Rozmowa z Alex Freiheit, 21.01.2017

 

Eliza Gaust: Rozmawiamy po koncercie w łódzkim klubie DOM. Zaprezentowaliście nowy materiał, ale jest to spójne z tym, co graliście wcześniej, macie wyrobiony styl. Jak to się zaczęło? Skąd się wzięła Siksa?

Siksa: Siksa wzięła się stąd, że poznaliśmy się z Burim, basistą. Od razu zaczęliśmy się rozumieć i zakochaliśmy się w sobie. Ja od zawsze lubiłam dużo pokazywać, działać teatralnie, pisać. Ale nie prezentowałam tego szerszej publiczności, bo się wstydziłam. Przytłaczała mnie rodzina, myślałam, że to co robię, nie jest do końca dobre, chłopak, z którym wcześniej byłam, mówił, że to jest wszystko gówniane. A jak poznałam Buriego, to on od początku mnie we wszystkim wspierał. Przeczytał mój scenariusz spektaklu i powiedział, że to jest super i że powinnam pisać i występować. Więc napisałam trzy wiersze i poszliśmy do Dworu Artusa w Toruniu na spotkanie, gdzie byli prawdziwi poeci, była pani, która grała na gitarze, do tego pan w długich włosach czytał wiersze…

 

Prawdziwi poeci zainspirowani Świetlickim?

Oczywiście. Kobiety w ich wierszach pokazywane obrzydliwie, czyli wśród łąk i kwiatów, pachnące i piękne. Nic nie znaczące, leżące jak w trumienkach. I mi się to strasznie nie podobało. To był mój pierwszy występ przed obcą publicznością, wychodzę ze swoim osobistym tekstem, o rodzicach. Stresowałam się, ale wyskoczyłam i zaczęłam odważnie, tak jak to robię w Siksie, z kopyta i w tym całym złocie tego Dworu Artusa, wśród tych przyśniętych poetów, zaczęłam krzyczeć swoje teksty. A oni wszyscy zszokowani, że tak można podawać poezję, nie wiem, gdzie oni wcześniej byli, przecież to nie jest nic nowego, no ale wtedy slamy poetyckie dopiero wchodziły. Niektórym to się bardzo podobało, inni mówili, że to nie wypada. I mi się ta reakcja bardzo podobała, że tak albo tak i zaczęłam chodzić na te slamy poetyckie w Toruniu, z bardzo osobistymi tekstami i wygrywać. A to jeszcze były czasy, kiedy byłam jedyną dziewczyną na slamie, teraz już jest ich więcej. Moi wszyscy koledzy, poeci, przestali wtedy tam przychodzić i właściwie przestali utrzymywać ze mną kontakt. Bo ja nie byłam tą fiołkową dziewczyną w kwiatach i na łące, nagle pokazałam swoją siłę. Przestraszyli się, że przytłoczę ich słabe wiersze. I po paru tygodniach mówię do Buriego: załóżmy zespół! Buri mówi: ale ja gram tylko na basie. A ja do niego mówię: no to co. Buri zaczął grać coś na basie, a ja zaczęłam pisać do tego teksty. Do dzisiaj wszystkie utwory tak powstają, nigdy osobno, zawsze symultanicznie, nie może być inaczej, bo wtedy nam to nie wychodzi. 

 obraz 2

 

W Twoich tekstach wybrzmiewają wciąż te same tematy: rasizm, ksenofobia, szowinizm, seksizm… Siksa jest reakcją na to wszystko, co wokół?

Siksa jest takim moim buntem przeciwko temu, jak moje życie wyglądało wcześniej. To jest dziewczyna, w której postać się wcielam, taka 16-latka, która jest na etapie młodzieńczego buntu, szuka grup, do których chciałaby przynależeć, chciałaby się wypowiedzieć politycznie, działać społecznie, coś organizować, pokazywać, ale mnóstwo czynników wpływa na to, że tego nie robi. Siksa się przeciwko temu buntuje. Obśmiewa swoją rodzinę, swoje środowisko, byłego chłopaka, poetów, wszystko to, co mogłoby wpłynąć na to, że ona by nie wyszła na scenę, co mogłoby ją stłamsić. 

 

Byłaś tresowana do roli dziewczynki?

