Najciekawsze premiery polskich artystów i artystek z 2023 roku w zestawieniu łódzkich muzyków i muzyczek zaproszonych przez Darka Pietraszewskiego.
Każde podsumowanie roku, bez względu na dziedzinę życia, nierozerwalnie łączy się ze stratą. To utrata wspomnień, uwagi oraz punktu odniesienia. Zawsze jest niepełne, pełne wątpliwości i budzi poczucie bezsilności wobec niemożliwości kontroli nad własną pamięcią. Jest to utrata, której nie potrafimy zdefiniować, gdyż nawet nie pamiętamy, co dokładnie straciliśmy. O ile ktoś nie prowadzi dziennika, skupiając się na codziennych detalach i emocjach, w obliczu prośby o przypomnienie sobie istotnych dla niego/niej doświadczeń, staje się bezbronny i osamotniony.
Aby doświadczyć tego corocznego rytuału poczucia "straty", zaprosiłem grupę łódzkich muzyczek i muzyków. W ramach podsumowania rocznego poprosiłem ich o wymienienie około trzech istotnych dla nich premier polskich artystów i artystek z 2023 roku. Serdecznie zachęcam do zapoznania się z wydawnictwami, które z różnych powodów stały się dla nich istotne, zauważalne i niewątpliwie warte podzielenia się właśnie z Wami. Kolejność artystek i artystów jest alfabetyczna. Lista obejmuje osoby, które nie uległy całkowitej "stracie".
Adam Kołkowski
Cześć, tu DJ Dying. Dziękuję za możliwość podzielenia się moimi typami z 2023 roku! Poniżej podrzucam trzy tytuły wraz z krótkimi opisami i linkami do bandcampa.
Somnolent Works - „Elephant On Drugs” / POTOP
Śląski pokaz siły. Ubiegłoroczne EP Somnolenta to perfekcyjny kolaż inspiracji złożonych z brytyjskiej bassowej elektroniki, breaków, ghetto techu i acidu. Piękny imprezowy romans pozbawiony słabych czy nudnych momentów. Co równie ważne – epka wydana została w silesianskim labelu POTOP (należącego do duetu Penera). Klasa!
Mezer (the architect) - „XTC” / Self Release
Mezer to nasze dobro narodowe i towar eksportowy, który mimo młodego wieku, zdążył doskonale rozgryźć konstrukcję ghetto house-u i ghetto techu. XTC hołduje legendom ww. gatunków, czego świadectwem jest otwierające "Intro (RIP Deeon)" poświęcone zmarłemu w lipcu 2023 roku producentowi z Chicago. Mezer należy do twórców nad produktywnych, więc warto mieć rękę na pulsie, żeby nie przegapić żadnego materiału spod jego rąk.
REAP3R - „Death Row” / Self Release
Poznański producent zakorzeniony w brudnym brzmieniu rapu z Memphis z lat 90. konsekwentnie prowadzi nas w nostalgiczną podróż po swoich zamiłowaniach. Phonk z odłamu, który cenię zdecydowanie bardziej niż monotonne, "rzemieślnicze", szybkie bity wypchane przesterowanym cowbellem, opatrzone dynamicznymi kadrami z nielegalnych wyścigów samochodowych. Ogromny szacunek za wyczuwalnego "ducha" w tym materiale.
pozdrowienia,
Adam Kołkowski
Ola Chciuk
Michał Starkiewicz, Tomasz Licak, Ksawery Wójciński, Luis Mora Matus - „SOLARIS” / Self Release
Ksawery Wójciński za energetyczne, emocjonalne, szczere i wolne przetworzenia wybranych motywów we wszystkich jego składach jakie widziałam 2023 „Solaris” płyta nagrana w Łodzi w Ciągotach i tęsknotach
Odpoczno - „Dryf” / Audio Cave
Odpoczno za ujęcia sięgające tradycji i folkloru w świeżej formie, z prześlizgnięciami eksperymentu i w świetnym kunszcie wykonawczym (ale ostatnie wydanie w 2022 niestety)
Raphael Rogiński - „Talán” / Instant Classics
Całość działań Raphaela Roginskiego cenię za głęboką perspektywę w podejmowanych nawiązaniach stylistycznych, do gry dawniejszych mistrzów i tradycji muzycznej z odległych stron świata. To wszystko Rogiński potrafi przepleść melodią, która w człowieku zostaje. Nie pozostawia pustej przestrzeni. Jego kompozycje wypełnione są nieoczywistą, własną, wyspecjalizowaną tkanką dźwiękową. I taka jest jego płyta Talan wydana w 2023.
