Jak opowiadać historie, które wymykają się językowi, linearnemu czasowi i historycznym narracjom głównego nurtu? Wystawa Atlas splątanych opowieści” w Studio BWA Wrocław to próba stworzenia przestrzeni dla queerstorii — opowieści złożonych z fragmentów, domysłów, afektów i śladów. Irène Mélix i Liliana Zeic, wraz z kuratorką Joanną Synowiec, budują atlas nieoczywisty: intymny, godnościowy i czuły wobec tych, których historia zepchnęła na margines.

 

 

Z dedykacją bezgranicznej miłości oraz pamięci o tym, jak wraz z Cicią Turner znalazłyśmy w Studio Queer azyl i wytchnienie.

 

 

Cokolwiek widzę, słyszę, doznaję, rozszerza i pomnaża moją miłość do Ciebie – każde przepełnione miłością doświadczenie ma potencjał nieskończonego powiększenia jej samej. To właśnie ta zdolność do pomnażania jest sercem Atlasu splątanych opowieści”, wystawy Irène Mélix i Liliany Zeic kuratorkowanej przez Joannę Synowiec w galerii Studio BWA Wrocław. Wystawa jest trzecią odsłoną corocznego Studia Queer, czyli wystawienniczo-społecznego programu realizowanego przez BWA Wrocław od 2023 roku wraz ze Stowarzyszeniem Kultura Równości w ramach czerwcowej celebracji Miesiąca Dumy.

 

       

      „Atlas splątanych opowieści” Irène Mélix i Liliany Zeic powstał z potrzeby wzmacniania mniej widocznych barw tęczy, uwidaczniania mniej rozpoznawalnych literek akronimu LGBTQIA+

 

 

Przytoczone na początku słowa to cytat z jednego z ponad dwóch tysięcy przepełnionych namiętnością listów, wymienionych przez będące ze sobą w wieloletniej relacji pisarki Marię Dąbrowską i Annę Kowalską. To zdanie to tylko jeden z wielu fragmentów wybranych przez Lilianę Zeic z bogatej korespondencji kochanek do pracy Słońce” (2025). Zapisane odręcznie na ciemnoróżowych wstęgach wyimki z miłości literatek rozmieszczone są promieniście wokół ich portretu wykonanego z topolowej czeczoty. Czuję niewłaściwość tych namiętności w moim wieku. ♥ Bez końca i na nowo przeżywam to, że tyle znaczy dla mnie muśnięcie włosów, oddech na twarzy, dotknięcie twojej ręki. Zeic już od paru lat pracuje ze znaną sobie od dzieciństwa, rzemieślniczą techniką intarsji, używając do niej właśnie tej wyjątkowej formy drewna – czeczota powstaje w pniach różnych gatunków drzew i zaobserwować ją można jako charakterystyczne zgrubienie czy narośl, wewnątrz którego znajduje się niezwykle ukształtowana materia. Pojawienie się czeczoty może mieć podłoże genetyczne, być związane z uszkodzeniami mechanicznymi albo obecnością w środowisku patogenów, jednak cokolwiek spowodowało jej rozrost pozostaje ona w drzewie tkanką zdrową, choć nietypowo uformowaną. W świecie drzew jest więc czeczota na wskroś queerową anomalią. Czerwona mgła straszliwego pragnienia pieszczot z Tobą znów na chwilę przysłania wszystko. ♥ …chcę Ciebie żywej, dotykalnej, mojej, pozbawionej innej chęci i myśli, jak tylko żeby ze mną być. Relacja pisarek to nie tylko egzaltowana korespondencja, sympatia i dzielenie codzienności czy pełne życzliwości westchnienia, ale płomienny w uczuciach i fizyczności romans, który przenikał i wysycał ich doświadczanie świata przez dwie powojenne dekady. Rozłożysta, zagarniająca pierwszą część przestrzeni galerii praca Zeic, uformowana niczym mandala czy ołtarz miłości dwóch kobiet, jest fizycznym świadectwem odzyskiwanego z historii uczucia, dostępnego nam dzisiaj tylko poprzez fragmentaryczne dla porządku doświadczenia słowa czy pojedyncze fotografie. Intymność pisarek jest dla nas niedostępna na kilku poziomach: jako bardzo prywatna i cielesna relacja dwóch osób, jako nieheteronormatywne doświadczenie współdzielone przez dwie kobiety, jako skrywana przed światem relacja lesbijska osób o określonej reputacji (w swoim testamencie Dąbrowska zastrzegła, że jej dzienniki mogą zostać opublikowane 40 lat po jej śmierci), jest też zaciemniana przez oddzielający nas od nich dystans, działające wespół w zacieraniu śladów queerowego doświadczenia czas i kulturę. Materialność ich relacji wraca do nas werbalnym echem za sprawą ich pisarskich zdolności i pozycji. Ile podobnych im par bez takiego statusu, niezapamiętywanych przez historię, mogłoby przejrzeć się w Słońcu jak w lustrze? Tylko nic nie myśl, a przyjeżdżaj. ♥ Tylko obecność cielesna, dotknięcie rozwiewa koszmar. ♥ Głodna gwałtowna noc z Marią. Kowalska (z domu Chrzanowska) i Dąbrowska (z domu Szumska) poznały się jako dojrzałe kobiety jeszcze w czasie wojny i obie były wówczas w związkach z ważnymi dla siebie mężczyznami: Jerzym i Stanisławem. Co jednak ważne, relacje Dąbrowskiej nie były jednak nigdy na wyłączność, choć pragnienie względem kobiet odkryła dopiero po pewnym czasie. Swoje pierwsze zakochanie w kobiecie i jej stratę przeżyła bardzo mocno, bo Stanisławę Blumenfeld zamordowano w 1943 roku. W tym mniej więcej czasie pokochała ją Anna, z którą Maria już od kilku lat rozwijała znajomość, wraz z partnerem odwiedzając Kowalskich we Lwowie oraz prowadząc korespondencję. Fascynacja Anny starszą o 14 lat Marią znalazła odwzajemnienie, choć podkreśla się, że ich romans był trudny, bo z jednej strony uwikłany w ich inne relacje, a z drugiej w pisarstwo oraz pewnego rodzaju rywalizację. W jakim stopniu uwikłany był w niesprzyjający ich miłości społeczno-kulturowy kontekst, pełen nie tylko homofobii i bifobii, ale także mizoginii?

