Czyli o najnowszej produkcji, z Łukaszem z Bałut rozmawia Marcin Polak 

 

MP: Trudne pytanie na początek. Czy nie masz zbyt dużych oczekiwań w związku z filmem "OPOWIEŚĆ O SMUTKU – EXwzwODUS”? Jednak kojarzysz się z muzyką, a nie sztuką. Jesteś muzykiem, piosenkarzem, poetą, a mam wrażenie, że film jest medium od którego oczekujesz, że spełnisz się jako artysta.

Wiesz co... trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie bo nigdy nie ograniczałem się do jakiejś konkretnej działalności i fakt, że dałem się poznać jako muzyk, performer lub organizator Festiwalu Kultury Bałuckiej i w taki sposób zacząłem funkcjonować w świadomości niektórych łodzian nie znaczy, że nie mogę zajmować się czymś innym. Mam oczekiwania odnośnie wszystkiego co robię, chociaż często jest tak, że zarówno oczekiwania jak
i moje plany spełzają na niczym.

 

MP: Mam wrażenie, że film jest dla ciebie bardzo ważny. Stąd też moje pierwsze pytanie do ciebie - bowiem ja mam ciągle takie oczekiwania i myślę, że nie jestem w tym odosobniony, że nagrasz w końcu płytę... a widzę że ty cały czas idziesz w kierunku filmu, jak i działań związanych bardziej ze sztuką niż z muzyką. Czy to jest dla ciebie takie ważne? Czy w filmie możesz się lepiej wyrazić niż w muzyce?

Wydaje mi się, że mimo wszystko film jest bardziej nośny i łatwiej jest z jego promocją, chociaż generalnie trudno zarobić na takim filmie jako artysta. Ale trudno również zarobić na wydaniu płyty. Muzyk zarobić może na koncertach, natomiast możliwość koncertowania w takich opcjach, które ja gwarantuje wyczerpała się.

Mówisz, że jestem muzykiem, poetą i bardzo mi schlebia, że jestem tak postrzegany, jednak nie przekłada się to na występy. Do grania jako Łukasz z Bałut nikt mnie nie zapraszał od dłuższego czasu. Wcześniejszy film 'Opowieść o smutku' i krótki koncert, który poprzedzał jego premierę spowodował że dostałem wiele zaproszeń, zagrałem kilka fajnych koncertów. To było na fali sukcesu tego wydarzenia. Po jakimś czasie wszystko ucichło.

 

MP: Może to bierze się stąd, że ta kariera jest jakby niepełna i żeby więcej się działo na płaszczyźnie muzycznej to potrzebna jest płyta i kolejne wydarzenia, które będą sprawiały, że to sie będzie dalej kręcić.
A ty poszedłeś w takim kierunku, że zrealizowałeś film i rzeczywiście ten film był tak absorbujący, że choć zrobiłeś wiele rzeczy po drodze, koncertowałeś i nagrywałeś z Elektrycznym Węgorzem, to ten trop został porzucony. A myślę, że wobec ciebie jako muzyka są jednak spore oczekiwania i powinna się twoja twórczość muzyczna zmaterializować w taki sposób, żebyśmy mogli włożyć sobie do odtwarzacza twoją płytę.

Mi się wydaję, że nigdy nie byłem artysta którego nagrań  dobrze się słuchało w domu i raczej zawsze stawiałem na żywy odbiór muzyki.

 

MP: Może tak, ale nie sprawdziłeś tego i może trzeba po prostu się o tym przekonać? Pamiętam, jak rok temu byłem u ciebie w domu i puszczałeś mi materiał, który zawierał wiele pomysłów na twoją płytę. Dyskutowaliśmy o tym jak ona miałaby wyglądać. Były dwa tropy: na aranżacje z różnymi muzykami - to było świetne, i też rozmawialiśmy o takiej wersji prostej, hipsterskiej, tylko ty i gitara... Wydawało mi się, że to jest idealny materiał na jakąś przebojową płytę. Przepraszam, że tak drążę ten temat. Czekam z niecierpliwością na twój nowy film, ale też chcę cię jakoś zmobilizować. Jeśli uważasz, że lepiej się realizujesz w kontakcie z publicznością, to się po prostu o tym przekonajmy, jak to będzie funkcjonować, kiedy nagrasz tę płytę.