Uściski
Ola
Bartek Kujawski
Moje życie tak się szczęśliwie potoczyło, że słucham głównie muzyki dziecięcej. Niby małe dzieci nie protestują, gry włączy się im Coltrane'a i są w stanie tańczyć do Kevina Drumma, ale jednak muzyka stworzona specjalnie dla nich wypełnia bardzo specyficzne potrzeby. Większość takich rzeczy to straszny paździerz więc wspomnę dwie płyty pomimo tego, że wyszły w 2022, a nie 2023.
Suavas Lewy - „Starodrzew (piosenki ze spektaklu)” / Nasze Nagrania
Piosenki - „Ziemniaki” / Requiem Records
Ponieważ nie mam zbyt dużo czas na słuchanie nowej "dorosłej" muzyki, mam bardzo słaby ogląd tego co się w zeszły roku zostało wydane. Zamiast podsumowywać, napiszę o polskich winylach, które się w zeszłym roku pojawiły w moim domu. Zazwyczaj słuchamy z żoną muzyki z serwisów streamingowych, więc jeśli jakaś płyta się nam zmaterializowała, to znaczy, że bardzo się wyróżniła. Przeważnie nie są to nowe rzeczy, ale będzie jeden wyjątek. Moja żona zażyczyła sobie pod choinkę Smartwoods, czyli jedno ze wspaniałych zeszłorocznych wydawnictw Piotrka Kurka. Za sprawą żony pojawiła się u nas również Antonina Nowacka i jej Lamunan, oraz Hypatia FOQL, wyhaczona na Vinted (ale nie wiem, czy razem z jakimiś starymi spodniami). Jeśli chodzi o mnie i polską muzykę, to kupiłem sobie klasyczną już płytę Lincoln Sea Piotrowicza, którą miałem do tej pory jedynie w digitalu. Była w przystępnej cenie w dwupaku z Walserem, więc wychodzi na to, że warto być mega opóźnionym i nie nadążać.
Piotr Kurek - „Smartwoods” / Unsound
Antonina Nowacka - „Lamunan" / Mondoj
FOQL - „Hypatia” / Enfant Terrible / Gooiland Elektro
Robert Piotrowicz - „LINCOLN SEA” / Musica Genera
Robert Piotrowicz - „Walser” / Musica Genera
Justyna Banaszczyk
Martyna Basta - „Slowly Forgeting, Barely Remembering” / Warm Winters Ltd.
Album perła! Rzadko bardzo zdarza się tak indywidualny, odważny, osobny głos na Polskiej scenie muzycznej. Wróżę karierę, a Ta już w zasadzie chyba już się rozpędza patrząc na koncertowe plany oraz recenzje w międzynarodowej prasie.
Piotr Kurek - „Smartwoods” / Unsound
Niewielu jest twórców podążających tak wytrwale swoją indywidualną ścieżką tak wytrwale jak Piotr Kurek, a przy tym pozostając jakby cały czas w cieniu i ze skromnością podchodząc do własnych osiągnięć i dorobku. Klasyk!
dynasonic - „dynasonic” / Instant Classic
Jedyny taki zespół - Rychlicki, Sołtysik, Rosiński. Muzyka typu dubbb, poleca się słuchać koncertowo i na domowym sound systemie. Od lat suną konsekwentnie, alleluja i do przodu. Rosin forever <3
Karol Stolarek
Ewa Sad - „Bum Bum" / Enjoy Life
Bum Bum to album, który długo kazał na siebie czekać. Podpatrywałem proces powstawania płyty z bliska, więc podchodzę do tego nieco sentymentalnie. Ewa Sad obecnie rezydująca w Berlinie na tym albumie przeobraziła się z uroczej ciekawostki w istotną postać polskiej sceny alternatywnej. Świetne teksty i zaskakujące harmonie często oscylujące wokół progu bólu.
