ASP / MUZEUM SZTUKI - KOLEJNA EDYCJA WARSZTATÓW

25 października 2017r. o godzinie 11:00 w sali audiowizualnej MS2 (ul. Ogrodowa 19) odbyło się pierwsze spotkanie w ramach warsztatów organizowanych we współpracy Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego i Muzeum Sztuki. To już trzecia edycja projektu, który ma zaznajamiać studentki i studentów z jednej strony z teorią, przede wszystkim jednak z praktyką oraz realiami tworzenia wystaw. Pierwszy blok to zajęcia z zespołem kuratorskim muzeum, który w tym roku przybliży problematykę projektów publicznych. Drugi semestr zdobytą wiedzę wykorzystuje już natomiast na tkankach żywych - tym razem ciałem przewodnim i operacyjnym tej warsztatowej części stanie się artystka Joanna Rajkowska, która wraz z uczestniczkami i uczestnikami przygotuje wystawę dotyczącą tematu “dokumentacji” obiektu artystycznego.

Jako uczestniczka zeszłorocznej edycji mogę z całą pewnością powiedzieć, że kto nie weźmie udziału w warsztatach pluć może sobie w brodę. Tym samym zachęcam - spotkanie to osobliwe, wymagające i często niepozwalające na wpadanie w objęcia Morfeusza. Jednocześnie jednak bardzo świeże, płodne i otwierające w głowie szuflady, o których nie mieliśmy pojęcia. Jeśli moje słowa nie są wystarczającą przynętą - na zachętę wywiad z trzema dowodzącymi poprzedniej edycji - Joanną Sokołowską, Robertem Kuśmirowskim oraz Łukaszem Ogórkiem (koordynatorem całego przedsięwzięcia).

 

Małgorzata pwPawlak: Zacznijmy od genezy – Łukaszu, połączenie Muzeum Sztuki i ASP wydaje się czymś naturalnym, ale niestety często takie projekty nie są wcielane w życie. Stwierdziłeś, że takie spotkanie jest konieczne i należy w końcu coś takiego zrealizować?

Łukasz Ogórek: Tak; kilka lat temu wprowadziłem w kierowanej przeze mnie Pracowni Multimediów taką zasadę, że w każdym semestrze zapraszamy gościa z wykładem, który pozostawia zadanie dla studentów. W ramach serii takich spotkań zaczęły pojawiać się też osoby z Muzeum Sztuki i to właściwie był zalążek całego projektu. Zaczęliśmy wysyłać wzajemnie sygnały gotowości do nawiązania szerszej współpracy. Łącznikiem była tutaj osoba Tomka Załuskiego. Wreszcie udało się doprowadzić do spotkania na szczycie dyrektora Muzeum Sztuki Jarosława Suchana z rektor Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi prof. Jolantą Rudzką-Habisiak. Na podstawie poczynionych ustaleń rozwinęliśmy to przedsięwzięcie. Pojawiła się pierwsza edycja, którą z ramienia Muzeum Sztuki opiekował się Daniel Muzyczuk, a zaproszonym gościem był Robert Rumas.

 IMG 4000

 

Za nami już druga edycja. Jakie tym razem mieliście oczekiwania? Czego się spodziewaliście, co chcieliście osiągnąć, jakie były wasze cele?

Joanna Sokołowska: Dla mnie celem tego projektu była praca – przygotowywanie, motywowanie studentek i studentów do myślenia o tym, jak otworzyć swoje wewnętrzne zachowania, swój własny hermetyczny proces twórczy na to, co jest na zewnątrz, jak to, innymi słowy, upublicznić. I to w bardzo kompleksowy sposób: po pierwsze – jak pracować z artykulacją, z formułowaniem własnego pomysłu przy użyciu konkretnej formy dzieła sztuki. Drugą sprawą było, żeby pomyśleć, w jakim kontekście społecznym, wystawienniczym i lokalnym będzie ono funkcjonowało: od ekspozytura po to, czy ma być to galeria – instytucjonalna czy może założona przez studentów, czy w ogóle to nie ma być galeria. Żeby świadomie myśleć o wszystkich aspektach, w jakich funkcjonuje dzieło sztuki: od momentu idei po produkcję, po eksponowanie, dystrybucję, odbiór, komunikowanie się, wyrażanie własnych myśli też w formie pisemnej. Wziąć odpowiedzialności za to, co dzieje się we własnej głowie, sercu, intuicji. Zwrócić uwagę, że praca ze sztuką to jest rodzaj przekładu, nie tylko bezpośrednie wyrażenie siebie, ale też zadanie sobie pytania czy pomysł jest czytelny, interesujący, w jakiś sposób zapośredniczany dalej. To było dla mnie największe wyzwanie tego projektu.

