O tym, co na zewnątrz, a co wewnątrz, z malarzem ZBIOKIEM Czajkowskim rozmawia Ola Litorowicz.

 

Szłam na spotkanie z Tobą między innymi przez schody pod mostem Poniatowskiego, czyli miejsce, które zawsze przyciągało tagi, graffiti, napisy, vlepki i inne przejawy twórczości artystycznej, a tu – wyraźne wzmożenie. Jednak większą niespodzianką okazały się ulice centrum Warszawy, otagowane na potęgę, pełne szybkich bomb. Co się dzieje na murach i dlaczego właśnie teraz?

Pandemia spowodowała rozbuchanie sceny graffiti w Warszawie. Potwierdziło to, że tam, gdzie jest większy spokój, od razu pojawia się graffiti. Widać to też w centrum miasta, bo to jest zawsze łakomy kąsek dla grafficiarzy. Do malowania wraca wiele osób, które zaczynały pod koniec lat 90. Być może pandemia przez pandemię skumali, że to była jednak fajna, wartościowa rzecz w ich życiu. Do tego jest wielu młodych adeptów. Pojawia się też graffiti po ukraińsku, białorusku. Takie momenty, jak pandemia, wojna, mogą przypominać, że przestrzeń publiczna jest naszym wspólnym dobrem. Najwyraźniej widziałem to podczas Strajku Kobiet. Wtedy bardzo wiele osób zaczęło używać miasta. Widać było, że ludzie chcą coś powiedzieć i czasem pierwszy raz chwytają po farby. To jest odwaga, którą najbardziej cenię. Ona pochodzi od zrozumienia, że miasto należy do mieszkańców, a nie urzędników czy korporacji. Wyobraź sobie miasto, które by nie było popisane – jakie ono byłoby smutne.



Ale muralizm jakby wyhamował.

Z tego się cieszę, te prace są zbyt duże, zbyt opresyjne, a te patriotyczne były swego czasu jak rak. Twórcom murali polecam taki prosty filtr – zastanów się, czy obraz, który namalowałeś i powiesiłeś w galerii, jest dobry. Jeżeli nie jest dobry, to dlaczego chcesz go malować na 25-metrowej ścianie? Ja zawsze lubiłem malować małe rzeczy, i to jest mój grafficiarski core. Co więcej, wiem, że rzeczy, które robię na ulicy, nie można pokazywać w galerii. To są dwie różne energie.

 

zbiok elbow defence warszawa 2025.02

Zbiok „Elbow defence", Warszawa 2021 

 

 

 

Pracownia to dla mnie bardziej medytacja, a ulica trochę forma sportu



Jesteś rzadkim przypadkiem artysty piszącego graffiti od ponad 25 lat, tworzącego w przestrzeni publicznej, a jednocześnie malarza z powodzeniem funkcjonującego w świecie sztuki galeryjnej – spotykamy się na finisażu Twojej wystawy „Jak się czujesz?” w Galerii Szarej, gdzie pokazujesz swoje najnowsze płótna.

W tym rozkroku funkcjonuję większość mojego życia artystycznego. Mam świadomość, że pewne rzeczy, które działają na ulicy, niekoniecznie będą działać w galerii. To jest inny sposób tworzenia sztuki, inny jej odbiór. Na ulicy jest jednak trochę więcej emocji, także tych agresywnych. W przestrzeni pracowni z kolei więcej skupienia. Pracownia to dla mnie bardziej medytacja, a ulica trochę forma sportu. W mieście wpływa na mnie bardzo wiele zewnętrznych bodźców – ludzie, zapachy, formy, emocje, nawet dźwięk spray’u, to pssssssssssyyyyyyyyt. To taki szybki strzał, maluję godzinę, półtorej – i jest. Na ulicy nie lubię robić rzeczy, które są wysiedziane. Ten szybki moment malowania też wpływa na estetykę – te prace są prostsze, bardziej rysunkowe, bardzo graficzne. Drugie doświadczenie jest inne, ale równie pociągające. Galeria jest swojego rodzaju sanktuarium, mogę się skupić, mam dookoła siebie materiały, z którymi pracuję. Dlatego rzeczy, które robię w pracowni, są bardziej intymne. Te dwa światy są dla mnie tak samo ważne, a do tego wpływają na siebie i się uzupełniają. Jakby ktoś mi kazał wybrać, ulica czy galeria, to bym powiedział, że nie chcę takiego wyboru.