 

Dwie osoby stoją na tle brązowej ściany

Liliana Zeic i Irène Mélix, fot. Agata Kalinowska

 

 

Atlas splątanych opowieści” Irène Mélix i Liliany Zeic powstał z potrzeby wzmacniania mniej widocznych barw tęczy, uwidaczniania mniej rozpoznawalnych literek akronimu LGBTQIA+. W swoich indywidualnych ścieżkach twórczych obie artystki konsekwentnie zajmują się doświadczeniami i opowieściami nieheteronormatywnych kobiet, osób niebinarnych i transpłciowych. Ich ścieżki jako artystek-badaczek queerowych przeszłości przecięły się wielokrotnie podczas rozmaitych wystaw zbiorowych i miały obie klarowność, że chcą podjąć współpracę w duecie. To one wyszły z inicjatywą projektu, który w BWA Wrocław podjęła Synowiec, wspólnie przez dwa lata poszukiwały finansowania i przygotowywały ekspozycję.  Atlas”… jest prezentacją ich wcześniejszych realizacji, ale także prac przygotowanych specjalnie z myślą o tej wystawie. Swoje działanie rozpięły między Wrocławiem i Dreznem, miejscami dla siebie ważnymi i bliskimi, miejscami w których żyją, mieszkają, bywają i kochają. Mélix pochodzi z Niemiec Zachodnich i studiując w Dreźnie doświadczała wewnętrznego kulturowego przemieszczenia, osadzała się w nieco innej architekturze, mentalności i relacjach. Zeic przeprowadziła się jakiś czas temu z Wrocławia do Warszawy, tak jak w latach 50. Anna Kowalska, i choć obecnie mieszka i pracuje głównie w Warszawie, to z Wrocławiem nadal “romansuje” – uczy tu na Akademii Sztuk Pięknych, realizuje swoje działania, a w czasie wystawy przebywa na rezydencji artystycznej w Stajni, która zaowocuje jej wystawą indywidualną w 66P. Wrocław bliski jest też sercu Mélix, która przebywała tu na rezydencji artystycznej w 2019, podczas której realizowała projekt Amour Sur Minitel” skupiony na romantyczno-erotycznych anonsach wrocławskich lesbijek. Wówczas jej kwerendy zaowocowały opracowanym wspólnie z Ewą Rebeką Służyńską zinem, natomiast w 2020 roku Mélix zaprezentowała projekt lonely hearts”, będący podsumowaniem jej wieloletnich kwerend w archiwach i bibliotekach w różnych częściach Europy. Francuskie, niemieckie i polskie anonse z czasopism i platform internetowych znalazły się w jej pracy Samotne serca” (2021), będącej przeniesieniem do przestrzeni wystawy opracowanej przez nią interaktywnej strony internetowej lonely-hearts.org, gdzie można nie tylko historyczne ogłoszenia przeczytać, ale także na nie odpowiedzieć. Mélix proponuje nam symboliczne przekroczenia bariery nie tylko miejsca, ale też czasu – zauważenie, docenienie czy wyrażenie czułości wobec osób, które zdobyły się na gotowość werbalizacji swojego pragnienia i sięgnięcia w stronę drugiej, nieznanej sobie osoby. Funkcjonalny wymiar lesbijskiego anonsu wykracza tu ponad transgraniczność – staje się transtemporalny, czy wręcz zapraszający do transcendentnego ujęcia miłości, która zakrzywia czas.