Robert Kuśmirowski: Nie mam zwyczaju, żeby mieć oczekiwania. Każdy szczegół ma mocny wpływ, więc nie ma co się nastawiać ani szykować tylko pracować z tkanką zastaną, z rzeczami, ludźmi, przedmiotami, z pogodą, niepogodą. To wszystko zaczyna wpływać na to, czy ktoś ma ochotę słuchać, rozmawiać. Dlatego strasznie chciałem przemycić nie tylko teorię, ale i praktykę. Przekonanie, że to musi być zrobione, że to gadanie musi być sprowadzone do względu fizycznego.

 18698110 1465368616856429 7372313415470365638 n2

 

Wyjadę mi się, że w trakcie całego projektu bardzo czytelnie wyrażało się, że nie jesteś osobą, która przychodzi i wyłącznie mówi wcześniej wymyślone rzeczy. Stawiałeś na działanie.

RK: Nie podoba mi się tylko, że tak mało czasu na to było. Ale myślę, że mimo wszystko to rozdrażnienie będzie procentowało w przyszłości. Przynajmniej u kilku osób, tak dało się zauważyć. Ale to tylko rozdrażnienie, a co później rozdrapane będzie zależało od tych przypadków – z kim będziemy obcować, z kim przyjdzie nam wystawiać. Plus kwestia samozaparcia, samokształcenia, zainteresowanie tematem. Dużo osób po studiach totalnie kończy, innym udaje się gdzieś załapać do wystaw ogólnopolskich czy nawet dalej. To może być taka reakcja łańcuchowa, która wyzwoli coś w danym osobniku. Ale wracając do pytania – ja się po prostu w ogóle nie nastawiałem, nie miałem oczekiwań. Wiedziałem, że to wszystko będzie bite, kłute, budowane na miejscu.

JS: Zapraszając Roberta do współpracy mieliśmy świadomość, w jaki sposób pracuje indywidualnie i wiedzieliśmy, że ma doświadczenie w pracy edukacyjnej, niestandardowej, a do tego bardzo silną charyzmę, potrafi motywować, angażować. Bardzo nam zależało, żeby pracować z aktywnym, rozpoznawalnym artystą wizualnym, nie po prostu akademikiem, żeby zaraził swoją praktyczną wiedzą, doświadczeniem pracy na polu sztuki współczesnej. Chcieliśmy, żeby nie narzucił swojej teorii czy wizji sztuki, ale właśnie umiał pracować na konkretnych doświadczeniach poszczególnych osób. I w przypadku Roberta tego byliśmy absolutnie pewni i to się rzeczywiście sprawdziło.

RK: Ja mam wielką radość obcowania z osobami świeżo proponującymi coś w obszarze wizualnym, ale i dźwiękowym, filmowym czy tekstowym, bo przecież i takie prace tutaj mieliśmy. Dla mnie też są to kolejne doświadczenia, nie bagatelizuje tego; nawet w pół uśmiechu rzucony wątek może mieć bardzo ważny efekt końcowy.

 18622227 1465368703523087 4306674160179465072 n

  

Myślą przewodnią tegorocznych warsztatów była wspólnotowość. Proces twórczy na pozór wydaje się czymś trochę zamkniętym i bardzo indywidualnym, Wam jednak zależało na ukazaniu wagi współpracy grupowej i artykułowania swoich wizji, wspólnego ich przepracowywania.