Ja byłam tak wychowywana, że powinnam być ładną dziewczynką, kobietą, że to jest moim największym atutem i powinnam mieć męża, który ma pieniądze. Mój były chłopak traktował mnie okropnie i to są też tematy, których się nie porusza, na przykład o gwałcie w związku. To jest tabu – no przecież jak można zgwałcić swoją żonę? Albo jak mawiał Andrzej Lepper, jak można zgwałcić prostytutkę? Takich tematów się nie porusza i ja też myślałam, że to nie jest nic złego, że ktoś ode mnie wymaga uprawiania seksu, kiedy jesteśmy w parze. I wtedy dzieje się coś takiego w głowie, że obwiniasz siebie. Dlatego chcę o tym mówić na głos. Dziewczyny podchodzą do mnie po koncercie i mówią, że też tak mają i pytają, co z tym zrobić. Nie wiem czy moje koncerty tym dziewczynom coś dają, ale na pewno pobudzają je do przemyśleń. 

 

To jest odważne, chociażby ta piosenka o gwałcie… Ja mam wrażenie, że ciągle przekraczasz swoje własne granice, taka ciągła transgresja w tym, o czym możesz jeszcze powiedzieć. Istnieje dla Ciebie jeszcze jakiekolwiek tabu, temat, którego byś nie poruszyła na scenie?

Myślę, że nie. Ja mam o tyle łatwo, że lubię się wcierać w różne role i nawet mi to nie najgorzej wychodzi. Więc jak jest jakiś trudny temat, to wcielam się na przykład w rolę celebrytki. 

 obraz

 

To dla Ciebie taki bufor, że grasz pewną rolę, że nie mówisz do końca jako Ty?...

Tak, uwielbiam się wcielać w postacie różnych znanych osób, nie tylko w Siksie, ale też w tym, co piszę. Ostatnio robiłam taki performance, gdzie udawałam Dodę. Lubię wkładać w usta znanych osób takie treści, które sama chciałabym powiedzieć. To jest super, że widzisz na scenie taką niby Kasię Cichopek, ale dzieje się tu coś innego, ona wypowiada się na takie tematy, na przykład że nie chce rodzić dzieci. 

 

A to nie jest trochę taka perwersyjna, może nawet masochistyczna przyjemność, kiedy wcielasz się w postać chłopca-narodowca albo 30-letniego maminsynka, który mówi: „masz dupkę szesnastolatki, wycisnę cię jak pomarańczkę i będzie siła i cię przerżnę, ty mała słodka dziurko”?...

No, rzeczywiście, nigdy o tym tak nie myślałam, ale to jest chyba trochę perwersyjne. Akurat ten narodowiec, o którym śpiewam, to jest mój kuzyn, który ma ksywę Agresiv. W nowym secie już nie gramy tego utworu, stwierdziłam, że odegrałam już dużo Sebków, chłopaków osiedlowych, narodowców, ten temat już został przemielony. Kto tego nie widział, trudno, teraz jest już coś innego. Mogłabym napisać bez problemu kolejny kawałek, w którym wcielam się w narodowca i pokazuję jego straszne oblicze. Miałam taki pomysł, żeby napisać o sytuacji z kebabem w Ełku, ale stwierdziłam, że to byłoby znowu to samo, a ja chcę, żeby Siksa trochę dorastała.

 fot. Tomasz Ertman

 

Myślisz, że to, co robicie, coś zmienia? Nie boisz się tego, że docieracie tylko do tych przekonanych, tych po naszej stronie, a reszta jest poza zasięgiem? Ja, robiąc różne rzeczy społeczne, mam trochę obawę bycia w takiej bańce…

Ludzie często próbują mi zarzucić, że jak się robi takie rzeczy, to jest przekonywanie przekonanych, bo występujemy na squatach itd. Owszem, występujemy w takich miejscach, bo trzeba wspierać swoich i dawać siłę jednorożkom, ale są też niejednorożki na tym świecie, które również zdarzają się na naszych koncertach. I na przykład jak graliśmy w Żelebsku, mówiłam o żołnierzach wyklętych, o to się wszyscy zawsze spierdalają, że ja mam coś do tych biednych ludzi, którzy mordowali. Dla mnie to jest taka figura, żołnierze wyklęci współcześni, czyli ci, co noszą te koszulki, chodzą na marsze itd. I przyszedł do mnie po koncercie taki pan w koszulce biało-czerwonej i mówi: ja jestem z prawicy i się do tego przyznaję i mi się pani poglądy nie podobają, ale powiedziała pani o żołnierzach wyklętych i dobrze, że pani to skrytykowała, bo ja też bym chciał, żeby ludzie byli rzeczywiście patriotami, z wartościami narodowymi, a dużo jest takich przegrywów, którzy swój patriotyzm wyrażają tylko poprzez koszulki. I to było spoko, że ktoś, kto ma zupełnie inne poglądy niż ja, przychodzi na mój koncert i w pewnym momencie może się ze mną zgodzić. 

