O godzeniu ognia z wodą, czyli o tym jak robić atrakcyjne czasopismo akademickie, wychodzeniu do odbiorcy i wyzwaniach z tym związanych, podążaniu formy za treścią i wartości łódzkiej awangardy – z Bogusławem Deptułą, redaktorem naczelnym i Przemysławem Hajkiem, dyrektorem artystycznym magazynu artystyczno-naukowego „Powidoki”, wydawanego przez Akademię Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego - przy okazji Łódzkich Targów Książki - rozmawia Natalia Królikowska.

 

 

W ten weekend rozpoczną się Łódzkie Targi Książki. Co czujecie jako debiutanci w tego typu imprezie?

Bogusław Deptuła: Nasza sytuacja jako wystawców jest dość specyficzna, bo po raz pierwszy bierzemy udział w targach książki. Jeździmy z „Powidokami” po targach akademickich czy konferencjach, nie tylko w Polsce, ale również w Europie czy na świecie, ale w targach książki nie braliśmy jak dotąd udziału. Doszliśmy jednak do wniosku, że skoro targi są w końcu w naszym mieście, z którym jesteśmy organicznie związani, zarówno jako twórcy treści, jak i ich wydawcy, powinniśmy pokazać łodzianom i łodziankom, że lokalne tradycje sztuki, przede wszystkim awangardowe, wciąż są w ich mieście kultywowane. Trudno w ogóle pomyśleć sobie, że mogłoby nas na tych targach nie być. Chcemy zaprezentować szerszej, a nawet masowej publiczności to, czym się zajmujemy, zarówno jako Akademia Sztuk Pięknych, jak i wydawnictwo. Magazyn „Powidoki”, który od 5 lat wydajemy nosi podtytuł „magazyn artystyczno-naukowy”, więc jest w nim dużo treści o sztuce, ale również o nauce, zajmującej się sztukami wizualnymi. Jest to w naturalny sposób związane ze środowiskiem akademickim, z którego w większości wywodzą się nasi autorzy, ale mamy również autorów spoza akademii, ponieważ tematy, które podejmujemy są zróżnicowane i obejmują tak naprawdę różne dyscypliny. Wychodząc od tradycji awangardy, nasze zainteresowania rozszerzają się na wiele różnych pól. Zajmowaliśmy się tkaniną, projektowaniem, designem, fotografią, modą. Tych poszukiwań w kolejnych numerach jest dużo, dzięki czemu oferta naszego wydawnictwa jest szeroka i zróżnicowana.

Przemysław Hajek: Od początku powstania „Powidoków” mieliśmy takie założenie, żeby mimo wysokiej zawartości merytorycznej, nie było to pismo stricte akademickie. Chcieliśmy, aby było ono czytane również w obiegu poza uczelnianym. Po wielu godzinach rozmów powstała formuła polegająca na tym, że będziemy numery składać artykuł po artykule, w zależności od tego jak autorzy szybko będą oddawać teksty do redakcji, spinając je w określoną ramę graficzną.

 

 

        nazywam „Powidoki” laboratorium eksperymentalnym, bo w zależności od tego jaki temat poruszamy, z kim się spotykamy, jakich autorów zapraszamy wynika to, co i w jaki sposób robimy

 

 

 

Czy Wasz udział w Łódzkich Targach Książki jest niejako odpowiedzią na to, że starają się one łączyć książkę ze sztuką właśnie? Czy dzięki tej zakładanej interdyscyplinarności ŁTK uznaliście, że będzie to dobre miejsce i odpowiedni odbiorca do zaprezentowania Waszej oferty?

BD: Tak, uważam że Łódzkie Targi Książki to idealne miejsce, aby pokazać naszą działalność szerszej publiczności. Po pierwsze, jesteśmy magazynem papierowym, co w dzisiejszych czasach nie jest wcale oczywistością. Mamy więc fizyczny obiekt, obiekt powiedzmy „książkopodobny”. Po drugie jest on bardzo starannie każdorazowo zaplanowany i przygotowany przez Przemka Hajka, który jest redaktorem graficznym tego magazynu i który odpowiada przede wszystkim za jego stronę wizualną, choć nie tylko. To jest jego domena, jego w jakimś sensie dzieło, bo każdy numer jest inny, jest oddzielnym projektem, w którym layout skrojony jest pod konkretną treść – co też jest dużą rzadkością na rynku. Bardzo często proces dochodzenia do ostatecznego wyglądu okładki czy poszczególnych stron jest procesem wielokrotnie złożonym.