RK: Są różne metody. Na przykład skoszarowanie, wyjazd, porzucenie macierzy powoduje, że zaczynamy się inaczej zachowywać, ogniskować, organizować. I jeśli ja przyjeżdżam i robię warsztaty z ludźmi, którzy tu gdzieś zaraz mieszkają to wiadomo, że ciężko będzie ich zmobilizować, bo mają setkę obowiązków, spotkań, innych przedmiotów, nie są w stanie się tylko na tym sfokusować. Kiedyś były plenery, nie było komputerów i telefonów komórkowych, taki wyjazd dwutygodniowy był wielkim szykiem edukacyjnym, praktycznym, poznaniowym. Dziś troszeczkę ciężko coś takiego wyzwolić. W grupach jest to możliwe, jeśli gdzieś się trafi podobne myślenie, podobne zaangażowanie w danym momencie, w danym czasie. Osoby, które wytrwają do końca, mają to coś, ten potencjał, jakiś upór, który powoduje, że rzeczy zrobione nawet w bardzo krótkim czasie mają wymiar gotowy.

 IMG 4003

  

Koncept tegorocznych warsztatów zdecydowanie różni się od poprzedniego. Wtedy bazowano na pracach już gotowych, sposobie ich łączenia i ekspozycji.

JS: W zeszłym roku w trakcie warsztatów, które prowadzili Daniel Muzyczuk i Robert Rumas nadrzędną kwestią była ekspozycja, praca z przestrzenią. Gotowe prace były też tworzywem do bardzo pogłębionej pracy z przestrzenią.

ŁO: Co też wynikało ze specyfiki pracy zaproszonych gości, ich pozycji aranżera.

JS: Wspólnym dla obu edycji był program zajęć przygotowany przez opiekunkę i opiekuna z Muzeum Sztuki wspólnie z zespołem, który miał przybliżać teoretyczne i praktyczne aspekty funkcjonowania w polu sztuki współczesnej.

ŁO: Jednocześnie spotkania te odbywały się na terytorium wystaw, na których mogliśmy znaleźć się w obecności kuratora i rozmawiać o wystawie na wielu poziomach, począwszy od tego narracyjnego, związków treści, kończąc na szczegółach technicznych.

 IMG 9078

 

Część warsztatowa to natomiast autorski program Roberta Kuśmirowskiego.

RK: W Lublinie mam program zadaniowy, projektowy – realizujemy rzeczy na semestr przynajmniej dwie, ale one są złożone, faktycznie 5-6 miesięcy mamy, żeby to się sprowadziło w przypadku dużych realizacji. Natomiast w pomieszczeniu po Galerii Kont, które dostaliśmy, wymyśliłem, że co tydzień ktoś ma swój pokaz. Kto jest sprawniejszy, szybszy, natychmiast zainfekowany tą dobrą wiadomością, pierwszy pokazuje. Pozostali obserwują coś bardzo ciekawego – że to da się zrobić. Słabsi się podciągają, dochodzi do fali ekspozycji, mało tego – otwieramy je fizycznie, więc studenci zaczynają wierzyć w swoje niby wątłe słowa rzucone podczas zajęć. Później też z nimi rozmawiam jak warto to wyeksponować, jak wspomóc sobie przy pracy, a nawet jak pracę zdemontować i co po niej zostanie. Te wszystkie aspekty są dość istotne i bardzo mi zależało, żeby i tu się one pojawiły. Przyjeżdżając tutaj, nie wiedziałem, co kto robił, może już miał w szufladzie rzeczy wymyślone, a nie chciałem przemytu. Pomyślałem sobie więc, żeby zrobić pięć odsłon swojej osobowości i zajrzeć jeszcze głębiej w swoją podświadomość, sposoby zachowania się w sztuce. Temat marzenie moim zdaniem dla umysłu artystycznego. Można się na przykład zamienić w kobietę będąc mężczyzną, można też wybrać sobie wiek, stopień wykształcenia. Ten rodzaj zabawy jest na tyle cwany, że każdy znajdzie coś dla siebie

 116

 

W tym kryła się właśnie też ta wspólnotowość. Było to nauczenie otwarcia się na inność, ale przez znalezienie tej inności w sobie. Niekoniecznie konfrontowanie się z drugim człowiekiem, ale ułatwienie tego spotkania przez znalezienie pięciu osób w sobie.

 

RK: Jeszcze ważne było, że musimy się potem jakoś znieść. Nie tylko zmieścić na tej wystawie, ale też spróbować szukać tych zależności. Pomimo że nie stworzyliśmy jakiegoś konkretnego tematu ani tytułu dla tej wystawy i w trakcie pracy wydawać się mogło, że każdy tworzy osobne projekty, okazało się, że te prace zaczynają wchodzić ze sobą w dialog, przeglądać się w sobie.