Wiktor Szymurski - „Dysphoria” / Anekumena Tapes
Nie jest łatwo trafić na coś wartościowego będąc dosłownie przygniecionym nowinkami na wyciągnięcie ręki. Miałem przyjemność trafić na live set Wiktora i posłuchać go na żywo, to wydarzenie sprawiło, że wszedłem głębiej w muzykę publikowaną przez niego w necie. Te dwa oblicza różnią się, jeśli chodzi o formę, mają jednak kilka cech wspólnych. Brakowało mi takiej muzyki, tego rodzaju wrażliwości idącej w parze z dojrzałością, intrygujące tytuły i modelowanie dźwięku z wyczuwalną radością dokręcania śruby i tonowania nastroju w idealnie dobranych momentach. Pełna świadomość pracy z dźwiękiem.
Ciekawy eksperyment z przetworzonym tekstem podanym w oparach tłustego beatu. Mc chlor jest podróżnikiem, poszukiwaczem, odkrywcą… Z upodobaniem bawi się formą zarówno w sferze audio oraz na poziomie wokalu i słowa. Czekam na więcej materiału od tego artysty.
Martyna Basta - „Slowly Forgeting, Barely Remembering” / Warm Winters Ltd.
Kisu Min: Basia Ciupińska, Ola Sobańska, Agata Pyziak, Michał Szafarz
Kwiaty - „Chleb, igrzyska" / Self Release
Agata: Bardzo fajny aranż. Energia trzyma cały kawałek.
Rosalie - „Iluzja" / Def Jam Recordings Poland
Michał: Piosenka naprawdę buja, przez to jak Rosalie. frazuje w swoim śpiewie - przekaz nabiera tajemnicy. Kawałek brzmi jakby był wykonany w słowiańskim języku który nie istnieje.
Nameless Creations - „Poison Island" / Self Release
Ola: W Polsce zawsze brakowało mi post punku śpiewanego, a nie skandowanego. Chłopaki swoim brzmieniem przypominają mi fantastyczny, brytyjski band The Chameleons. Sama produkcja też jest dość surowa, co tylko dodaje klimatu.
Mateusz Tomczak
Hej, moje ulubione 3 wydawnictwa z zeszłego roku to:
Surowe piosenki i metaliczna melancholia. Bardzo zapadająca w pamięć ekspresja wokalna. Miło wspominam koncert Rafaela w Ignorantce w zeszłe lato, ze sceny kreował poczucie lekkiego zagrożenia, którego osobiście pożądam w performerach.
Simi Fyda - „Yuri” / enjoy life
Hipnotyczny niepokój. Przede wszystkim świetnie skomponowana muzyka dopełniona dopracowanym sound designem. Bardzo obiecujący debiut, mam nadzieję, że Simi nas jeszcze wieloma rzeczami zaskoczy.
Anatol - „ANA” (singiel) / enjoy life
Niesamowicie wciągająca mantra. Cały zespół brzmi jak rozpędzony pociąg towarowy. Uwielbiam delikatność wokalu i hook opierający się na dwóch dźwiękach. Cichość tracku dodaje poczucia oddalenia, jednak zalecam słuchać jak najgłośniej, bo w tej ścianie dźwięku można odnaleźć własne szczegóły.
Michał Gibki
Raphael Rogiński - „Talán” / Instant Classic
To, że genialnie i nieszablonowo Raphael Rogiński używa gitary to wiadomo. Do tego album słuchalny i nastrojowy, o ciekawej rytmice, harmonii i prostych rozwiązaniach produkcyjnych. Chciało by się do niego wracać i poznawać co róż od nowa.