 

 

      Mélix i Zeic zwracają tu uwagę, że queerstorie są zawsze w jakimś sensie przemieszczone – transgraniczne, międzynarodowe, dziejące się w ruchu. Osoby nieheteronormatywne podróżują i migrują poszukując nie tylko swoich miłości, ale też godnych warunków życia

 

 

W podobny, afirmatywny sposób drezdeńska artystka przywołuje uznawaną za pierwszą lesbijską powieść w języku niemieckim Freundinnen. Ein Roman unter Frauen Maximiliane Ackers” z 1923 roku. Praca Srebrny pierścionek” (2021) to zamknięty w ramie za szkłem niepozorny obiekt jubilerski, wyeksponowany tle ciepłej, niemal cielesnej tkaniny. Obręcz pierścionka tworzą przedstawienia dwóch dłonie, wspólnie trzymających i chroniących zarazem szary kamień – nieoszlifowany diament. Cenny kamień, jeszcze bardziej niepozorny od samego pierścionka, staje się alegorią osób LGBTQIA+ za sprawą ujęcia cytatem z książki Ackers: 

Jesteśmy niczym diamentowe odpryski w szlifierni jubilerskiej. Pomimo naszej szlachetności jesteśmy odłupywani od całości jedynie dlatego, że ktoś chce nadać oryginalnemu kamieniowi własny szlif; dlatego, że musi on wyglądać tak a nie inaczej, przycinając w ten sposób podobnie pojęcia i prawa. Tylko że ludzie zbierają te diamentowe odpryski, wykorzystując je na inne sposoby, podczas gdy nas systematycznie miażdżą stopami. 

 

niepozorny obiekt jubilerski oprawione w drewnianą ramkę na brązowej ścianie

obrazek z różami wyrastającymi z ogórków wisi na brązowej ścianie

 

Widok wystawy „Atlas splątanych opowieści”, Studio BWA Wrocław, fot. Alicja Kilan

 

 

W 1934 roku powieść ta została skonfiskowana przez faszystowskie władze, ale możemy wyobrazić sobie, że przez kilka lat krążyła po domach w różnych miejscowościach Republiki Weimarskiej, w tym także w Breslau. Być może dotarła także przez granicę do znających język niemiecki osób z międzywojennej Polski, bo wyraźnie było na takie książki zapotrzebowanie – w 1933 w języku polskim ukazało się tłumaczenie Źródła samotności Radclyffe Hall oraz rodzime Anetka” Marii Modrakowskiej i Przygoda” w nieznanym kraju Anieli Gruszeckiej. Być może książki te także przekraczały polsko-niemiecką granicę?