PH: Ja nazywam „Powidoki” laboratorium eksperymentalnym, bo w zależności od tego jaki temat poruszamy, z kim się spotykamy, jakich autorów zapraszamy wynika to, co i w jaki sposób robimy

 

 

                                                                             Wystawa w Akademickim Centrum Dizajnu, fot. Jarosław Darnowski

 

 

 

Dzięki temu „Powidoki” można z pewnością traktować kolekcjonersko.

BD: Zdecydowanie jest to przedmiot kolekcjonerski.

PH: Komunikacja wizualna magazynu odnosi się do zawartości tego co mamy w środku. Grafika podąża za treścią, podkreśla ją, nadaje jej swoisty charakter. „Powidoki” stanowią dzieło samo w sobie.

 

 

Podążanie formy za treścią staje się również coraz ważniejsze przy projektowaniu książek. Okładka nie jest już tylko ładnym, zachęcającym do zakupu opakowaniem, ale coraz bardziej znaczącą wizualną interpretacją literatury, którą ilustruje.

PH:  Rynek polski jeśli chodzi o projektowanie książek jest fantastyczny. Od ponad dwudziestu lat współpracuję z wydawnictwami i zauważam, że w ostatnich latach, ten kiedyś dość elitarny trend, staje się coraz popularniejszy. Rośnie świadomość zarówno wydawców, jak i konsumentów. Jest zapotrzebowanie na jakościowe i dobrze zaprojektowane publikacje. Powstają małe, specjalistyczne wydawnictwa i przede wszystkim urósł w siłę self-publishing. Projektanci natomiast mają dostęp do wielu informacji z całego świata, jeżdżą na międzynarodowe targi, konferencje, wymieniają się doświadczeniem mają skalę porównania tego co dzieje się w innych krajach. Jeśli chodzi o jakość polskich publikacji nie musimy mieć kompleksów. Trzeba mieć świadomość, że nie jest to jednak łatwy i tani kierunek, na który każdy wydawca może sobie pozwolić. W naszym przypadku „Powidoki” można określić jako wysublimowaną publikację dla osób zainteresowanych zagadnieniami sztuki i designu, dla których nie tylko treść, ale także ich wizualna oprawa są po prostu ważne. Jesteśmy pismem wydawanym przez łódzką Akademię Sztuk Pięknych, to zobowiązuje.

 

 

                                                                               Magazyn Powidoki: Nowe Media, fot. Przemek Hajek

 



A czy obserwujecie wśród studentów Akademii zainteresowanie tą niszą, jaką jest projektowanie książek?

PH: Tak, oczywiście. W łódzkiej ASP na kierunku „projektowanie graficzne”, są pracownie, które się w tym specjalizują. Natomiast samo projektowanie książki jest dzisiaj pewną formą podania treści, która rozrasta się o media cyfrowe, wychodząc dużo szerzej, niż do myślenia tylko i wyłącznie o druku. W „Powidokach” koncentrujemy się na papierze, ale proszę mi wierzyć, myślimy szerzej – także o rozwoju digitalnym, umożliwiającym szerszą dostępność produkowanych przez nas treści. Wynika to ze specyfiki uczelni i z działania naukowego. Na razie mamy wersję kolekcjonerską, którą dystrybuujemy w ogólnopolskiej sieci sprzedaży, ale gromadzimy również treści, które powoli udostępniamy w formie cyfrowej.

 

 

Zaskakujące było to, że są ludzie, którzy czują po prostu potrzebę dotknięcia, przekartkowania, powąchania takiego przedmiotu, jakim są „Powidoki”. Oczywiście nie jest to cel projektów Przemka, ale jest to jeden z efektów jego pracy

 

 

Odbiorcą Waszego stoiska na targach czy spotkań i prelekcji, które przygotowujecie, będą więc być może nie tylko odwiedzający targi, ale również inni wystawcy, wydawnictwa, poszukujące wizualnych inspiracji.

BD: Może się tak zdarzyć, że przykuwająca uwagę forma naszego magazynu, jego wygląd zewnętrzny może być takim magnesem, przyciągającym odbiorców spoza tych z dziedziny sztuk wizualnych, którzy „Powidoki” już pewnie znają. Myślę, że nasz magazyn może zainteresować wszystkich, dla których aspekt graficzny, wizualny, czy szerzej estetyczny jest ważny. Wielokrotnie widziałam reakcje ludzi na to jak wygląda pismo, w jaki sposób jest zaprojektowane, wykonane, a nawet wydrukowane. Zaskakujące było to, że są ludzie, którzy czują po prostu potrzebę dotknięcia, przekartkowania, powąchania takiego przedmiotu, jakim są „Powidoki”. Oczywiście nie jest to cel projektów Przemka, ale jest to jeden z efektów jego pracy.