ŁO: W jakimś sensie możemy mówić o warsztacie współ-pracy.

 117

 

Robercie, często powtarzałeś, i też nasze spotkania to wyrażały, że sztuka to taka orka na ugorze. Że czasem musisz nie spać i wtedy w tych stanach nieprzytomności przychodzą do głowy najciekawsze rzeczy. Cały czas ta intensywność była podkreślana.

RK: Byłoby bardzo nieszczerze i niegrzecznie, gdybym nie przyznał się jak ja tworzę. A tworzę zaangażowany w stu procentach, w pewnym poświęceniu, pewnym ryzyku, że przesadzam, np. z nieregularnością posiłków. Ale dochodzi wtedy do zmęczenia, do wycieńczenia, które powoduje, że decyzje przychodzą szybciej niż w komforcie życiowym. To, że się rzucimy w kierat, to, że mamy jakiś problem, to są rzeczy, których nie możemy sobie wymyślić, dopóki w nie nie wpadniemy. Jeżeli faktycznie zaczynamy w takich sytuacjach funkcjonować, zaczyna się silniejsza kreacja, pojawia się radzenie wynalazcze. Jeśli zdekomponujemy swój umysł, rozłożymy go na bardzo małe składowe, jesteśmy w stanie dostrzec potencjał. Czasami trzeba tąpnięcia w życiu, żeby sięgnąć dna i te materiały zobaczyć. Z tak zwanej bidy kulturowej można zrobić renesans swojej obecności na tej ziemi, przez co komunikacja za pomocą sztuki z innymi ludźmi stanie się cenniejsza, bardziej trafiona, bardziej sprawcza.

 MG 5126

 

Artykulacja własnych pomysłów była jedną z fundamentalnych kwestii.

RK: Trzeba mówić o swojej sztuce, bo wtedy się też o niej dowiadujemy. Dziwnie to brzmi, że przez słuch lepiej się dowiadujemy niż przez ucho wewnętrzne, ale taka prawda.

ŁO: Ja myślę, że formuła zaproponowana przez Roberta, której punktem wyjścia były katalogi fikcyjnych postaci właśnie dawała tę perspektywę. Można było na siebie spojrzeć z dystansu.

RK: Albo odważyć się powiedzieć coś nie pod swoim nazwiskiem; najłatwiej przecież zgonić, żeby ktoś za nas coś zrobił. I właśnie w ten sposób mogło dojść do wynurzeń naszego ja, ale przez skórę innej osoby.

JS: Moim zdaniem niezwykłe jest, że ten program jest bardzo idealistyczny, nie mówi tylko jak odnaleźć się w polu sztuki, jak się w nie wpisać, Ty, Robercie, pokazujesz – ucz się sam, żaden grant, żadne pieniądze, żaden patron cię nie wybawi. Rozmawialiśmy o wystawie jako wieloskładnikowym elemencie. Jest artysta, jest koprodukcja wiedzy, jest dyskurs, forma, przestrzeń, ale też tematy społeczne, polityczne. Wiele wystaw w Muzeum ma ambicje, żeby powiedzieć coś o świecie przy pomocy sztuki, nie tylko żeby pokazać ciekawe dzieła. Dobre kuratorstwo polega na tym, żeby nie przykryć dyskursem dzieł sztuki, nie pozbawić ich pojedynczej mowy. Mam wrażenie, że te zajęcia nie polegały na tym, żeby studenci uczyli się tylko jak dostosować się do panujących reguł, ale też – i tutaj bezcenny był twój wkład, Robercie – że najważniejsza jest ta bardzo szczera, bardzo intymna, bardzo skupiona praca.

 

Dziękuję za rozmowę

 

Małgorzata Pawlak (rocznik 94) – absolwentka twórczego pisania na Uniwersytecie Łódzkim, obecnie kontynuująca naukę na II stopniu kulturoznawstwa. Zajmuje się tworzeniem kolaży, działaniami interdyscyplinarnymi oraz słowną żonglerką, najczęściej w myśl zasady, że największa i najwspanialsza jest sztuka przerysowania. Obecnie kontynuująca naukę na II stopniu kulturoznawstwa oraz Wydziale Sztuk Wizualnych łódzkiej ASP.