Kładę się i tak trochę umieram. Cały Wrocław jest utkany z tęsknoty. To nie jest żadne miasto, tylko miejsce gdzie ciebie nie ma. ♥ Dziesięć dni we Wrocławiu w lutym. To się nie powtórzy. W 1945 roku Anna Kowalska przeniosła się ze Lwowa wraz z mężem do zrujnowanego działaniami wojennymi Wrocławia jako osadniczka na tzw. Ziemiach Odzyskanych. On organizował tu na gruzach filologię klasyczną na Uniwersytecie Wrocławskim, a ona spełniła swoje pragnienie o macierzyństwie i w 1946, mając 43 lata, urodziła córkę. Gdy w 1948 roku zmarł Anna została we Wrocławiu sama, jednak jej ukochana Maria Dąbrowska odwiedzała ją tu aż do 1954 roku, gdy zamieszkały razem w Warszawie (co jednak również sprawiało im rozmaite trudności). Ich korespondencja pozostaje świadectwem uczucia i więzi pielęgnowanej przez nie mimo okoliczności, czy może raczej wraz z tymi okolicznościami: w konkretnych miejscach i czasie, w sieci społecznych, osobistych i zawodowych relacji, w związku także ze społeczno-kulturowym porządkiem i jego wykluczeniami. 

 

Polsko-niemieckie pogranicze to bardzo ważny kontekst Atlasu splątanych opowieści”, który wykracza poza umiejscowienie i biografie samych artystek. Mélix i Zeic zwracają tu uwagę, że queerstorie są zawsze w jakimś sensie przemieszczone – transgraniczne, międzynarodowe, dziejące się w ruchu. Osoby nieheteronormatywne podróżują i migrują poszukując nie tylko swoich miłości, ale też godnych warunków życia. Jak podkreśla Mathias Foit, badacz polsko-niemieckiej queerstorii, z którym artystki współpracowały merytorycznie, Wrocław jest w tym zakresie miejscem bardzo szczególnym. Będące głównym ośrodkiem wschodnich “kresów” Rzeszy Niemieckiej, Breslau skupiało jak w soczewce przemiany społeczno-kulturowe charakterystyczne dla tej części Europy. Obszar ten był podzielony, przechodził w XIX i XX wieku liczne przemiany, zmieniał przynależność administracyjną. To sprawiało też, że kategoria “obcości” czy też “odmieńczości” – etnicznej, politycznej, seksualnej – była dla zamieszkujących na Śląsku osób znacznie bardziej umowna czy płynna. W związku z tym Foit nazywa Dolny Śląsk niezwykłą wyspą na queerowej mapie Polski.

 

 

      Wysyłana pocztą karta mogła być pozdrowieniem, śladem ponadprzestrzennej więzi i zarazem dowodem bardzo konkretnego umiejscowienia uczucia. W spreparowanych przez artystkę pocztówkach mieszają się tropy: historyczne miejsca spotkań osób nieheteronormatywnych splątane zostają ze współczesnymi Marszami Równości, gejowskie bary i szkoła tańca z okresu Rzeszy zestawione są z grobami osób queer albo z miejscem zamordowania jednej z nich

 

 

Na wprost Słońca” Zeic wyeksponowana została praca Pozdrowienia z Drezna i Wrocławia” (2024-2025) Mélix, dotycząca właśnie roli miejsc i przemieszczania ich znaczeń. Przeskalowane pocztówki o wymiarach 150 x 100 cm, podwieszone pod sufitem galerii niczym parawan, układają się w zygzak pamięci o queerowych przestrzeniach i lokalizacjach. Wysyłana pocztą karta mogła być pozdrowieniem, śladem ponadprzestrzennej więzi i zarazem dowodem bardzo konkretnego umiejscowienia uczucia. W spreparowanych przez artystkę pocztówkach mieszają się tropy: historyczne miejsca spotkań osób nieheteronormatywnych splątane zostają ze współczesnymi Marszami Równości, gejowskie bary i szkoła tańca z okresu Rzeszy zestawione są z grobami osób queer albo z miejscem zamordowania jednej z nich. Przenikają się tutaj większościowe i mniejszościowe terytoria, polska i niemiecka przynależność, czas przeszły i teraźniejszość. To dobry przykład queerstorycznego zagęszczenia, w którym istotna jest nie tyle rzetelność i linearna akuratność ułożona z archiwalnych okruchów, co oddanie poprzez materię prawdy o świecie, w którym żyły i działały nieheteronormatywne osoby – gigantyczna pocztówka jest niezbędnym do jej unaocznienia przegięciem.