PH: Patrzymy na targi przez pryzmat promocyjny, ale również informacyjny, bo mamy świadomość, że Akademia Sztuk Pięknych nie jest kojarzona bezpośrednio jako wydawca. Wydaje oczywiście – jako uczelnia wyższa – monografie, prace badawcze, katalogi, ale nie są one w ogólnodostępnej dystrybucji. „Powidoki” są publikacją, która jest sprzedawana przez ogólnopolską sieć sprzedaży (także on-line), dzięki czemu jest dostępna nie tylko na uczelni. Wiemy, że czytają nas nie tylko osoby związane bezpośrednio ze światem akademickim. Takie zresztą było założenie, wyjście poza naszą uczelnianą przestrzeń i dotarcie do osób, które po prostu światem sztuki i designu się interesują.

BD: „Powidoki” wpisują się w szerszą tendencję rozpoznawania łódzkiej tradycji i budowania łódzkiej tożsamości. Przygotowujemy obecnie jubileuszowy – z okazji 80-lecia łódzkiej Akademii - numer, który ma być podsumowaniem naszej dotychczasowej, pięcioletniej już działalności. Będzie to wydawnictwo dwujęzyczne, skierowane również do odbiorcy zagranicznego.

 

 

Zauważamy, że im głębiej wchodzimy w jakiś temat, im jest bardziej specjalistyczny, tym zainteresowanie nim staje się większe – może nawet nie z punktu widzenia wskaźników ilościowych, ale jakościowych

 

 

Czy temat łódzkiej awangardy, jej roli, znaczenia i wpływu jest gwarantem zachowania ciągłości wydawnictwa na kolejne lata? Czy nie obawiacie się, że w pewnym momencie zagadnienia te ulegną wyczerpaniu?

BD: Co pewien czas pojawia się potrzeba ponownej lektury, nowego odczytania – nawet tekstów dobrze znanych. To nie jest tak, że jeśli napisze się książkę o Katarzynie Kobro, to oznacza, że nigdy nie powstanie już żadna kolejna praca na jej temat. Nie tylko dlatego, że pojawią się nowe materiały, ale dlatego, że pojawi się nowe myślenie o tych materiałach. Takie powracanie, taka reinterpretacja jest nieunikniona. To się dzieje na naszych oczach, jesteśmy częścią tego procesu.

PH: Do tego, o czym mówi Bogusław, dochodzi jeszcze czynnik uszczegółowienia. Zauważamy, że im głębiej wchodzimy w jakiś temat, im jest bardziej specjalistyczny, tym zainteresowanie nim staje się większe – może nawet nie z punktu widzenia wskaźników ilościowych, ale jakościowych. Odbiorcy stają się bardziej uważni i skoncentrowani na danym temacie. Przykładem jest choćby numer o rekonstruktywizmie, którego cały nakład został – ku naszemu zaskoczeniu – wyprzedany.

 

 

 

                                 Zdjęcie górne: wystawa "Sploty", fot. Sebastian Komicz, dolne: Magazyn Powidoki: Ecodesign, fot. Przemek Hajek

 

 

 

Co będzie dostępne na Waszym stoisku? Czy dostępne będą numery archiwalne? Będzie możliwość rekonstrukcji kolekcji?

PH: Niestety, nie mamy wszystkich numerów, bo część – tak jak ten wspomniany wyżej - wyprzedała się w całym nakładzie. Dostępne będą numery poświęcone nowym mediom, designowi, tkaninie – a i tu trzeba się spieszyć z zakupem, bo nie są to duże ilości. Sprzedaż nie jest jednak naszym głównym celem. Zależy nam przede wszystkim na zwiększeniu widoczności i rozpoznawalności „Powidoków” oraz podkreślenie ich związków z Łodzią. Przykładem może być chociażby ostatni numer, będący podsumowaniem roku Romana Modzelewskiego. Jesteśmy również ciekawi feedbacku, jaki dostaniemy od odbiorców spoza Akademii. Możliwość wyjścia do nich i spotkania jest dla nas bardzo cenna.

BD: Chcemy również zachęcić publiczność do działania. Razem z naszymi studentami, których włączamy do aktywnego udziału w targach, przygotowujemy kilka akcji specjalnych, w ramach których na naszym stoisku, będzie można w przystępnej i atrakcyjnej formie „pobawić się” projektowaniem. Mamy nadzieję, że dzięki temu zostaniemy dobrze zapamiętani przez gości targów.

PH: W ramach targów planujemy również kilka prelekcji, na których opowiemy o naszej historii oraz ideach przyświecających „Powidokom”, wyjaśnimy na czym polega osobność naszego pisma, czemu jest inne od wszystkich, pokażemy jak działamy.

