O nich się tak nie mówi, a są to bądź co bądź najbardziej znane łódzkie zespoły. Ktoś kiedyś wymyślił, że Dziewiętnastki czy Wieże Fabryk, ci wszyscy ludzie ubrani na czarno, to jest łódzka scena i to jest prawda. Trzeba być z undergroundu, żeby dostać legitymację i załapać się na łódzkość.
Czytaliście książkę Kazimierza Rajnerowicza „Nie będzie żadnej rewolucji”? Pada tam rozróżnienie między zespołami z Łodzi, jak Ich Troje czy Blue Cafe, które mogłyby powstać w każdym innym mieście i które szukają inspiracji gdzie indziej, a tymi, które z Łodzią się utożsamiają i czerpią z jej klimatu, mimo że nie jest to łatwy klimat. Rajnerowicz łączy łódzkość z undergroundem, który czerpie z tego „postapokaliptycznego horroru” i się z nim utożsamia…
Paweł: Mnie odpowiada, że jesteśmy kojarzeni z łódzkim brzmieniem, bo wiem, co ci ludzie mają na myśli i do którego worka nas wrzucają. Niech tak będzie. W ogóle moim zdaniem Łódź jest bardzo ok. Od kiedy pracuję w innym mieście, to jak wysiadam w nocy na Fabrycznej, mówię: ale super, jestem w Łodzi.
Maciek: Myślę, że dla nas nie ma już ucieczki. Nawet jeśli każdy w jakimś momencie wzbraniał się przed pozostaniem w Łodzi, to jednak to jest miłość do tego miejsca i nieumiejętność bycia gdzie indziej. Nie chciałbym wyjechać, zbyt wiele się tu dzieje. Także nie mamy z Łodzią problemu.
W sobotę gracie z drugim łódzkim zespołem – Wieżami Fabryk na imprezie „Łódź spotyka Łódź” na Piotrkowskiej 217. Jest wam po drodze z Wieżami Fabryk?
Paweł: Nie jest nam na pewno nie po drodze. Gramy z kolegami z miasta.
Maciek: Ich muzyka jest mocnym punktem na łódzkiej scenie. To jest takie zimne, surowe, dzielimy te emocje i podejście do rzeczywistości.
Graliście już z nowym materiałem w grudniu 2018 r. w Casablance. Jak wam się wtedy grało?
Paweł: Dla mnie to był super sprawdzian. Mimo że po próbach mieliśmy dobrze opracowany materiał, bardzo byłem ciekaw, jak to wypadnie na żywo. I uważam, że to był nasz najlepszy koncert.
Maciek: Ten materiał gra się tak samo, jak on powstawał. To po prostu płynie. Nie ma tam żadnego kombinowania, czyste emocje i przyjemność z grania. Mam nadzieję, że osoby po drugiej stronie sceny czują to samo, co my.
Co będzie dalej z Już Nie Żyjesz?
Paweł: Nie wiemy... Wypadałoby zagrać kilka koncertów, a najlepiej dużo… Ale zdaję sobie sprawę z tego, że jest nas pięciu i może być ciężko się zgrać. Pewnie za jakiś czas przyjdzie nam ochota na zrobienie nowego materiału, zobaczymy.
Maciek: Paweł, ja wiem, że ty już o tym myślisz, ja cię znam… [śmiech]. Ale przede wszystkim chcemy zobaczyć, jak się przyjmie ta nowa płyta.
Paweł: Ja się spodziewam, jak ona się przyjmie. Nawet jak ktoś napisze fajną recenzję, bo jaką ma napisać, przecież sami mamy świadomość, że ta płyta jest fajna, to co dalej… Nie jest to muzyka młodzieżowa, niespecjalnie wiem, jaka to jest muzyka młodzieżowa… To jest muzyka dla ludzi 35+. Czego tu się spodziewać?
Kończymy w podobnym klimacie, w jakim zaczęliśmy. Niech to będzie taka klamra. Dziękuję za rozmowę.
___________________________________
Tragedia - trzeci album Łodzian - z urodzenia i z wyboru.
Emocjonalny, osobisty, środowiskowy, ludzki, konceptualny.
Beznadzieja, złudzenia, niepowodzenia, bilet w jedną stronę.
Pasja, desperacja, świadome wybory i oddawanie się chwili.
Samotność, miłość, samopoznanie, poszukiwanie, wieczna droga.
Powierzchowne relacje, niespełnione marzenia, obowiązki.
Budzik przed świtem, nocny maraton, rzeczy przemilczane, dystans, odległość, zbliżenia.
Ciało obce, ziemia obiecana, dziury w głowie, wspomnienia.
Och jaki piękny dramat, jaka piękna tragedia.
___________________________________
Eliza Gaust - Absolwentka kulturoznawstwa na UŁ, koordynatorka wydarzeń kulturalnych, obecnie pracująca w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.