 

Kolorowa pocztówka z Wrocławia z grafiką tęczy

tyło pocztówki zapisany w dwóch językach

 

Widok wystawy „Atlas splątanych opowieści”, Studio BWA Wrocław, fot. Alicja Kilan

 

 

Niemiecka artystka i aktywistka doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że w antropologiczno-kulturowych ujęciach queerowej obecności w miejskich przestrzeniach istotne jest także wzięcie pod uwagę oddziaływania mizoginii, która sprawiała, że miejsca publiczne, bary i pikiety były zdominowane w większości przez mężczyzn oraz że nieuwrażliwiona na to queerhistoria będzie w dużej mierze historią gejów, reprodukując silniejsze i bardziej obecne w kulturze narracje. Poprzez swoją socjalizację kobiety były zdecydowanie mniej skłonne do zajmowania przestrzeni publicznej, do bycia widocznymi, choć istniały dedykowane także im kluby i bary. Poszukując miejsc lesbijskiej obecności Mélix zaprasza nas do salonów masażu, w których można było doświadczyć masażu nie tylko dłoni, jak elegancko ujęła to w naszej rozmowie, podkreślając przy okazji również różnice klasowe między masującymi i masowanymi. Właśnie w tych miejscach realizowała się kobieca homoseksualność. Jej główna praca pokazywana na wystawie to cykl Pamięci Gertrud E.H.R.” (2025), na który składają się dwa obrazy akrylowe, filmowy esej o poszukiwaniu tropów i sensów oraz instalacja cieni. Tytułowa osoba bohaterska – w oficjalnych dokumentach figuruje jako kobieta, ale nie ma pewności jak osoba sama się określała – urodziła się w 1901 roku w rodzinie robotniczej w Berlinie. W Dreźnie Gertrud Erna Helene R. prowadził_ zlokalizowane w centrum studio masażu, co bardzo często było wówczas – przed epoką aplikacji, dyskotek i dark roomów – przestrzenią możliwości zaznania przyjemności, także erotycznej. I choć artystka trafiła na trop Gertrud poprzez akta policyjne, to nie sam fakt prowadzenia tego typu działalności ściągnął tej osobie na kark stróżów prawa, bo była to wówczas praktyka dość rozpowszechniona, a ogłoszenia z adresem znaleźć można było łatwo w gazecie, co zresztą Mélix oddała w jednym ze swoich obrazów. Bardziej problematyczny mógł być fakt, że Gertrud eksperymentowało w swoim salonie także z doświadczaniem i zadawaniem bólu, uległością i dominacją – wyposażenie salonu zarekwirowane przez policję obejmowało pręty, pasy, łańcuchy, kłódki, jeździeckie szpicruty, rzemienie i rózgi. Ten szczególny salon masażu, zainscenizowany na wystawie poprzez uruchamiające wyobraźnię i poruszające się w intymnej przestrzeni cienie, pozwalał kobietom eksplorować swoją przyjemność poprzez zniuansowane praktyki, które znamy dzisiaj jako kink czy BDSM. Wówczas nie miały one jeszcze ani swoich dedykowanych narzędzi – które Gertrud kupował_ zapewne od wykonawców jeździeckich uprzęży – ani nawet swojego języka, choć biczowanie miało w powojennych Niemczech rosnąć w popularność. Zarzucona Gertrud niemoralność wiązała się zatem bardziej z przekraczaniem społecznie akceptowanej normy lesbijskiego seksu, a z nieheteronormatywnością w ogóle, co jednak zmienia się po powołaniu w 1934 roku wydziału do spraw homoseksualności w Gestapo. W audiowizualnym eseju Mélix pojawiają informacje dotyczące queerowego aktywizmu z lat 20. i 30. w Dreźnie, miejsca rozrywki, spotkań i samoorganizacji, w prasie funkcjonujące jako “miejsca spotkań prawdziwych przyjaciół”. Choć tropy urywają się i pojawiają w aresztach, bójkach, zakładach karnych, artystka nadal jest w procesie eksplorowania tej niejednoznacznej queerstorii i podkreśla, że siłą napędową jest dla niej nie tylko ciekawość – znan_ z policyjnego rysopisu i fotografii fotografii Gertrud, sportretowan_ przez nią w drugim z obrazów, jest dla niej osobą niezwykle atrakcyjną (w moim odczuciu może być lustrem dla niej samej). Czysto poznawczy drive spotyka się w tej pracy ze zmysłową fascynacją – Gertrud staje się obiektem dociekań i pożądania, archiwalnym crushem artystki. Nieuchwytność zaprasza ją i nas do spekulacji, prób materializacji, ucieleśniania historycznych doświadczeń i wrażeń, choć to tylko jedna z licznych homoseksualnych herstorii, niemal przypadkiem zachowana w uskoku pamięci publicznych archiwów.

