Z Alicją Rekść kuratorką wystawy LOW ON GAS rozmawia Marcin Polak

 

MP. Pytanie, które samo się nasuwa, to czy to przypadek, czy celowe założenie na dziewczyńską wystawę?
Tak się składa, że w Galerii Czynnej pokazywaliśmy prace dwóch artystek m.in. Ani Bąk inicjatorki Waszej wystawy i właściwie myśląc o kolejnych wystawach przychodzą nam do głowy artystki nie artyści. Niech się chłopaki nie gniewają, ale to chyba fakt, Łódź artystkami stoi. Jak to jest dziewczyny?

AR. Nie będziemy udawać, że planowałyśmy wystawę samych dziewczyn. Zaprosiłyśmy do udziału chociażby Adama Szwarca, ten jednak ostatecznie zrezygnował. W wystawie najpewniej znajdzie się  wspólny projekt Joanny Zadrogi
i Mikołaja Banaszaka. Jest zatem nadzieja na pierwiastek męski. Inna sprawa, że od jakiegoś czasu, gdy myślę
o współczesnym łódzkim środowisku artystycznym, w pierwszym rzędzie widzę właśnie artystki - Magdę Moskwę, Ankę Leśniak, Olę Ska, Anię Orlikowską, Agnieszkę Chojnacką, czy też dziewczyny zaproszone na naszą wystawę. Nie mogę tu z pełnym przekonaniem podać sensownej przyczyny. Nie wiem, czy jest w tym jakiś genderowy haczyk –
z pełną odpowiedzialnością mogę za to dodać, że łódzkie artystki po prostu wybijają się, mają niezwykłą wyobraźnię
i dzięki wykorzystywaniu multi-sensualnych mediów świetnie wpisują się w naszą zorientowaną na doświadczenie kulturę.

MP. Jest sens dzielenia sztuki na sztukę kobiet? Nie kusi Was wystawa o funkcjonowaniu kobiet w sferze sztuki, jak i całej kultury?

AR. Nie jest to złym pomysłem, w dalszym ciągu widać duże dysonanse względem proporcji płciowych w sztuce. Muszę jednak przyznać, że ów problem, choć zupełnie realny jest dość oddalony od moich zainteresowań artystycznych. Zawsze wolę łączyć aniżeli dzielić. Gender to ostatnio temat rzucający się w o k o, tym niemniej wolę działać w przekonaniu, że ludzie nie są tacy ograniczeni i nie trzeba ich notorycznie uświadamiać. Lepiej robić swoje
i działać w duchu „post-gender”, mniej politycznie, koncentrując się na kwestiach artystycznych sensu stricto. Być może wówczas normy ułożą się po cichu same. Od teorii lepsze są dobre przykłady.

MP. Ania jest artystką, wykłada na uczelni, teraz ponownie wciela się rolę kuratorki bo przecież organizowała
z koleżankami słynne wystawy w gablotkach. Alicja, działałaś w Sztuk Polu, kuratorowałaś pierwszą edycję Festiwalu Światła, również pracujesz na uczelni. Czy dziewczynom trudniej odnaleźć się na polu sztuki, czy nie widzisz specjalnej różnicy w podejściu do kobiet działających w tym obszarze
?

AR. Chciałabym powiedzieć, że nie ma żadnych różnic, ale oczywiście były i nadal są. Zdanie kobiety liczy się zawsze nieco mniej. W słownych przepychankach, zaciekłych dyskusjach najczęściej przemawiają argumenty władzy i siły utożsamiane z osobą mężczyzny. Kobiety nadal mają głównie ładnie wyglądać, uśmiechać się i pełnić funkcje reprezentacyjno-negocjacyjne. Jest w tym całkiem literalny seksizm, który jednak stopniowo odparowuje, coraz więcej kobiet bowiem nie pozwala sobie na kwestionowanie własnych kompetencji. Do tego trzeba jednak sporo czasu i jeszcze więcej świadomości.

MP. Opowiedz o idei wystawy i o artystkach biorących w niej udział.

AR. Wystawa ma być przede wszystkim aktualna, ma pokazać nie tyle twórczość młodych artystów, co twórczość poważną, robioną na serio, popartą skrupulatnymi studiami i samodyscypliną. Zaproszeni do udziału artyści działają
w różnych mediach, nie stanowią żadnej formalnej grupy, nie ułożyli także manifestu, nie podporządkowują swoich poglądów pod konkretną wizję. Łączy ich konsekwencja, erudycja i podobna wrażliwość. O Ani Bąk mogę najogólniej powiedzieć, że w jej twórczości występuje szczególny język form, mający niezwykłą moc zamykania zawiłych treści
w bardzo skondensowanym kształcie. Maluje zamaszyste pejzaże wewnętrzne, eksploruje także możliwości video. Karolina Hałatek to z kolei przedstawicielka nowej generacji myślenia o świetle i doświadczeniu. Jej prace często mają charakter ambientowy, w subtelny sposób zmuszają widza do uczestnictwa, do empirycznego kontaktu, jest w nich mnóstwo dobrej energii, czy wręcz duchowego uniesienia. W pracach Agnieszki Nataszy Splewińskiej nie brakuje odwagi, są bezkompromisowe, przemyślane, często zabarwione humorem. To artystka wyjątkowo zdolna i zabiegana. Ostatnio zajmuje się drukiem na tkaninie, ale jak dobrze wiemy, potrafi też zrobić odlotowe buty. Podobnymi epitetami można opisać działania Emilki Kuryłowicz, choć w jej przypadku należałoby wyodrębnić pewne tematy wiodące, jak chociażby entropia, czy nadprodukcja, które budują płaszczyznę odniesień dla większości działań. Malarstwo Izy Koniarz ma kilka cech wspólnych z obrazami Ani Bąk, choć można je odnaleźć głównie w warstwie formalnej; w treści zaś można konsumować rozmaite odniesienia i rozkoszować się dryfującymi elementami o na poły surrealistycznym smaku. Side project wystawy LOW ON GAS stanowi projekt Joanny Zadrogi i Mikołaja Banaszaka. Oboje mieszkają obecnie w Londynie, choć studiowali w Łodzi. Asia skończyła ASP, Mikołaj zaś historię sztuki. Łączy ich nie tylko dola emigrancka, ale przede wszystkim wybitnie czułe spojrzenie na rzeczywistość oraz poszukiwanie intelektualnych i artystycznych uniesień przetykanych nutą alchemii i melancholii.