Zespół poznany na wojażach przez Polskę na wspólnych wydarzeniach. Na żywo Noco gra niesamowicie szczerze, zespołowo, z wyczuciem gatunkowego klimatu i co nieoczywiste - dla publiczności. Polecam podziwiać ich na żywo i się z nimi bawić w prawdziwy koncert.
Ewa Sad - „Bum Bum" / Enjoy Life
Cieszę się że Ewie udało się w końcu wydać ten debiutancki album, bo pracy za nią ogrom. Ewa jest dla mnie nieprzerwanie zaskakującą tekściarka, odważną i śmiałą w przesuwaniu granic tego co tradycyjnie pojmujemy jako songwriting i świadomie szuka dalej i dalej, więc za nią trzymam mocno kciuki.
Michał Jasiński
Hesoyam - „Hesoine Hrazy” (Deluxe)
Dwa byczki, specjaliści od nagrywania letniakowo-emocjonalnego nowoszkolnego trapu. Wygląda dziwnie, a brzmi jeszcze lepiej.
Opla - „GTI” / Pointless Geometry
Totalnie nie znajduje się w roli zjadacza twórczości Zemlera. Tutaj jednak chwyciły mnie te szumiące industrialne wały. Dobra muza do potańczenia i do pomyślenia. Xd
Air hunger - „Grace” / Peleton Records
Muza typu: komfortowa ściana dźwięku. Zdecydowanie moje ulubione wydanie kasetowe z tego roku. Wielokrotnie słuchane przeze mnie przed zaśnięciem.
Paweł Sokołowski
Diabubu - „Łowicz 40%” / Muzyka Odnaleziona, Łódzki Dom Kultury
Cieszę się, że mogę wskazać łódzki zespół jako jeden z trzech w Polsce, których wyróżniam w 2023 r. (bębnista, Kuba Korona jest z Lublina, ale chyba mi wybaczy). Diabubu od wielu lat grają polską muzykę tradycyjną. Ich twórczość opiera się na solidnych badaniach terenowych i archiwalnych. Są genialnymi oryginałami. Przyznam się, że czekałem na ich płytę. Parowozem zespołu jest Bartek Puliński na harmonii, który nadaje muzyce szalony improwizatorski rozmach. Wszystko dzieje się w rytmie i obraca wokół konkretnych melodii, ale jest też permanentnie przetwarzane - ogrywane. Muzyka się skrzy, wyprzedza siebie, mnoży, świdruje. Pojawiają się klastry, cudaczne kaskady dźwięków, zaskakujące szkatułkowe zagrywki i zaginanie rytmu. Jakub Stefanowicz na skrzypcach nie ustępuje Bartkowi, razem tworzą rozimprowizowaną, przekomarzającą się polifonię sklejoną z barabanem. Słuchając często zachodzę w głowę - gdzie są skrzypce, a gdzie harmonia? Ich Brzmienia się łączą i przeplatają.
Umysł nie nadąża z syntezowaniem tego przepływu, zaczyna ulegać hipnozie - wywołanie tego stanu jest ideałem, o jaki w tego rodzaju muzyce według mnie powinno chodzić. Całe to dźwiękowe szaleństwo jest równie konsekwentne, jak to, że jest ciągle muzyka do tańca. Diabubu wyciskają z muzyki starodawnej maksimum psychodelicznej esencji, pozostając przy tym w granicach wiejskiej ortodoksji wykonawczej. Materiał powstawał przez kilka lat w siedzibie „Muzyki Odnalezionej”, u Andrzeja Bieńkowskiego, człowieka, który stworzył ogromne archiwum nagrań polskich muzykantów wiejskich. Metoda nagrania płyty „Łowicz 40%” przypomina stare nagrania Bieńkowskiego, co jest dla mnie zaletą, z uwagi na naturalność, często zadeptywaną przez proces nagrań studyjnych.
