Pabianice przeżywają renesans pamięci dzięki lokalnym inicjatywom kulturalnym. Działania Towarzystwa Miłośników Dziejów Pabianic i projektu „Pabianicki Sztetl” przywracają zapomnianą historię miasta, zwłaszcza dotyczącą dawnych żydowskich mieszkańców. Wystawy, filmy i publiczne wydarzenia budują wspólną tożsamość, jednocząc mieszkańców wokół trudnej przeszłości.

 

 

W małych i średnich miastach często niewiele osób chce poświęcać się podtrzymaniu lokalnej pamięci. Podobnie było w Pabianicach, ale po latach zapaści, która spustoszyła materialną i symboliczną tkankę miasta, coś się ruszyło. Kilka lat temu pojawili się ludzie, którzy przywracają pamięć i odkrywają przed nami fascynujące, choć czasem bolesne, rozdziały lokalnej historii. Towarzystwo Miłośników Dziejów Pabianic, osoby związane z Muzeum Miasta, społecznicy, prywatni kolekcjonerzy fotografii („Pabianice – ocalić od zapomnienia” i „Stare zdjęcia Pabianic”), którzy dzięki mediom społecznościowym docierają do publiczności porównywalnej z tymi tradycyjnymi zaczęli tworzyć coś, co nazwać pamięciową sferą publiczną.

 

Przed drugą wojną światową Pabianice były miastem jednocześnie bardzo małym i bardzo różnorodnym, bo znaczną jego część stanowili Żydzi i Niemcy. Stosunkowo niewiele osób mieszkało razem na małym obszarze. Wszyscy musieli się znać przynajmniej z widzenia. Wojna wymiotła z miasta dziesiątki tysiące osób, pozostawiając etniczną monokulturę.

 

 

Miejsca pamięci

Pabianice przez długie lata pozostawały obojętne na swoją złożoną przeszłość. Wiele osób wiedziało, że Żydzi tu kiedyś byli, zniknęli, ale szczegóły pozostawały w cieniu, istniała niewypowiedziana niechęć do przypominania o Holokauście i o tym, że żyli z nami kiedyś ludzie, którzy wyparowali w dramatycznych okolicznościach. Po co to komu? Na co?

 

Lata dwudzieste przyniosły zmiany. W 2022 roku, 80 lat po likwidacji getta Muzeum Miasta Pabianic otworzyło wystawę „Pamięć nie umiera… Z dziejów pabianickich Żydów. Ekspozycja ta była istotnym krokiem w przywracaniu pamięci o tych, których z miasta usunął Holokaust. Towarzystwo Miłośników Dziejów Pabianic zorganizowało publiczną zbiórkę pieniędzy na oznaczenie granic getta. Wskutek presji różnych organizacji i mobilizacja mieszkańców władze miasta ufundowały tablicę pamiątkową na terenie dawnego stadionu „Kruschender”, gdzie przeprowadzono selekcję po likwidacji getta.

 

 

     Wyłaniają się z nich Pabianice wielokulturowe, ale ta wielokulturowość jest słabo zaznaczona w przestrzeni miejskiej. Chcemy to zmienić zarówno poprzez trwałe formy upamiętnienia, dbanie o materialne dziedzictwo, jak i pracę z lokalną społecznością.”

 

 

Jednym z głównych motorów napędowych tego procesu są jednak ludzie tworzący „Pabianicki Sztetl”. Zaczęli jako nieformalna grupa, ale w 2023 roku zarejestrowali stowarzyszenie. Prowadzą bogatą działalność edukacyjną i kulturalną, sprawnie pozyskując fundusze na ten cel, ostatnio w ramach budżetu obywatelskiego Województwa Łódzkiego.

 

W 2022 roku zorganizowali obchody 80. rocznicy likwidacji getta. Uroczystości te po raz pierwszy przyciągnęły uwagę władz miejskich, które dotychczas dystansowały się od tematu uznawanego za trudny. Z godną podziwu wytrwałością organizują też akcje sprzątania cmentarza żydowskiego, przez lata zaniedbanego i niszczonego. Organizują spacery historyczne, wystawy, koncerty, warsztaty i spotkania z ciekawymi osobami.