 

ChatGPT powiedział: Na zdjęciu widać fragment galerii sztuki z granatowymi ścianami, na których wiszą dwa obrazy: po lewej prostokątna kompozycja z równo rozmieszczonymi słowami lub znakami na beżowym tle, a po prawej portret mężczyzny na intensywnie pomarańczowym tle, wykonany czarną, szkicową kreską.

Portret osoby transpółciowej w czerwonej ramie na niebieskim tle

 

Widok wystawy „Atlas splątanych opowieści”, Studio BWA Wrocław, fot. Alicja Kilan

 

 

Motyw zygzaku obecny w pocztówkach pojawia się na wystawie jeszcze dwukrotnie: jako leporello wchodzące w skład pracy Paula i Helene” (2025) wykonanej w związku z wystawą przez Zeic, zaprojektowane przez Annę Wacławek i zapraszające do lektury krok-po-kroku jak w materiałach dydaktycznych, oraz jako wydzielający przestrzeń intymności parawan w instalacji eksponującej wcześniejszą pracę Sosna z sześcioma rękami” (2020). Powtarzający się zygzag jest ciekawym zabiegiem ekspozycyjnym, który wprowadza do przestrzeni galerii motyw wyraźnej nielinearności, czasowych i narracyjnych przesunięć zamiast linii prostych albo łagodnie rozwijających się spiral. Można powiedzieć, że queerowe doświadczenia naznaczone są znacznie częściej właśnie rozmaitymi uskokami, życiorysy przybierają formę zygzaków. Jak zauważa Mélix, wbrew temu, co może nam się wydawać, społeczna sytuacja osób nieheteronormatywnych nie poprawia się wcale progresywnie na przestrzeni ostatnich dekad wraz z kolejnymi liberalnymi aktami prawnymi – obrazowane przez nią lata 20. jawią się na różnych płaszczyznach jako znacznie bardziej życzliwe osobom queer, niż ma to miejsce obecnie. W pracy Paula i Helene” Liliana Zeic sięga do archiwaliów wrocławskiego Muzeum Medycyny Sądowej, gdzie odnalazła fotografie dwóch najprawdopodobniej interpłciowych osób, zaklasyfikowanych w archiwaliach kategorią „kobiety, obojnactwo”. Zeic przenosi ich postaci do ludzkiej skali i umieszcza na wiszących w przestrzeni tkaninach. Rysunek nieheteronormatywnych ciał staje się transparentem, na którego drugiej stronie artystka zamieściła cytaty z badań Richarda B. Goldchmidta nad interpłciowością motyli, leżące u podstaw zapoczątkowanych przez Magnusa Hirschfelda nowoczesnych badań nad ludzką seksualnością. Jego Instytut Seksuologiczny w Berlinie analizował “przypadki”, natomiast artystka starała się w swoich pracach oddać im podmiotowość – jedna z prac należących do tego cyklu to wyświetlona na ścianie z rzutnika przezroczy fotografia, na której artystka trzyma w swojej dłoni trzyma diapozytyw z wizerunkiem Pauli, podpisany historycznym ale obraźliwym dziś językiem. Jej gest wzmacnia gest samoemancypacji historycznej i przeżywającej swoje doświadczenie transgresji osoby, którą system zredukował do eksponatu zamkniętego w skrzynce nr 11. W podobny sposób artystka zrealizowała kilka lat wcześniej pracę dedykowaną Dinie Almie de Pareredzie, transpłciowej kobiecie, która wraz ze swoim ukochanym przybyła do Breslau w 1905 roku. Zeic napisała dedykowaną jej poetycką opowieść opartą na historycznych źródłach, która poprzez baśniowy język kreuje niedostępny nam świat jej możliwego doświadczenia. Tekst napisany został z myślą o wrocławskiej drag queen Twojej Starej, która w 2020 roku wykonała tę pracę w formie performansu w przestrzeni publicznej w ramach projektu wpisanego w obchody 50. rocznicy Sympozjum Plastycznego Wrocław 70. W przestrzeni galerii praca została zaprezentowana w formie przygotowanej przez Annę Wacławek publikacji oraz jako nagrany przez Twoją Starą plik audio, którego można było wysłuchać w komfortowo zaaranżowanym zakątku. Wrocławska queerstoria zatoczyła tu więc małe koło, a do listy queerowych miejsc dołączył Pomnik Wyzwolenia Wrocławia na Wzgórzu Słowiańskim, gdzie miało miejsce oryginalne wydarzenie. 