 

male zbiok reka 150x150 2023

male zbiok taniec 150x150 2023

 Zbiok, „Ręka", 150x150, 2022., na dole: Zbiok, „Taniec", 150x150, 2022

 



Mimo że na przestrzeni czasu twój styl w obrębie samego tylko malowania na ulicy ciągle ewoluuje, zawsze, czy to w pracach galeryjnych, czy ulicznych, można odnaleźć „zbiokowatość” osadzoną na graffiti. Czasem widać to w detalach, czasem w blikach, strzałkach, gradientach. Tak jak na twoich najnowszych popandemicznych obrazach – wszystkie ich tła są gradientowe.

Graffiti to dla mnie przede wszystkim malowanie gradientów. Przypomnij sobie te wagony pomalowane w latach 70. w Nowym Jorku. I ten gradient pokazuje nam pewien transfer, przejście z jednego tonu w inny ton. To jest też dla mnie taki transfer między jednym a drugim światem – galeryjnym i ulicznym. Używanie go w malarstwie to nawiązanie do korzeni, które mnie ukształtowały.

 

Robię zmiany, ryzykuję, bo nie lubię być w komfortowej sytuacji w sztuce. Lubię niepewność i ryzyko




Tych powidoków graffiti jest więcej, też w narzędziach, których używasz.

Bardzo naturalnie wjechało mi malowanie na płótnie aerografem, czyli rozpryskaną farbą.

 


Widać to również w wymyślonych przez Ciebie, inspirowanych kulturą wizualną, motywach, które samplujesz na swoich obrazach. Uśmiechnięte lub smutne buźki, świecące kwiatki, psychodeliczne grzybki.

Wymyślam sobie cały ten świat, mam stworzony przepastny katalog motywów. Później pilnuję się, żeby ich używać [śmiech]. Właśnie w tych detalach i motywach widać ciągłość, jednak wciąż próbuję nowych rzeczy. Robię zmiany, ryzykuję, bo nie lubię być w komfortowej sytuacji w sztuce. Lubię niepewność i ryzyko.

 

zbiok escape 80x80cm

 Zbiok, „Escape", 80x80 

 



To chyba daje tworzenie na ulicy.

Tak, graffiti jest bardziej radykalne i nonszalanckie. Graffiti jest dla nikogo, nie szuka odbiorcy. Oczywiście można powiedzieć, że istnieje scena, że ludzie robią to dla innych, ale dla mnie korzeń graffiti to jest po prostu czyste wyrażanie siebie w przestrzeni publicznej.



Graffiti nie szuka odbiorcy, ale jest wewnątrzgrupowe.

Tak, tylko ja też nie lubię grup. Jestem punkiem w sercu.

 

Inaczej maluję mieszkając w Warszawie, a inaczej bym malował w Łodzi czy Londynie




Ok, na ulicy nie malujesz dla odbiorców, tylko dla siebie. Co jeszcze?

Lubię mieć wpływ na przestrzeń publiczną. Poczucie, że żyję w mieście, które nie dzieje się niezależnie ode mnie. Że mogę jednak wtrącić swoje trzy grosze – nawet jeśli moja wypowiedź może być kompletnie nieważna z perspektywy innych ludzi. Te prace nie mają być ładne, ważne, że są zrobione tak, jak chcę. Jednocześnie staram się być świadomym użytkownikiem miasta. Obserwuję, jak się zmienia. Ono wpływa też na to, jak maluję. Inaczej maluję mieszkając w Warszawie, a inaczej bym malował w Łodzi czy Londynie.

 

zbiok cloud wroclaw 2020

 Zbiok, „Cloud Wrocław", 2015

 



Opowiedz o tym sprzężeniu zwrotnym.

Dostosowujesz się do jakiegoś rytmu, do miejsc, które potencjalnie możesz malować, do architektury. Wpływa na ciebie to, jak ludzie używają miasta, czym się jarają, jakiej muzyki słuchają, w jaki sposób się ubierają. Czytam to i później przetwarzam w swoich pracach. Inaczej się maluje w Barcelonie, gdzie jest inny klimat, kuchnia, sposób funkcjonowania w ciągu dnia, a inaczej w Berlinie, gdzie jesteś otoczony przez street art. Niedawno byłem w Maladze i dobierałem tam kolory, których bym nie kupił w Warszawie. To jest często pewnie podświadome, ale miasto odbija się we mnie.