 

Występujecie w bardzo różnych miejscach?

Tak, nie tylko w miejscach, gdzie ludzie są do nas przekonani. Graliśmy na przykład w Gnieźnie na dworze, gdzie każdy mógł sobie przyjść, czy w Trzemesznie na przeglądzie rockowym i to była taka niedziela dla rodzin i młodzieży. Występowaliśmy też w Lublinie na festiwalu teatralnym. Tam przyszła taka pani, która mi powiedziała: proszę pani, to jest język patologii, nikt w teatrze się takim językiem nie posługuje. A następna mówi: proszę pani, to jest język bagna, ja nie słyszałam, żeby ktokolwiek tak mówił, nie ma takiego języka. Gratuluję tej pani, że nigdy w życiu nie spotkała takiej osoby, jak Siksa. Dla mnie Siksa jest teatralna, ale nie w takim klasycznym myśleniu o teatrze. Gramy w bardzo różnych miejscach i to jest super, że my pasujemy wszędzie i nie pasujemy nigdzie.

 

 siksa

 

Siksa chyba nie będzie istnieć w nieskończoność? Sama powiedziałaś w jakimś wywiadzie, że Siksa na pewno się skończy i będzie umierać w dwuosobowym składzie. A co potem?...

Siksa umrze w takim momencie, kiedy zmieni się mój wygląd, bo nie ukrywam, że w Siksie on ma znaczenie, ja nim gram, co ludzi też wkurwia, bo uważają, że feministki mogą być tylko grube i brzydkie i ja mam się czuć źle z tym, że wyglądam całkiem spoko. To mnie strasznie wkurza. I jak mój wygląd się zmieni trochę bardziej, to będę na pewno robiła coś innego. 

Byłam ostatnio na zajęciach na filologii polskiej, bo studenci mnie zaprosili i jedna studentka zapytała mnie, raczej w żartach, czy skoro mnie samej to tak pomogło, bo Siksa to jest też terapia dla mnie, to czy nie myślałam o tym, żeby zrobić jakąś terapię siksową dla innych dziewczyn, żeby to trwało... I faktycznie, Siksa trochę zaczęła być formą terapii, dziewczyny do mnie piszą, jestem z nimi w kontakcie i chciałabym, żeby Siksa była dla nich pomocą. 

 

A myślałaś o tym, żeby wejść w przestrzeń teatralną?

Moim największym marzeniem jest teraz, żeby Siksa była jakimś otwartym projektem, może spektaklem, takie „Metro” albo „Koty”, które będą przez lata nucone, we wioskach i w miastach. Jeszcze nie wiem, co by to miało być, ale coś na pewno wymyślę, obiecuję to sobie i wszystkim. I chciałabym, żeby to miało też trochę charakter terapeutyczny. 

 

Jestem bardzo ciekawa, jakie to uczucie, stanąć na scenie przed obcymi ludźmi i wykrzyczeć, w artystycznej formie, wszystko, co Ci się nie podoba, co Cię wkurza… Pewnego rodzaju katharsis?...

Tak, jest w tym coś oczyszczającego, ale nie zawsze, bo czasami muszę walczyć z publicznością. Nie za każdym razem publiczność jest przychylna i mogę sobie robić, co chcę. Czasem ktoś coś do mnie krzyczy albo wchodzi na scenę i klepie mnie w tyłek. Wtedy muszę udowodnić: powiem to co chcę i ty to usłyszysz. Zawsze przed koncertem jest duży stres, nawet jeszcze kiedy wychodzę na scenę, ale potem nagle czuję, że ktoś z tej publiczności jest mi przychylny i słucha mojej historii. I mówię do niego. 

 

 14910377 361846817484082 8587649990244353534 n

 

Pamiętam na poprzednim koncercie w klubie DOM tego chłopaka, który na koniec koncertu Cię przytulił… Zdarzają się chyba bardzo różne reakcje?

Tak, to było mega oczyszczające i dla niego i dla mnie. Zdarza się, że po koncercie podchodzą dziewczyny i się wypłakują, mówią przez łzy: ja też tak miałam. Staram się zawsze wtedy porozmawiać, wymienić kontaktem.

 

Porozmawiajmy jeszcze o formie Siksy. Jesteście dwuosobowym składem – wokal i bas. Ten minimalizm to świadomy wybór? Podkreślenie wyrazistości przekazu?...