Generalnie możemy się po koleżeńsku umówić, że podejmę tę próbę w końcu, żeby zaspokoić ciekawość odbiorców. Sam też chętnie to sprawdzę. Finalizowanie projektów zawsze jest fajne bo wiesz, że zakończyłeś pewien etap. Możesz wtedy pokusić się o jakieś podsumowanie, co Ci ta praca przyniosła.

 

MP: Słuchaj, to ja się Łukasz cieszę, skoro złożyłeś jakąś deklarację to już wiem, że warto było przeprowadzić ten wywiad:). 
Często rozmawialiśmy o tym w jaki sposób ta płyta powinna się zmaterializować, bo jeśli jest potrzebne nagranie płyty, to potrzebne są także  pieniądze.  Od dłuższego czasu namawiam cię do zebrania pieniędzy na tę płytę. Myślę, że to jest dla ciebie idealny trop, ale ponieważ ty jesteś tym kim jesteś ,to uważasz, że tobie to “nie przystoi”. Wytłumacz się z tego proszę...

Nie wiem na ile powinienem się z czegoś takiego tłumaczyć. Rzeczywiście jako twórca borykam się zarówno
z problemami egzystencjalnymi jak i z problemami egzystencji w znaczeniu utrzymywania się i pozyskiwania środków na życie, a także na realizację poszczególnych projektów. Jak wiesz większość rzeczy, które robię powstaje bez pieniędzy, jedynie kosztem ciężkiej pracy. W własne projekty wkładam dużo czasu, energii
i mógłbym póki co powiedzieć, że jest to sensem mojego życia. Natomiast nie jestem do końca przekonany odnośnie zbierania pieniędzy wśród ludzi. Chodzi o to, że wolę coś zrobić samemu i później ewentualnie to sprzedać.

 

MP: Czasem wolałoby się jakieś rozwiązanie, ale ono jest po  prostu niemożliwe, bo ciężko jest wydać płytę bez pieniędzy... Trzeba ją nagrać, wynająć studio, wytłoczyć, zaprojektować okładkę itd. Ja też nie mam doświadczenia w zbieraniu pieniędzy,  ale pomagałem w promocji zbierania pieniędzy na uruchomienie neonu Agnieszki Chojnackiej i to co zauważyłem to fakt, że uruchamia się jakaś energia. Zbierając fundusze na płytę dajesz w pewien sposób możliwość współuczestnictwa swoim fanom w tworzeniu płyty. Przepraszam, że drążę, ale usiłuje cię jakoś namówić. Jeżeli chcesz wydać tę płytę, to musisz te fundusze jakoś pozyskać, więc może warto się zastanowić czy pieniędzy lepiej nie zdobyć od twoich fanów niż aplikować o granty.

Chyba boję się że mógłbym zawieść czyjeś oczekiwania a wtedy czułbym, że jestem komuś coś winny. Chodzi
o to, że proces twórczy jest czymś bardzo pochłaniającym, ale nie jest rzeczą prostą do opisania i wytłumaczenia się z niego, z kwestii podejmowanych wyborów. Nigdy nie byłem artystą, który działał na podstawie jakiegoś planu. Kiedy powstaje mój film to nie ma on z góry założonego scenariusza. Nawet jeśli na początku przyświecają mu jakieś założenia, to niekoniecznie będą one uwzględnione w efekcie końcowym. Tak też jest w przypadku mojej muzyki. Wyobraź sobie, że jakiś malarz maluje wyjebany w kosmos realistyczny obraz i kiedy on jest już prawie gotowy pierdolnie to wszystko na żółto, zamaluje żółta farbą i wystawi. Bo tak poczuł. Może być jedyną osobą, której nie jest żal tego co zamalował i czuje się spełniony. To jest sztuka poświadczona życiem, naznaczona pewnego rodzaju poświęceniem dla jakiejś niezależności. To tak bardzo wzniośle brzmi, a ja z jednej strony czuję się artystą a z drugiej sam nie wiem co to znaczy.

 

MP: Ale taki sposób nagrywania płyty różni się od wydawania jej w wytwórni i zbierając w ten sposób pieniądze, wcale nie deklarujesz ludziom co tak naprawdę za to dostaną i jakie powinni mieć oczekiwania.

Mogę zadeklarować, że część piosenek, które słyszeli na koncertach zostanie zarejestrowana w taki sposób, że będą to mogli potem odpalić w domu, ale jakie będą aranżacje to nie mogę zagwarantować.

