Już od dekady pomiędzy zielonymi zboczami Gór Suchych dosłyszeć można eksperymentalne dźwięki, które w zagadkowy sposób współgrają z audiosferą małej, przygranicznej miejscowości. Szum potoku wpadającego do Ścinawki i drony generowane na syntezatorze, ptaki i dzwoneczki – w Sokołowsku słyszano już wiele. Jubileuszowa, dziesiąta edycja festiwalu Sanatorium of Sound kontynuuje eksploracje na polu muzyki i sztuki dźwięku, tym razem poprzez kontekst haseł przewodnich: czasu i rytmu.
Temat to przedłużenie pierwszej odsłony jubileuszowej edycji zrealizowanej w marcu tego roku. O ile czas zawsze stanowi dla muzyki swoiste płótno, zdefiniowanie znaczenia i roli rytmu nie jest już tak oczywiste. Z pewnością oba pojęcia pozostają swymi nieodzownymi towarzyszami. Rytm jako czynnik organizujący czas i czas określający właściwości rytmu. W tekście kuratorskim czytamy nie tylko o jego znaczeniu dla teorii muzyki, ale i rozwoju jej awangardowych odnóg, kluczowych osi zainteresowań festiwalu, a także dla procesów kulturotwórczych. Co więcej, organizatorzy usłyszeli rytm również w technologii (algorytmy, machine learning) i cielesności (idee Henriego Lefebvre'a i Pauline Oliveros). Wszystkie te wątki – jak wskazówka metronomu – powracają w programie. Ten rozłożony jest na trzy dni pierwszego weekendu sierpnia i trzy lokalizacje. Najwięcej dziać ma się w Parku, dla wystaw przeznaczono pobliskie dawne Sanatorium dr. Brehmera – neogotyckim budynek z XIX wieku. Kiedyś była to pierwsze na świecie specjalistyczna klinika i uzdrowisko i sanatorium dla osób cierpiących na choroby płuc. Główne koncerty będą zaś mieć miejsce w Kinoteatrze Zdrowie.
Na jego scenie festiwal otworzą perkusista Aleksander Wnuk i kompozytor Piotr Peszat w ciekawej „rekonstrukcji” Form and Disposition Zbigniewa Karkowskiego z 2008 roku. To jeden z najbardziej nietuzinkowych polskich twórców muzyki elektronicznej, o radykalnym podejściu i zamiłowaniu do hałasu. Większość życia działał na podziemnej scenie Tokio, jednak jego myśl jak widać pozostaje żywa wśród rodzimych artystów. Wnuk i Peszat to zaś wykształceni klasycy, którzy z dużym powodzeniem odnajdują się wśród eksperymentów i pomiędzy różnymi obiegami muzyki współczesnej. Dzięki temu, że nagranie utworu (bo nie nuty! Karkowski ich nie uznawał) wpadło w ich ręce, to wykonanie na perkusję, live-electronics i sound design z pewnością okaże się odpowiednio intensywnym otwarciem festiwalu takiego jak Sanatorium Dźwięku.
O ile czas zawsze stanowi dla muzyki swoiste płótno, zdefiniowanie znaczenia i roli rytmu nie jest już tak oczywiste
Dla imprezy taki swoisty hołd dla ikonicznego twórcy jest zresztą dość tożsamy. W tym roku usłyszymy też np. Hommage à Phill Niblock, zmarłego w tym roku mistrza dronów i intermedialnego podejścia do muzyki eksperymentalnej. Zabrzmi on na imponującym, wielokanałowym soundsystemie Biura Dźwięku Katowice – katowickiego projektu, który już nie pierwszy raz rozpościera swoje głośniki w sokołowskim parku. System za każdym razem naturalnie wchodzi w interakcję z audiosferą zieleni. Wysłuchamy m.in. Meandrów, czyli instalacji dźwiękowej Marcina Dymitera we współpracy z Piotrem Ceglarkim współtworzącym BDK. Wykorzystuje ona nagrania terenowe – specjalność Dymitera – zebrane na terenie bydgoskich Młynów Rothera, również za pomocą hydrofonu, czyli „podwodnego” mikrofonu. Wśród drzew wybrzmią jeszcze prace innych artystów związanych z różnymi nurtami poszukującej elektroniki: Micromelancholie Monike, Madsa Emila Nielsena, czy samego dyrektora festiwalu Gerarda Lebika.