 

zbiok smashed malaga 2022

 Zbiok „Mashed", Malaga 2022

 



Malując w nieautoryzowany sposób podejmujesz pewne ryzyko, dzięki któremu mógłbyś na murach miasta namalować wszystko i podjąć każdy temat. Jednak intymność, o której mówiłeś, pokazywanie miękkiego podbrzusza, widać dopiero na Twoich płótnach. Wydaje mi się to dość paradoksalne.

Może to dlatego, że z natury jestem osobą skrytą i żeby się otworzyć, potrzebuję dobrego otoczenia, poczucia bezpieczeństwa. Galeria jest właśnie takim miejscem, w którym mogę się poczuć swobodnie. Na ulicy trzymam jednak gardę – a tu trochę ją opuszczam. Dlatego też mogę podejmować takie tematy, które są dla mnie bardzo osobiste. Moja wystawa w Szarej właśnie taka jest.



„Jak się czujesz?” opowiada o twoim osobistym doświadczeniu kryzysu, różnych stanach emocjonalnych.

I dochodzeniu do momentu, w którym nauczyłem się dostrzegać własne emocje i to, co za nimi stoi. Oraz jak bardzo ważne jest, żeby próbować je zrozumieć. Katalizatorem była pandemia, czyli bardzo trudny okres, w którym w życiu wielu z nas pojawiało się wiele emocji i zaszło wiele, osobistych i zawodowych, zmian. Z drugiej strony wyrwała nas też z matni codziennego pędu, i to jest właśnie zapis tego doświadczenia. Poznawałem się poprzez zadawanie sobie pytań o moje relacje z innymi ludźmi, o powody popełniania wciąż tych samych błędów czy to, skąd się biorą moje lęki. Jednym słowem, dlaczego moje życie wygląda tak, a nie inaczej.

 

zbiok handful 80x80cm

 Zbiok „Handful", 80x80 

 



Zanim jednak mogłeś odpowiedzieć, że czujesz się dobrze, pokazałeś różne stany, przez które prowadzą też tytuły obrazów, np. „Codzienna higiena”, „Ucieczka z traumy” czy „Relaks z demonami”. Powiedziałeś wprost, że gorzej się czułeś. Nadal nie jest to norma.

Wydaje mi się, że my już jesteśmy takim pokoleniem, które potrafi rozmawiać o emocjach, inaczej niż pokolenie naszych rodziców, które woli zacisnąć zęby, żeby tylko nie pokazać, co się kotłuje w środku. To nie znaczy, że jesteśmy słabsi – po prostu potrafimy o tym mówić. W kontekście Polski ważne jest też to, że poszukiwanie pomocy psychologicznej jest dosyć drogim zajęciem. I nadal jest stygmatyzowane.

Ja w czasie pandemii bardzo źle się czułem, byłem absolutnie zestresowany. Poszedłem do psychologa, który zdiagnozował zespół lęku uogólnionego. Odpala mi się w sytuacjach dużego stresu – budzisz się na przykład sparaliżowany strachem, którego nie jesteś w stanie zlokalizować. Uświadomiłem sobie, że miałem tak od dziecka. Namalowałem o tym zresztą obraz, ten z demonem siedzącym na klatce piersiowej.

 

Na wszystkich płótnach zbudowałem scenę teatralną, która przenosi nas w oniryczną rzeczywistość, gdzieś między jawą, a snem



Przepracowywanie tego przez sztukę zaczęło w zeszłym roku. Na początku marca, wyjechałem do Włoch, żeby oczyścić głowę po pandemii i sprawach, które się przez ten czas uzbierały. Ten wyjazd był dla mnie bardzo zły, graniczny. W galerii Uffizi we Florencji zobaczyłem „Wiosnę” Botticelli’ego. Zainspirowała mnie, żeby zrobić obraz, który będzie ucieczką od tego, co się nazbierało. „Ucieczka z traumy” była pierwszym obrazem z tej serii. Na wszystkich płótnach zbudowałem scenę teatralną, która przenosi nas w oniryczną rzeczywistość, gdzieś między jawą, a snem. W zasadzie na wszystkich obrazach pojawia się roślinność jako element świeżości, nadziei na nowe. Otaczam nią trudne dla mnie tematy, żeby w pewien sposób zneutralizować ich ciężki ładunek emocjonalny.