Grzegorz Tarwid Trio - „Flowers” / Cleen feed
Fortepian, kontrabas, perkusja - klasyczne jazzowe trio. Na jazzie to się nie kończy, mimo, że charakter tego gatunku dominuje. Muzyka swobodnie pływa między różnymi inspiracjami, nie powodując wrażenia zgrzytliwych cięć w kolejnych utworach. Momentami mam wrażenie, że Tarwid nie ma ograniczeń - jak prawdziwy geniusz z dziecinną lekkością tworzy zaskakujące rozwiązania, o których inni nigdy nie pomyślą. Całość jest bardzo dojrzała i niesztampowa, z momentami ożywczego humoru, ciekawie pulsuje, ale nie sili się na bycie przebojem. Jestem bardzo ciekawy co będzie dalej po tej płycie.
Raphael Rogiński - „Talán” / Instant Classics
Talán jest jak piękny moment zasypiania, kiedy ma się wrażenie, że wszystkie problemy się oddalają. Chwila, w której przestaje się chwytać umysłem konkretne przedmioty - wszystko się powoli zamazuje, nic nie przeszkadza, nie narzuca się. Zapominasz, że gitara to ten najbardziej wyświechtany instrument na świecie. Przenosisz się, gdzieś na mokradła, gdzie czas płynie wolno. Dryfujesz w pięknej barwie, rozpływającej się w różne odcienie, bez ostrych granic.
Paweł Strzelec
Zostałem poproszony przez Darka Pietraszewskiego o wskazanie trzech wydawnictw fonograficznych, które zwróciły moją uwagę, zrobiły na mnie wrażenie czy najprościej mówiąc, podobały mi się. Trzech się nie da, będą cztery.
Wieże Fabryk – Doskonały świat
Cenię i darzę wielką sympatią za konsekwencję i za wypracowanie własnego stylu. Za podejście do grania, do tak zwanej sceny i do publiczności. „Doskonały Świat” to mój faworyt w dyskografii zespołu. Aha…i jeszcze jedno. Wiele osób recenzując polską zimną falę (także Wieże) szuka punktów stycznych i wpływów z pewną kultową płytą z czerwoną okładką. Nie idź tą drogą recenzencie.
Bardzo dobra, dojrzała, przemyślana płyta. Największą dla mnie zaletą tego materiału jest puls/rytm i ładunek emocjonalny. Podobnie jak zespół opisany powyżej „Szroci” są konsekwentni, ale nie w trwaniu i dopracowywaniu własnego stylu, tylko w poszukiwaniu nowych muzycznych światów. Bardzo cenię takie w pewnym sensie „wymyślanie” się na nowo, nie mam tu na myśli żadnej wolty stylistycznej, raczej otwartość i kreatywność.
Lech Janerka – Gipsowy odlew falsyfikatu
Janerka po ponad 18 latach nagrał płytę. Płytę dobrą, spokojną, refleksyjną. W ten sam znany nam sposób, artysta w gorzko komentuje rzeczywistość. To taka charakterystyczna forma wypowiedzi Janerki. Najbardziej energetyczne i wyróżniające się tle nostalgicznej całości są „Zabawawa” i „Wanna na Wawelu”. Mam nadzieję, że jeden z najważniejszych artystów polskiej sceny, kolejną płytę nagra za 18 miesięcy a nie 18 lat. Przesłanie od Lecha dla Was - ”lewituj, nie grawituj”
Bardzo dobrze zagrana muzyka, dobre aranże, muzycy nie mają presji żeby grać aby grać. Dźwięki są trafione, perkusja i bas są bazą i bardzo dobrze, Dochodzi do tego klawisz, który buduje klimat i nadaje kompozycjom łagodny, zwiewny ale też taki „hiciarski” element. Jeszcze ten saksofon, też oszczędny, nienachalny, bujający. A co do przekazu ustnego. Bardzo fajna zabawa słowem, chociaż zdaję sobie sprawę, że ktoś powie zupełnie odwrotnie, bo pewne frazy na tak, a inne wydają się troszkę być truizmami. Nie szkodzi. Działa, jako całość. Jest oszczędne i bogate. Lubię takie słowa, a także tak pracuje moja głowa, że przypadkiem sklejają się wersy i obrazy. I tak z tego wychodzi: „benzyna i masło, Osiecka i Hłasko”, „czekam na sygnał od ciebie, choć jeden sms, a dostaję same alerty rcb”, „jak kierowca niedzielny, się woziliśmy po dzielni”. Tekstowo to bardzo o tu i teraz (dla osób z mojego pokolenia) bez żadnego ścigania się o rankingi i listy przebojów.