 

Na zdjęciu widać galerię z dwiema dużymi, ciemnymi tkaninami wiszącymi z sufitu, ozdobionymi konturowymi rysunkami motyli, ludzi i organów, wykonanymi cienkimi liniami w czerwieni i żółci; w tle różowa kotara i fragment wyświetlanego filmu z ręką trzymającą zdjęcie.

 

Widok wystawy „Atlas splątanych opowieści”, Studio BWA Wrocław, fot. Alicja Kilan

 

 

Podobnie w historii galerii Studio BWA Wrocław koło zatoczyła praca z nieoczywistymi archiwaliami, bo blisko dziesięć lat wcześniej miała w niej miejsce wystawa Joanny Synowiec i Dominiki Łabądź pt. Część wspólna – archiwum społeczne”, w której artystki przedstawiały oddolnie zgromadzone i porządkowane archiwum niezależnej kultury Wrocławia od okresu transformacji, w tym takich równościowych przedsięwzięć jak Festiwal Przeciw Wykluczeniom: Lesbijki, Geje i Przyjaciele. Dla mnie w przyglądaniu się tej wystawie było też inne historyczne koło – czekałam na tę możliwość od czasu ekspozycji Potęga sekretów” Karola Radziszewskiego w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, którą wraz z Romualdem Demidenką recenzowałam dla niezależnego rosyjskiego magazynu o sztuce. Pamiętam swoje ówczesne zaskoczenie, że Queer Archives Institute opowiada przede wszystkim historię polskich gejów. W odpowiedzi na moje pytanie artysta podkreślił, że to z jego perspektywy ważne, żeby lesbijki same opowiadały swoją historię i że dlatego bardzo mocno wspiera Lilianę Zeic (wówczas Piskorską) od początku jej kariery. Ogromnie cieszę się, że pięć lat później doczekałam wystawy o podobnej wymowie i jakości ale z miejsca kobiecego nieheteronormatywnego doświadczenia. Choć nadal z przykrością pozostaje mi odnotować inny rodzaj rozmachu, budżetu, widoczności czy też mniejszy prestiż lokalnej galerii względem tej warszawskiej.

 

galeria sztuki , w któ®ej urządzony coś w rodzaju gabinetu do pracy, z kwiatami, lampką i fotelem

 

Widok wystawy „Atlas splątanych opowieści”, Studio BWA Wrocław, fot. Alicja Kilan

 

   

W swoich badaniach artystycznych obie artystki są bardzo uważne na język: Mélix pracuje ze sposobami wyrażania lesbijskiego afektu w przestrzeni społecznej oraz punktuje opresyjność języka systemu. Jak osoby komunikowały swoje pragnienie i chęć poznania drugiej osoby? Jakie istniały platformy dla tych wypowiedzi? Co było dla nich bezpieczne, a co musiało być opakowane w kryptyczny język do rozkodowania tylko przez inne wtajemniczone”? W pracach Zeic pojawia się poetyckość i wrażliwość literacka, które podpierają niewyrażalność doświadczenia za pomocą form przekraczających językową codzienność. Zwracam więc uwagę na użyty w tytule wystawy atlas” jako na słowo dumne, obiecujące całościowe ujęcie jakiegoś wycinka świata. Oparta na badawczych i archiwistycznych praktykach artystycznych wystawa wydaje się być jednak raczej zalążkiem jakiegoś przyszłego queerowego atlasu, zaczynem do bardziej ambitnego i przekrojowego projektu. Z drugiej strony jednak można odczytać użycie tego słowa jako jego przechwycenie z piedestałów nauki, które przebiegunowuje relację queerstorii do historii. Z dominującej perspektywy queerstorie są bowiem fragmentaryczne, wymagające nieustannego ratowania, wyczytywania między wierszami, zbierania w całość ze strzępków informacji, odzyskiwania i wzmacniania. Ale może nasze zbiorowe myślenie o historii jako skończonej, całościowej narracji wymagającej tylko miejscowego uzupełniania jest w istocie wykreowaną z miejsca władzy fikcją? Kuratorka wystawy zwraca uwagę na zaczerpniętą od Arielli Azoulay i przedstawioną przez Agnieszkę Daukszę koncepcję historii potencjalnej, która polega na wymianie narzędzi ustanawiania historycznych narracji i postawieniu w centrum zainteresowania takich artefaktów, które zaświadczają o wszystkim co z dominujących narracji wyparte. W zaproponowanej przez artystki wystawie mamy więc do czynienia z atlasem pełnym dumy, który opowiada o kobiecej i odmieńczej przeszłości jako słaby podmiot w miejscu mocy. Ani nie próbuje spychać dominującej narracji, ani nie krytykuje jej pozornej skończoności, ani też nie ustawia się jako narracja równorzędna obok, ale afirmuje ucieleśnioną, afektywną alternatywę wobec historii którą znamy. 