Roślinność jest tłem, ale jednocześnie jest bardzo sprawcza. Można się w niej schronić, wzmacnia nas, towarzyszy.

Tak, pojawia się w konkretnym celu – równoważy, jest częścią nas samych, nie będąc jednocześnie ani dobrą, ani złą.

 

male zbiok chillzdemonem 160x160 2023

 Zbiok „Chillzdemonem", 160x160, 2022

 



Dużo miejsca poświęciłeś w tym cyklu również relacji ze światem zewnętrznym. W Kwaśnym deszczu mówisz o doświadczeniu funkcjonowania w toksycznym środowisku, w Codziennej higienie o tym, że to, co w głowie, jest ściśle powiązane z otoczeniem – sprzyjającym bądź nie.

Kiedy zaczynasz być świadomy swoich emocji, zaczynasz jednocześnie zwracać uwagę na to, jak działa na ciebie najbliższe otoczenie. Czy ci pomaga, czy oblepia cię toksyczną mazią, która pali ci skórę. Ta świadomość jest pierwszym krokiem do wyrwania się z sytuacji, która na początku może wydawać się niemożliwa do zmiany. Często trzeba zrobić coś radykalnego, żeby się z tego wyrwać. Wyżymasz z głowy tę maź. Jeśli spadnie na podatny grunt, to może zakiełkuje, i może coś dobrego się z tego wszystkiego zrodzi.



I może zatańczysz albo usiądziesz na krawężniku ze swoimi demonami.

Ale dopiero jak zaakceptujesz siebie, i to, że masz swoje demony. Jak już je znasz, to wiesz, jak można z nimi dilować.

 

 

________________




ZBIOK Czajkowski - malarz, muralista, rysownik. Urodził się w 1982 w Zielonej Górze. Studiował grafikę w Instytucie Sztuk Pięknych i edukację artystyczną w Instytucie Sztuki i Kultury Plastycznej przy Uniwersytecie Zielonogórskim — dyplom z malarstwa uzyskał w 2006 r. w pracowni prof. Ryszarda Woźniaka. Czajkowski uprawia dwa gatunki malarstwa - tradycyjne malarstwo sztalugowe oraz malarstwo wielkoformatowe w przestrzeni publicznej. Czajkowski uczestniczył w ponad 100 wystawach i projektach prezentowanych m.in. w Polsce, Niemczech, Rosji, USA, Japonii, Indiach, Chinach oraz Wielkiej Brytanii. W latach 2008-2014 wspólnie z Joanną Stembalską z ramienia BWA Wrocław tworzyli biennale sztuki zewnętrznej Out of Sth. Od 2019 roku prowadził zajęcia ze sztuki w przestrzeni publicznej w Instytucie Sztuk Wizualnych przy Uniwersytecie Zielonogórskim. W 2010 roku zdobył Grand Prix w konkursie młodego malarstwa im. Gepperta organizowanego przez Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Współpracuje z Galerią Szarą. www.instagram.com/zbiok

 

________________

 

 

Aleksandra Litorowicz - prezeska Fundacji Puszka, kulturoznawczyni, badaczka miejska. Wykładowczyni School of Form oraz School of Ideas na Uniwersytecie SWPS, a także studiów miejskich w Instytucie Badań Przestrzeni Publicznej ASP w Warszawie. Twórczyni konkursu dla Warszawy przyszłości FUTUWAWA, portalu o warszawskim street arcie i sztuce w przestrzeni publicznej Puszka.waw.pl oraz portalu edukacyjnego Sztukapubliczna.pl. Współzałożycielka Szkoły Architektury Społeczności SAS. Kierowniczka ogólnopolskiego badania malarstwa monumentalnego oraz projektu badawczego „Place Warszawy (do odzyskania)”. Autorka inicjatywy Miastozdziczenie.pl badającej międzygatunkowe zamieszkiwanie w mieście. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz m.st. Warszawy, w 2021 roku wyróżniona tytułem wybitnej absolwentki 25-lecia Uniwersytetu SWPS.


________________

 

Zdjęcie główne: Zbiok „Głowa oblepienie", 150x140, 2022

 

Patronite