Piotr Gwadera
Kapela Romana Wojciechowskiego - „Kapela Romana Wojciechowskiego” / Muzyka Zakorzeniona
Poczynania skrzypka, saksofonisty i śpiewaka Romana Wojciechowskiego, harmonisty Radosława Bińka oraz śpiewającego bębnisty Bogdana Lipskiego śledzę praktycznie od początku zawiązania się kapeli. Zostali przeze mnie gruntownie przepytani przy okazji pisania mojej pracy etnograficznej dotyczącej muzykantów opoczyńskich, tak że znam ich twórczość i podejście do niej od podszewki. Na ich debiutanckiej płycie wszystko to co najlepsze w muzyce opoczyńskiej!
Diabubu - „40% Łowicz” / Muzyka Odnaleziona, Łódzki Dom Kultury
„Diabubu gra jak zwierzęta” - pisze o sobie ta łódzka kapela, grająca melodie z ziemi rawskiej i pogranicza łęczycko-łowickiego. Ich pierwsza płyta to najsurowsze techno – wiejskie i trójdzielne. Dołączona jest do niej książeczka, z której można dowiedzieć się, skąd w ogóle pomysł na granie tej właśnie muzyki oraz obejrzeć archiwalne zdjęcia muzykantów i obrzędów, do których odwołuje się kapela. Całość sprawia, że „Łowicz 40%” przenosi mnie w „samo gęste” wiejskiej potańcówki.
Marek Pospieszalski - „Joyous” / Bocian
Marek nie odpuszcza tu ani na moment. Pusta przestrzeń, w której wybrzmiewa przesterowany saksofon, przybierający różne organiczne formy a miejscami oplatający transowym rytmem. Szamańskie opowieści z cyberdżungli.
Piotr Połoz
Ten cykl muzyki do nieistniejących filmów to bogata brzmieniowo, pełna napięcia i dynamiki muzyka. Najciekawsze co w tym roku słyszałem, nie tylko z Polski, ale w ogóle.
Wojciech Kucharczyk - „THE ATHEIST” / Mik.Musik.!
Wojciech Kucharczyk - „THE GROW” / Mik.Musik.!
Wojciech Kucharczyk - „YETI” / Mik.Musik.!
Piotr Kurek - „Smartwoods” / Unsound
Angażująca i lekka, piękna i wciągająca muzyka.
Pleń: Andrzej Kacprzak, Michał Wereszczyński, Michał Klama
Hejas, przesyłam polskie płyty 2023 od Plenia ;)
Lasy - „Głazy” / Self Release - utwór "Hakerzy"
Jest moda na 90's, słychać to tutaj mocno a jak dołożyć jeszcze perkusyjny sznyt od Prościńskiego to mamy kawał solidnej wiksy.
Hania Rani - „On Giacometti” / Gondwana Records - utwór "Spring"
No to jest po prostu piękne, wchodzi jeszcze mocniej po świetnym gigu na OFF Festiwalu no i teraz dodatkowo zimno się zrobiło.
Zwidy - „Nigdy nie będę taki, jak bym chciał” / Peleton Records - utwór "Składamy się z żalu"
„słuchamu niezalu, składamy się z żalu". W kontrze do poprzednich propozycji jest bardziej konwencjonalnie ale mamy tu kawał dobrego polskiego songwritingu.
Bonus:
Hanxiety - „Lovesong" / Self Release
To jest pieśń mojego pokolenia. Chyba.