 



A co sądzicie – jako łódzcy specjaliści od projektowania i designu – o lokalizacji targów na dworcu Łódź-Fabryczna?

BD: Uważam, że to fantastyczna lokalizacja. Cały czas ten dworzec – choć wiadomo, że trochę nadmiarowy w swojej skali – nie doczekał się wypełnienia życiem w dostatecznym stopniu. Dlatego wszystkie tego typu inicjatywy są szczególnie cenne i powinny być doceniane zarówno przez mieszkańców, jak i włodarzy. Ten dworzec ma gigantyczny potencjał, żeby stać się miejscem nie tylko przepływu towarów i osób, ale również przestrzenią spotkania, zatrzymania się w nim na dłużej przy okazji wydarzeń, które odbywają się w jego murach. Przestrzeń nie musi być wypełniona jedynie ludźmi, można ją wypełniać również pewnymi ideami. Targi są przecież nie tylko wymianą handlową, ale również wymianą pewnej idei właśnie. Niektóre dworce czy lotniska na świecie tętnią życiem niewiarygodnym, są centrami handlowymi, kulturalnymi, usługowymi. Nie szukając daleko, obok gigantycznego dworca w Hamburgu znajduje się najważniejsza galeria sztuki tego miasta. W Łodzi jest podobnie – obok dworca mamy przecież EC1.

 

                                                                                 Magazyn Powidoki: Moda, fot. Sebastian Komicz

 

 

 

Plany na Nowe Centrum Łodzi zakładały przecież znaczącą obecność w nim sztuki.  Rynek Kobro ostatecznie nie powstał, ale jak widać te słuszne założenia w jakiś – czasem oddolny - sposób przetrwały w tym miejscu.

BD:  Na lotnisku Schipol w Amsterdamie odbywają się regularne wystawy ze zbiorów Rijksmuseum. Może nie są tam wystawiane najcenniejsze obrazy Vermeera czy Rembrandta, ale właśnie te dzieła rzadziej pokazywane, wyjęte często z magazynów, zyskują jakąś monstrualną oglądalność przez to, że prezentowane są w przestrzeni publicznej.

 

 

NK: W targach – tak samo zresztą jak w Waszym piśmie – chodzi o pewną widzialność. Skoro aspekt wizualny „Powidoków” jest tak wyjątkowy i ważny, to dobrze byłoby, aby stało się ono również bardziej zauważalne przez odbiorców.

PH: Targi są krokiem do tego, aby tę widzialność zwiększyć, poszerzyć ją o „Powidoki”.

 

 

Tego Wam i „Powidokom” życzę. Do zobaczenia na Łódzkich Targach Książki!

 

 

____________________

 

Bogusław Deptuła, historyk i krytyk sztuki, kurator wystaw, marchand, wykładowca akademicki. Autor licznych publikacji w dziedzinie sztuki i kulinariów. Od 1989 roku publikuje teksty o sztuce i nie tylko. Recenzent: „Tygodnika Powszechnego”, II Programu Polskiego Radia, „Dwutygodnika”, uczestnik „Nowego Tygodnika Kulturalnego”. W latach 2011-2013 redaktor naczelny miesięcznika „Art&Business”. W 2013 roku wydał książkę na temat związków literatury i kuchni Literatura od kuchni. Obecnie redaktor naczelny pisma „Powidoki” wydawanego przez łódzką Akademię Sztuk Pięknych.

 

Przemysław Hajek, grafik, projektant, dyrektor artystyczny magazynu „Powidoki”, nauczyciel akademicki, zatrudniony na stanowisku adiunkta (ASP Łódź) na Wydziale Sztuk Projektowych. W Instytucie Projektowania Graficznego prowadzi Pracownię Projektowania Identyfikacji Graficznej I° (P.I.G.). Laureat kilku nagród i wyróżnień za projekt graficzny magazynu „Powidoki”, m.in. PGDA (2019), Silver A'design Award, Włochy (2021–2022), Communication Arts, USA (2023), finalista konkursu Dobry Wzór (2024).

 

____________________

 

Natalia Królikowska – łodzianka, doktora nauk humanistycznych, literaturoznawczyni, producentka wydarzeń kulturalnych, miłośniczka książek dziwnych, autorka bloga recenzenckiego Propsiki.

 

____________________

 

powidoki.asp.lodz.pl


facebook.com/powidoki.artmagazine


instagram.com/magazyn.powidoki/

 

____________________

 

Zdjęcie główne; Magazyn Powidoki. Magazyn Powidoki: Design, fot. Sebastian Komicz

 

Patronite