 

„Wszyscy jesteśmy jakoś związani rodzinnie ze Starym Miastem” – mówi Dawid Stępniewski ze Stowarzyszenia. „W opowieściach rodzinnych przewijają się nam wątki żydowskie, ale w postaci strzępków informacji, pojedynczych, mglistych wspomnień babek i ciotek. Wyłaniają się z nich Pabianice wielokulturowe, ale ta wielokulturowość jest słabo zaznaczona w przestrzeni miejskiej. Chcemy to zmienić zarówno poprzez trwałe formy upamiętnienia, dbanie o materialne dziedzictwo, jak i pracę z lokalną społecznością.” – dodaje.

 

 

 

Sortownia, fot. Walter Genewein

 

 

 Sortownia

Rocznicę likwidacji getta upamiętniono również w tym roku, odczytując nazwiska zmarłych w getcie i składając kwiaty pod kamieniem pamięci. Częścią obchodów była premiera filmu Tomasza Biskupskiego „Sortownia. Nieznana Karta z Historii Zagłady w Pabianicach”.

 

Na wszelki wypadek wyjaśnię, że też jestem z Pabianic i nosze to samo nazwisko, ale nie jesteśmy blisko spokrewnieni. Co nie znaczy, że nie mamy wspólnego przodka żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku. Zresztą rozmowa z Dawidem Stepniewskim przy okazji pisania tego tekstu pokazała, że również jesteśmy potomkami tej samej osoby. To w końcu bardzo małe miasto.

 

To już drugi film Biskupskiego na temat pabianickich żydów po "Pamięci" poświęconej Staremu Miastu. Teraz Biskupski postanowił przypomnieć historię bardzo ważnego, a do tej pory marginalnie pamiętanego elementu machiny zagłady – pabianickiej sortowni mienia pomordowanych. Po likwidacji gett w miastach Kraju Warty, część ich mieszkańców trafiała do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Ich rzeczy wysyłano do Pabianic.

 

 

     Jest to miejscowość, która nazywa się Koło. W odległości 12 km tego danego miasta znajduje się ta „Rzeźnia ludzi”

 

 

Sortownia uświadamia, że Holokaust miał też budżet, że był wielkim i potwornym przedsięwzięciem ekonomiczno-logistycznym. Zorganizowany system Zagłady, obok mordowania i zmuszania do niewolniczej pracy, obejmował również (re)dystrybucję zasobów materialnych. Szczególnie mocno uwidacznia się to na kolorowych fotografiach Waltera Geneweina z getta łódzkiego, znanych z filmu „Fotoamator” Dariusza Jabłońskiego. Genewein sfotografował też sortownię. Fotogeniczne wydały mu się góry butów, walizek pełnych biżuterii, stosy podeszw ze skrytkami na kosztowności oraz innych cennych przedmiotów przetwarzanych w sortowni. To tam, w stosach odzieży, znajdowano żółte gwiazdy i pieniądze z getta, które żyjącym Żydom pozwalały domyślać się swojego przyszłego losu. W filmie Biskupskiego pojawia się również wstrząsający dokument - kartka znaleziona podczas sortowania odzieży. Napisana i ukryta w ubraniach przez ludzi pracujących przy obróbce rzeczy ofiar w Chełmnie. Ich również czekała śmierć, ale chcieli dać świadectwo okropieństw, które widzieli:

 

Kartka ta pisana jest przez ludzi tych, którzy mają życia zaledwie kilka godzin. Kto tę kartkę przeczyta trudno mu będzie do wiary! Czy to jest prawda, czy też nie. Otóż jest to prawda tragiczna, bo w tej miejscowości znajdują się wasi bracia i siostry, którzy także zginęli tą samą śmiercią! Jest to miejscowość, która nazywa się Koło. W odległości 12 km tego danego miasta znajduje się ta „Rzeźnia ludzi”.