Suavas Lewy
Psychocukier - „Tu i Teraz" / SKYLARK RECORDS
Bardzo fajnie się przy tym jeździ autkiem w nocy przez las (sam nie próbowałem, gdy jest ciemno wolę siedzieć na chacie). Muza, która wywołuje mnóstwo przydymionych, gęstych i mrocznych obrazów. Niech no kto weźmie do filmu no. Brawo chopy!
Artur Rumiński - „Pocztówki" / Szara Reneta
To dla mnie odkrycie tego roku, album jak i sam Artur. Niby znane składniki czyli gitara, efekty, pętle, nagrania terenowe czy sprzężenia, ale gitarzysta Furii przygotował z tego świeże, douszne danie. Kolejny album do wykorzystania w filmie w którym rządzi chłód, jest brak uśmiechniętych ludzi a niebo jest ceglasto-szare.
Adam Gołębiewki/Witold Oleszak - „Unisex" / Antenna Non Grata
Może bez bezpośrednich porównań, ale Cage i Oxley w grobach się nie przewracają :). To dla mnie świetna muzyka relaksacyjna. Tysiące stuków, puków, skrzypnięć i zgrzytów generują porządną dawkę fal delta w mózgu.
Wiktor Szymurski
Siemka, niżej podsyłam swoje 3 ulubione polskie albumy wydane w 2023 roku.
Ewa Sad - „Bum Bum" / Enjoy Life
Album zadłużony paradoksach. To emocjonalnie wieloznaczny, jednocześnie marzycielski i wpatrzony w teraźniejszość indie pop o delikatnej, efemerycznej strukturze. Ewa Sad oszczędne melodie doprawia urzekająco sennym wokalem, jej teksty są zarazem poetyckie i bezpośrednie, a całość buduje wrażenie nostalgicznego wehikułu do świata młodzieńczych zachwytów oraz buntowniczych ideałów. Jeśli moje sny miałyby mieć jakiś soundtrack, to chciałbym, by była nim właśnie ta płyta.
Martyna Basta - „Slowly Forgetting, Barely Remembering" / Warm Winters Ltd.
Zamglona dźwiękowa podróż między przestrzenie rozkładu, klaustrofobii, tajemnicy i łagodnego odrealnienia. Basta splata harmonijne melodie gitarowe, kłujące polifonie, chropowate tekstury oraz przyjemnie bulgoczące ASMR w świeżej, organicznej hybrydzie, balansując gdzieś na krawędzi kojącej hipnozy i subtelnego niepokoju. Słuchowisko zwracające poczucie jedności z naturą, a przy tym wysysające z każdego najgłębiej tłumione lęki.
julek ploski - „Hotel *****"” / Orange Milk Records
Jak dotąd najdojrzalsze, najbardziej przemyślane, gęste i porywające wydanie artysty, który z każdym kolejnym projektem nie zwalnia w poszukiwaniu nowych form ekspresji. "Hotel *****" to klimatyczny, iskrzący od nieszablonowych pomysłów hołd złożony kinowemu doświadczeniu. Wypełniony barokowymi kompozycjami na bazie orkiestralnych motywów krążek równie skutecznie wymyka się tradycyjnym definicjom, klasyfikacjom i zleżałym ramom gatunkowym, co otwiera portal do nieco zapomnianej wrażliwości estetycznej, wzniesionej na tubalnych symfoniach i spektakularnych tąpnięciach. Świadectwo eklektyzmu, wyczucia dramaturgii, sprawności w dyrygowaniu napięciem, w końcu - zacierania granic między patetycznym kiczem a post-ironicznym dystansem.
Jeszcze raz dzięki wielkie za zaproszenie do udziału w podsumowaniu :) !!
wiktor szymurski
⌒°ʚ(ෆ❛ั ᴗ ❛ัʃƪ)ɞ♡°⌒
__________________________
PS. Aby uniknąć dość niekomfortowego poczucia w.w. “straty” zapraszam do Radia Kapitał na cotygodniową audycję “Świeżynka” poświęconą właśnie polskiej muzyce niezależnej, którą współprowadzę razem z Piotrem Chęcińskim.
PS.2. Nie przejmujcie się, że zapomnieliście