 

 

       Zwracam więc uwagę na użyty w tytule wystawy atlas” jako na słowo dumne, obiecujące całościowe ujęcie jakiegoś wycinka świata

 

 

Przez pryzmat aranżacji przestrzeni galerii odczytuję zabieg wystawienniczy Mélix, Zeic i Synowiec przede wszystkim jako projekt godnościowy. Zaprojektowana przez Iwonę Ogrodzką ekspozycja oraz wybrana przez nią paleta stonowanych, ciepłych i ciemnych barw zamieniła Studio BWA Wrocław w przestrzeń przywodzącą na myśl muzealne galerie starych mistrzów, w tym wypadku nasuwając oczywiste skojarzenie z tą Drezdeńską. Przestrzeń, barwy i światło dawały tek ekspozycji iście muzealny oddech, niespotykany przy queerowych badawczo-archiwistycznych wystawach czasowych, które poprzez formułę wizualnego kolażu starają się zazwyczaj zbudować na krótką chwilę całość z rozproszonych fragmentów. W tej ekspozycji mamy do czynienia z lesbisjkim i queerowym doświadczeniem na miarę muzeum narodowego, którego nie trzeba pokątnie szukać i scalać albo w inny sposób “upoważniać” – ono manifestuje się na naszych oczach w pełni swojej fragmentaryczności i splątania, nie musząc niczego więcej udowadniać. I właśnie takiej les-bi-trans-inter-queerstorii należy się wreszcie społeczna i instytucjonalna estyma. 

 

Widok galerii z brązową ścianą powieszoną na niej mapą w ramie, jasną kotarą i różową lawą z białą poduszką

 

Widok wystawy „Atlas splątanych opowieści”, Studio BWA Wrocław, fot. Alicja Kilan

 

 

W swoim eseju wideo Mélix mówi, że queerstoria jest jak diva, która z łatwością odwraca się od mikrofonu. Artystka pyta: jak zaprosić queerstorię-divę do opowiadania o sobie? Jeśli przestrzeń we wrocławskiej galerii miała ją do tego zachęcić, to w moim przekonaniu diva rozsiadła się w niej wygodnie i zażyła nie tyle atencyjnej przyjemności performatywnego spektaklu, co raczej satysfakcji uszanowania: bycia widzianą, zobaczoną i uznaną. A w rezultacie – miłosnego pomnożenia.

 

Irène Mélix i Liliana Zeic, „Atlas splątanych opowieści”

Studio BWA Wrocław

wystawa w ramach Studia Queer

16.05–29.06.2025

 

____________________

 

Zofia Reznik – feministka, badaczka i działaczka sztuki, sytuuje się na jej pograniczach z nauką i aktywizmem. Zajmuje się przede wszystkim herstoriami oraz badaniami artystycznymi, zbiera i archiwizuje relacje dolnośląskich artystek. Pisze, trzyma kręgi, kuratorkuje, porusza wiedzę w ramach Tercetu ¿CBA? oraz Kolektywu Kariatyda. W 2022 r. zaprezentowała wraz z Beatą Rojek i Sonią Sobiech wystawę „Wczorajsze sny tkają ruiny jutrzejszych świątyń”,  dedykowaną sieci wsparcia aborcyjnego w Polsce. Pracuje w ASP we Wrocławiu, a niedawno w Instytucie Historii Sztuki UWr złożyła pracę doktorską dotyczącą mikronarracji wrocławskich artystek z lat 70. 

 

____________________

 

 

Zdjęcie główne: Widok wystawy „Atlas splątanych opowieści”, Studio BWA Wrocław, fot. Alicja Kilan

 

 

Patronite