Przywołana już tematyka audiosfery jest zresztą kolejnym istotnym zainteresowaniem festiwalu. W tym roku szczególny jej wyraz pojawi się w innej wielokanałowej instalacji dźwiękowej Wounds heal in the green of newborn life. To praca Hanny Grześkiewicz i Julian Riekena, czyli duetu SONIC TOMORROW skupionego na praktykach artystyczno-badawczych z obszaru sound i soundscape studies, a także ich politycznych kontekstach. Dzieło poprzez pejzaż dźwiękowy Puszczy Białowieskiej opowiada jej historię jako „złożonego ekosystemu zagrożonego”. Pralas dawał schronienie prześladowanym w przeszłości a i obecnie staje się miejscem trudnej i często tragicznej podróży osób w drodze. Jednocześnie sam, wraz z zamieszkującymi go zwierzętami i roślinami, jest w niebezpieczeństwie z powodu ekologicznej dewastacji.
Utwór na taśmę, taflę wody i ruch zapowiada się jako performatywne i nieco magiczne widowisko
Z kolei przestrzeń samego Sokołowska zostanie dogłębnie (i od głębi) zbadana w dwuczęściowym utworze-performansie Sieci wieńczącym edycję. Pomysłodawczyniami i wykonawczyniami jest Kolektyw Pełnia, w skład którego wchodzą artystki związane z łódzką ASP: Aleksandra Chciuk, Joanna Dreczka, Natalia Kędzierska i Alicja Pangowska. Same twórczynie piszą, że pragną „zaprezentować Wam świat pod”. Dokładniej mówiąc pół-wyobrażone miejsce w głębi ziemi, w którym spotykają się cieki wodne Sokołowska. Utwór na taśmę, taflę wody i ruch zapowiada się jako performatywne i nieco magiczne widowisko.
Zanim jednak nastąpi finał, na scenie zaprezentuje się Marcin Pietruszewski, który przypomni, że ekstremalne wymiary elektroniki mają swoje miejsce właśnie na Sanatorium of Sound. Zgłębiający zagadnienia kompozycji komputerowej w naukowo-artystyczny sposób, jest również twórcą autorskich programów do cyfrowej syntezy dźwięku. Za pomocą jednej z nich, New Pulsar Generator (nuPG), stworzył szereg utworów, cechujących się tak zwaną syntezą pulsatorową. Zupełnie inne, ale równie autorskie podejście do kompozycji elektronicznej uosabia szwedzko-fińska artystka dźwiękowa Marja Ahti. Jej projekt Touch This Fragrant Surface of Earth przeznaczony jest na czterokanałową taśmę, live-electronics i amplifikowane obiekty. Artystka zaprezentuje nową wersję dzieła. Jej dorobek to kompozycje o z pozoru powolnym przebiegu, które tak naprawdę wewnętrznie wibrujące od brzmieniowych tekstur. W kwadrofonii, czyli czterokanałowym nagłośnieni lubuje się też Jessica Ekomane zręcznie modulująca między hałasem a melodią. Jeśli myślicie, że line-up wyczerpał już wszystkie metody syntezy dźwięku, to musieliście zapomnieć o syntezie modularnej – również i ona musiała znaleźć się w tegorocznym programie, a bogaty świat kabli i przepięć zaprezentuje Thomas Ankersmit, i to w ramach zamówienia festiwalu na swe dziesięciolecie. Elektronika odmieniana na wydarzeniu przez wszystkie przypadki (i przepuszczana przez wszystkie efekty) wtórować będzie też instrumentom „żywym”. Przykładem takiej praktyki jest Judith Hamann – osoba komponująca i wykonująca, która tworzy kompozycje elektroakustyczne grając na wiolonczeli. Znakomity i poruszający występ w marcu wzbudza oczekiwania na sierpniową odsłonę koncertu, tym razem w plenerze. Podobnych, elektro-instrumentalnych działań spodziewam się po występie Huberta Zemlera, perkusisty absolutnie wszechstronnego i chętnie podejmującego eksperymentalne tony w lekki i barwny sposób.