 

MP: A może pomysły, które masz zbyt dużo czasu czekały i dlatego tak się wzbraniasz i nie wiesz jak by to mogło wyglądać? Może to właśnie powinien być kolejny etap po premierze twojego nowego filmu?
 Właśnie, wróćmy zatem do filmu. Czy boisz się (tak samo jak w wypadku piosenek) odbioru drugiej części 'Opowieści
o smutku?' Bo przed chwilą oglądaliśmy część materiału i jest to zupełnie coś innego.

Boję się. Zawsze jest to mierzenie się ze sobą, ze swoimi umiejętnościami, z tym co chcesz pokazać i jak to może zostać zinterpretowane Boję się, bo jest to jakby takie dziecko które wychodzi z domu rodzinnego i nie masz już na nie wpływu. Nie jesteś już w stanie zrobić czegoś lepiej, bądź inaczej. To nie jest nienagrana piosenka, która może ewoluować w nieskończoność.

 

MP: Powiedz proszę coś o procesie powstawania filmu. Bo widać, że ma inną strukturę. Być może w pierwszej części było wiele scen, o których nawet nie sądziłeś, że znajdą się w filmie. Wszystko to było bardziej spontaniczne. Tutaj widać, że wszystko było realizowane z większą świadomością, że jednak pojawi się ta druga część...

Nieuchronne jest to, że jeśli jesteś twórcą to z czasem zyskujesz większą świadomość tworzenia. W 'Opowieści
o smutku' elementy narracyjne są pewnego rodzaju opowieścią o miniaturach, które je przeplatają. W nowym filmie jest to wszystko chyba bardziej wymieszane.

 

MP: To może powiedz co w związku z tym filmem się wydarzy... Kiedy premiera i gdzie? 



1 marca, dzięki uprzejmości i zaangażowaniu Marcina Brzozowskiego i zespołu Teatru Szwalnia, w tym właśnie teatrze odbędzie się premiera filmu, poprzedzona krótkim akustycznym koncertem Zespołu Łukasza z Bałut. Czekaliśmy z Łukaszem Lobą dwa lata, żeby znów móc zagrać w tym miejscu, bo mamy wrażenie, że nigdzie indziej nie jesteśmy w stanie wyzwolić takiej energii przy graniu akustycznym jednocześnie nie umiejąc grać... Teatr jest takim magicznym miejscem, które swoją rangą i klimatem doskonale skupia uwagę odbiorcy. To nie jest dyskoteka, to nie jest klub. Dla mnie to jest miejsce idealne, tym bardziej że chciałbym sprowokować odbiorcę do pewnego rodzaju refleksji. Wiedziałeś mnie też w wielu sytuacjach, kiedy to kręciłem ostrą wixę a ja jednak jestem filozofem.

Zależy mi też żeby powiedzieć, że nowa Opowieść o smutku niekoniecznie jest drugą częścią poprzedniego  filmu.

 

MP: No właśnie odnoszę wrażenie, że nowy film jest bardziej o wzwodzie niż o smutku.

Chciałbyś, żebym sam pokusił się na jakąś interpretację...?

 

MP: Nie widziałem całego filmu, widziałem fragmenty, ale nie było tam aż tyle przejmującego smutku... choć sam mówisz, że nie jest to druga część...

Jest i nie jest. Chodzi m.in. o to, że smutek wynika z szaleństwa a szaleństwo wynika ze wzwodu.

 

MP: Powiedziałeś o premierze filmu, zadeklarowałeś nagranie płyty, to może powiedz o jakichś kolejnych planach. Słyszałem o teledysku, który robisz dla Piotrka Połoza i o jakimś słuchowisku, które realizujesz...

Mam w planach i także popełniam po drodze szereg innych rzeczy o których wolałbym powiedzieć, kiedy będą już gotowe.

 

MP: Właśnie widziałem  fragmenty teledysku do utworu Tsara Poloza pt Golden Shower Company i mogę powiedzieć, że będzie absolutnym hitem...Jestem pod takim wrażeniem, że zadam już ostanie pytanie. Jak się nazywa twoja firma? Kakao Records?

Wolałbym nie mieszać spraw zawodowych i artystycznych. Dziękuję za rozmowę...  

 

 

 

Patronite