Tak, ten minimalizm wynika też stąd, że jesteśmy z Burim parą, kochamy się i to też pomaga. Jestem na scenie z najważniejszą osobą w moim życiu i niczym się nie krępuję. A poza tym, nikt inny nie ma takiego myślenia o muzyce i sztuce, jak my razem ze sobą – lubimy i inspirujemy się tymi samymi rzeczami. Dla nas punk jest bardzo otwarty, to nie jest tylko granie, ale rodzaj sztuki, estetyki i postawy. Moda może być punkowa, rap może być punkowy itd. Siksa oburza niektórych punków, mówią, że nie ma tu zespołu, laska nie umie śpiewać, a on nie umie grać. Mnie to wkurwia, bo nie trzeba umieć grać, żeby robić coś wartościowego.

  

IMG 20170129 111140 345

 

Pamiętam, jak szłam pierwszy raz na wasz koncert, no właśnie – koncert, a zastałam performens. I bardzo mi się spodobało. Twój set jest napisany, zaplanowany, ale istnieje też chyba duża doza improwizacji? 

Wczoraj na koncercie w DOM było dużo improwizacji, dlatego że to był pierwszy koncert z nowym materiałem. Niektóre elementy były wcześniej wymyślone, ale wiedziałam, że na tym pierwszym koncercie muszę sobie zostawić pewne teksty niedokończone, tylko muśnięte, żeby one powstały na scenie, doszlifowały się. Z niektórymi utworami mam tak, na przykład z „Projektem Lady”, że nie byłam w stanie tego zaimprowizować w domu, bo nie mam kontaktu z publicznością. Wiedziałam tylko, że będę mówić coś o tym telewizyjnym show i cały utwór powstał na koncercie w Warszawie w Cafe Kryzys. Tam on we mnie zamieszkał i zaczęłam go odtwarzać, wiele razy. 

 

Wczorajszy koncert zakończyliście coverem „Odpowiedzialności” Guernicy y Luno, gdzie śpiewasz: 

Bo tylko w faszyście nie ma wątpliwości i wszystko widzi przez biało czarne szkła
I jeśli jednoznacznie oceniamy ludzi faszystą jesteś ty, faszystą jestem ja.

To utwór szczególnie wam bliski?

Bardzo. To jest tekst inny, niż wszystkie. A jednocześnie mówiący o tym, o czym Siksa chce mówić, tylko w inny sposób. Piękny utwór, myślę, że będzie z nami długo, bo sprawdza się jako mocne podsumowanie naszego koncertu i tłumaczy wszystko, o czym jest Siksa.  

 

 off

 

Polubiliście się chyba z zespołem Alles, który zrobił cover „Hymnu miłości” Guernucy y Luno. Twój głos pojawia się na ich najnowszym albumie „Culture”, razem gracie. Jeszcze jakieś inne plany współpracy?

Alles to świetny zespół. Pierwszy raz zobaczyliśmy ich na żywo, kiedy graliśmy razem w Płocku i zakochaliśmy się, od razu wiedzieliśmy, że się zaprzyjaźnimy. Paweł Strzelec jest świetnym tekściarzem i mocną osobowością sceniczną. A do tego pomnikowy Marcin Regucki, który stoi skupiony i gra. Ostatnio chyba mój ulubiony polski zespół. Będziemy niedługo razem nagrywać materiał, który ukaże się na winylu. Bardzo podoba mi się też inny łódzki projekt Pawła Cieślaka i Joanny Szumacher „Kopyta zła”, mistrzostwo świata. Podsumowując, chciałabym mieszkać w Łodzi, bo to chyba fajne miasto do życia.

 

Łódź serdecznie zaprasza. Dziękuję za rozmowę.

 

__________________________________

  

Alex Freiheit - tym razem dumna z siebie performerka i poetka, która jest współtwórczynią SIKSY, czyli nastoletniej niekończącej się opowieści. W sumie zawsze pisała. Od jakiegoś czasu upublicznia swoje teksty w różnych miejscach, także na ulicy, jak to poeci by chcieli. Zrobi wszystko, by jej historia obecna była w wielu miejscach - ku przestrodze, pokrzepieniu, pomocy, krytyce, by żyć. Bardzo dlatego lubi ostatnio performanse solo i tym obecnie będzie się zajmować. Grywa u reżyserek, łazi jako modelka Tomasza Armady i buczy seksistom. Feministka, która chce przełamywać stereotypy o kobiecości, jednocześnie podkręcając je do kosmicznych, groteskowych rozmiarów. Tłumaczona na rosyjski przez białoruskich punków. Kocha Buriego.

__________________________________

 

Eliza Gaust - Absolwentka kulturoznawstwa na UŁ, koordynatorka wydarzeń kulturalnych, obecnie pracująca
w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.

__________________________________

 

rysunek: Magda Miszczak

  

Patronite