 

Paradoksalnie, aż do niedawna nie było powszechnie wiadomo, gdzie znajdowała się sortownia. Nie wynikało to z większych trudności obiektywnych, bo nawet pobieżna kwerenda archiwalna pozwala to ustalić, a po dłuższych poszukiwaniach okazuje się, że temat nawet został opracowany naukowo przez austriackich historyków. Przez lata nikt się tutaj tym jednak specjalnie nie interesował. Nie badanie dokumentów, ale uważna analiza fotografii Geneweina pozwoliła ustalić, że sortownia mieściła się na ul. Warszawskiej 172 w Pabianicach. Kiedy niedawno patrzyłem na jedno z tych zdjęć, zorientowałem się, że widoczny tam piętrowy budynek z trzema lukarnami stoi bardzo niedaleko miejsca gdzie się wychowałem. W podobny sposób rozpoznali to miejsce twórcy filmu. 

 

 

 

Teren sortowni obecnie, fot. Łukasz Biskupski

 

 

Biskupski oszczędnie operuje filmowymi środkami stylistycznymi. To raczej zbiór notacji wideo, prezentujący surowe zapisy wywiadów. Ta surowość podkreśla jednak powagę poruszanego tematu. Film zawiera cenne świadectwo: relację nieżyjącej już Teresy Jaros, której ojciec pracował w pobliskiej cegielni. Opowiedziała ona o wysypisku rzeczy uznanych w sortowni za zupełnie nie nadające się do ponownego wykorzystania, znajdującym w pobliżu. Śmietnisko regularnie, jeszcze w czasie wojny, przekopywali Polacy w poszukiwaniu cennych przedmiotów. Czy Pabianice są gotowe na przywoływanie takich epizodów? 

 

 

     Działania Pabianickiego sztetla są tylko jedną z wielu funkcjonujących w Pabianicach inicjatyw, które pokazują, że miasto dojrzewa do budowania swojej tożsamości zakorzenionej w przeszłości, nie bojąc się konfrontowania z trudnymi epizodami

 

 

Twórcy nie wykorzystali niestety obfitych dokumentów archiwalnych z Archiwum Państwowego w Łodzi, co mogłoby wzbogacić opowieść. Film jest jednak częścią większego  przedsięwzięcia edukacyjnego. To wsparty przez Żydowski Instytut Historyczny projekt, który potrwa do czerwca 2025 roku. Projekcje podczas lekcji tematycznych w szkołach zapewnią odpowiedni kontekst dla pokazywanych materiałów.

 

 

 

Skan z Archiwum Państwowego w Łodzi

 

 

 

Szalom na Garncarskiej

Stowarzyszenie ma jednak więcej planów. 21 lipca odbędzie się Jarmark Żydowski na Starym Mieście w Pabianicach, a dokładnie na nieczynnym placu targowym na rogu Batorego i Garncarskiej. Wydarzenie to, finansowane z Budżetu Obywatelskiego województwa łódzkiego, ma przypomnieć o żydowskim dziedzictwie Pabianic. W ramach jarmarku będzie można spróbować kuchni żydowskiej, czy kupić rękodzieło. Szczególnym punktem programu jest koncert Olgi Avigail Mieleszczuk, śpiewaczki, akordeonistki i badaczki wschodnioeuropejskiego folkloru muzycznego. W tym dniu opustoszałe na co dzień tereny pabianickiego Starego Miasta, gdzie było też getto, na nowo zatętnią życiem i gwarem.

 

Działania Pabianickiego sztetla są tylko jedną z wielu funkcjonujących w Pabianicach inicjatyw, które pokazują, że miasto dojrzewa do budowania swojej tożsamości zakorzenionej w przeszłości, nie bojąc się konfrontowania z trudnymi epizodami. Działania te wypełniają ziejącą dziurę w miejskiej pamięci zbiorowej, ucząc, że historia, choć bolesna, jest integralną częścią naszej tożsamości. A jednocześnie dają na dzieję na zjednoczenie mieszkańców wokół istotnych spraw bieżących.

 

 

______________________

 

Łukasz Biskupski, kulturoznawca i filmoznawca, doktor nauk humanistycznych. Pracuje w Katedrze Badań Kulturowych Uniwersytetu Łódzkiego. Współzałożyciel i członek Stowarzyszenia Topografie. Pochodzi z Pabianic.

______________________

 

Zdjęcie główne: sortownia, fot. Walter Genewein

 

Patronite