MP. Galeria OFF Piotrkowska to miejsce z potencjałem. Może zostaniecie tu na dłużej? Może pojawią się kolejne galerie i za parę lat zrobimy łódzki weekend galerii. Warszawa może nam zazdrościć Muzeum Sztuki czy Atlasa Sztuki, ale jeśli chodzi o galerie to jesteśmy daleko w tyle. Mamy raptem trzy miejsca na poziomie. Wiadomo jakie.

AR. Jest to jakiś pomysł. Zobaczymy, jak będzie nam się pracować w przestrzeni Galerii OFF Piotrkowskiej. Jeśli będziemy mieć gwarantowany stały dochód, pozwalający utrzymać galerię w należytym kształcie oraz dający możliwość wyprodukowania kolejnych prac, byłoby fantastycznie. Zresztą pomysł na zrobienie wystawy w tym właśnie miejscu wyniknął z rozmowy z Kamilem Wasiakiem, wspominającym o tym, że należy na stałe zasiedlić to miejsce. Zobaczymy.

MP. Mamy dobre instytucje w których trudno się zaprezentować. Mamy różne festiwale, lepsze, czy gorsze, ale specjalnie nie przekłada się to na możliwości prezentacji artystów. Festiwal Światła był miejscem gdzie mogli się pokazać łódzcy artyści. Patrząc na kolejne edycje to już chyba historia. Wspominałem o trzech galeriach, w których ewentualnie istnieje taka szansa. To mało. Przykre jest, że mamy cztery odziały miejskiej galerii, ale tam chyba mało kto chce się zaprezentować. Chyba, że ma 60 lat i jest mistrzem linorytu...

AR. Łódzka „zniechęta” działa dojmująco geriatrycznie, z kurzem, molem, wąsem i perłowym cieniem. Nie mam nic przeciwko wystawie Leszka Rózgi (90 lat), wspaniale było go zobaczyć, to człowiek legenda, ale nie rozumiem, dlaczego na tę wystawę dostarczano wszystkim zaproszenia, a o ekspozycji pokazującej finałowe prace Konkursu im. Władysława Strzemińskiego dowiadujemy się z plakatu na stronie Galerii. W dodatku wernisaż odbywa się
 w poniedziałek w samo południe. Pomijając fakt, że jest to środek nocy, to goszcząc prace młodych artystów warto byłoby coś dla nich uczynić, jakoś ich wypromować, zresztą każde działanie marketingowe działa na korzyść samej placówki. Zupełnie tego nie pojmuję.

MP. Dziekuję za rozmowę


LOW ON GAS

Galeria OFF Piotrkowska

11 kwietnia 2014

LOW ON GAS to niezależna wystawa artystów wywodzących się z łódzkiej sceny artystycznej młodego pokolenia, która, za sprawą licznych turbulencji i przemian pozostawała do tej pory rozwarstwiona i pokawałkowana. Artyści wybrani do wystawy prezentują bardzo różne podejście do sztuki i podejmowanych tematów, nie są niczyimi spadkobiercami, a raczej pełnymi emocjonalnej świeżości niezależnymi poszukiwaczami. Jednak napięcia i połączenia między nimi są oczywiste i mają charakter naznaczony wspólnym odczuwaniem rzeczywistości i ciągłym stawaniem sobie wyzwań w rzekomo postideologicznym świecie. Wystawa będzie zatem próbą konsolidacji osobowości
i skupienia mocy, która powstaje w punktach napięcia, manifestem indywidualizmu zrodzonego z ciekawości
i niepokoju.

Artystki: Anna Bąk, Karolina Hałatek, Emilia Kuryłowicz, Iza Koniarz i Agnieszka Natasza Splewińska.

Kuratorka: Alicja Rekść

Mecenasem wystawy jest firma OPG. 

Galeria OFF Piotrkowska 

(ul. Piotrkowska 138, Łódź)

11 kwietnia 2014, godz. 19:30

Wystawa otwarta 11-13 kwietnia w godz. 18.00-21.00, a w pozostałe dni do 19.04 po wcześniejszym umówieniu - kontakt: annabak.post@gmail.com lub tel. 695 606 663

 

 

Patronite