Joanna Sokołowska kuratorka związana z Muzeum Sztuki w Łodzi. Autorka wystaw i publikacji badających artystyczne sposoby przepracowania transformacji ekonomicznych, feministycznych ujęć reprodukcji społecznej,  i modelowania ekologii przyszłych wspólnot.  Wybrane wystawy: For beyond that horizon lies another horizon, Edith-Ruß-Haus für Medienkunst, Oldenburg ,2017, Ćwiczenia w autonomii. Tamás Kaszás we współpracy z Anikó Loránt (ex-artists' collective) (Muzeum Sztuki w Łodzi, 2016), Wszyscy ludzie będą siostrami Muzeum Sztuki w Łodzi, 2016, Jabłko. Introdukcja. (Ciągle i ciągle od nowa) (współnie z Aleksandrą Jach, Susanne Titzt, Muzeum Sztuki w Łodzi/ Museum Abteiberg, Mönchengladbach, 2015,  Niewczesne historie (wspólnie z Jarosławem Lubiakiem, 2015),  Huseyin Bahri Alptekin. Zajścia, zdarzenia,okoliczności, przypadki, sytuacje (wspólnie z Magdaleną Ziółkowską, Muzeum Sztuki w Łodzi, 2014),  Oczy szukają głowy do zamieszkania (wspólnie z Aleksandrą Jach, Katarzyną Słobodą, Magdaleną Ziółkowską, Muzeum Sztuki, 2011), Robotnicy opuszczają miejsca pracy (2010), Muzeum Sztuki w Łodzi, Inne miasto – inne życie, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki i przestrzenie publiczne, Warszawa, 2008

Łukasz Ogórek, Urodzony w 1979 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Studia w latach 1998-2003 na Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. W 2002 roku Stypendium Nottingham Trent University w Wielkiej Brytanii. W 2008, stypendium Radius, Alexandria Contemporary Arts Forum w Egipcie. Od 2003 roku pracownik dydaktyczny w Pracowni Fotografii i Obrazu Video. Doktorat obronił w 2011 roku na Wydziale Komunikacji Multimedialnej Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Od 2013 roku kierownik Pracowni Multimediów na Wydziale Sztuk Wizualnych macierzystej uczelni. Twórczość w zakresie obrazu, obiektu i dźwięku. “W działaniach Ogórka występuje znamienne napięcie między zainteresowaniem elementarno-esencjalnymi strukturami rzeczy, zjawisk i sytuacji, a otwarciem się na to, co wydarza się w przestrzeni „pomiędzy” – pomiędzy komunikatem i odbiorcą, tym, co obiektywne i tym, co się subiektywizuje z perspektywy widza, pomiędzy strukturalną koncepcją i zmysłową konkretyzacją.” (Tomasz Załuski) www.lukasz.ogorek.asp.lodz.pl 

Robert Kuśmirowski, urodzony w 1973 roku w Łodzi. W 2003 roku otrzymał dyplom w Instytucie Sztuk Pięknych na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W latach 2002-2003 przebywał na stypendium w Pracowni Metalu i Modelowania na Uniwersytecie Rennes 2 (Beaux-Arts Rennes) we Francji. Jest rzeźbiarzem, twórcą instalacji i obiektów; zajmuje się też rysunkiem, fotografią i muzyką. W swoich pracach poświęca się głównie tematyce czasu, kultury materialnej i przemijania. Często jego prac stanowią niezwykle pieczołowicie wykonane imitacje starych przedmiotów, obiektów, a czasem całych pomieszczeń. W 2003 roku umieszczony został na pierwszym miejscu rankingu internetowego „Artysta Roku” magazynu Raster. Został laureatem Paszportu „Polityki” za rok 2005. Związany obecnie z Fundacją Galerii Foksal w Warszawie, Johnen Galerie w Berlinie, Guido Costa Projects w Turynie oraz Andrew Kreps Gallery w Nowym Jorku. Mieszka i pracuje w Lublinie. 
 
Zdjęcia: Julia Kostarska-Talaga, Marcin Polak, Łukasz Ogórek
Patronite