Dopełnieniem programu są też wątki wykraczające poza tradycyjne wyobrażenie performansu dźwiękowego – w planie na niedzielę widnieje np. Józef Robakowski. Pomiędzy koncertami uwadze polecam też program dyskusyjny, ponownie prowadzony przez Pawła Szroniaka. W jednej z dyskusji rozmowa toczyć będzie się wokół ostatniej książki przywołanego już Marcina Dymitera, Maszyny do ciszy. Prowadzący jest ekspertem od Johna Cage’a (którego nazwisko, co ciekawe, również wymieniono w programie), a zatem refleksje wokół lektury zapowiadają się interesująco.
Zapowiada się niemało hałaśliwa, ale jednocześnie pełna wyczucia edycja. Sokołowskie odkrycia dźwiękowe cechuje dbałość o wsłuchiwanie się w szczegóły, ale i otwarcie uszu na szersze kontekst
Zwieńczeniem piątkowych i sobotnich wieczorów będą sety DJ-skie, planowane na imprezy plenerowe w Parku. Ekscytującą zagadką pozostaje to, jak będzie wyglądać mix Mieko Suzuki – jako artystki pracującej z ciężkimi dronami i trzaskającymi obwodami elektrycznymi, a nawet rozbitymi płytami winylowymi. Spośród nazwisk mniej kojarzonych z DJ-ingiem pojawi się również Lyra Pramuk, której znakiem rozpoznawczym są kompozycje oparte na własnym wokalu, bez końca przetwarzanym, a jednak pozostającym do cna cielesnym. Line-up domykają: Czech phil in a maze poruszający się po gęstych i dusznych rejonach tanecznej elektroniki, polska legenda w świecie footworku Paweł „Paide” Dunajko oraz Lucciola i jej nieoczywista bliskowschodnia kolekcja płytowa pełna zagadek z wielu innych części świata. A nawet set poranny, skupiony wokół nieoczywistych wymiarów muzyki gitarowej w wykonaniu DJ Jasnoprawiedzień aka Jakuba Knery.
Zapowiada się niemało hałaśliwa, ale jednocześnie pełna wyczucia edycja. Sokołowskie odkrycia dźwiękowe cechuje dbałość o wsłuchiwanie się w szczegóły, ale i otwarcie uszu na szersze konteksty. Czy więc będą to intensywne uderzenia w perkusję (rytm), czy medytacje nad szumem (czas), czy elektroniczne pulsacje (rytm), czy wreszcie dron wyłaniający się z ciszy (czas), festiwal zachęca do wyłapania pobrzmiewających w każdym z tych aktów idei. Które zainteresują Ciebie, kuracjuszu i kuracjuszko Sanatorium Dźwięku?
Czas. Rytm
02 - 04.08.24
Sokołowsko
_____________
Marta Konieczna - krytyczka muzyczna i animatorka kultury dźwiękowej, łodzianka działająca we Wrocławiu. Współkuratorka i producentka cyklu warsztatowo-koncertowego Canti Spazializzati. W przeszłości związana z magazynem o muzyce współczesnej „Glissando”, publikowała również na łamach „Ruchu Muzycznego”, „Dwutygodnika” oraz „Krytyki Politycznej”. Ukończyła licencjat na kierunku muzyka w mediach w Akademii Muzycznej w Łodzi oraz studia magisterskie z muzykologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Na co dzień pracuje we Wrocławskim Instytucie Kultury
_____________