To jest już koniec. Definitywny koniec tego, co znamy jako OFF Piotrkowska. Niegdyś ciekawa przestrzeń kreatywna w dość szybkim czasie, bo około 5 lat, uległa olbrzymiej zmianie. Zmianie, którą śmiało można nazwać gentryfikacją. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że jest to modelowy przykład gentryfikacji przez kulturę. To, co było tam jeszcze parę lat temu, nigdy już nie wróci.

 

 

 

Zabytkowa fabryka Ramischa ma dość nietypowy adres – niewiele zachowało się takich pokaźnych obiektów przemysłowych przy deptakowej części Piotrkowskiej. Po upadku fabryki w 1990 nie trzeba było długo czekać na wykorzystanie opuszczonych przestrzeni. Powstał pierwszy klub muzyczny, potem kultowy Football Pub, a niedługo później całe przedpole od strony Piotrkowskiej zajęły budki z orientalną kuchnią, nazwane potem łódzkim China Town. Swoje miejsce w swoim czasie znalazł nawet jeden z popularnych dyskontów. 

Kiedy w 2003 kompleks nabył irlandzki deweloper OPG, już wtedy snuł plany stworzenia tam przestrzeni stricte komercyjnej – miały się tam znaleźć m.in. czterogwiazdkowy hotel, kino, restauracje, sklepy i biura. Czy nie znamy tego już skądś? Oczywiście – sam nasuwa się przykład Manufaktury, która oparta na postindustrialnym dziedzictwie osiągnęła olbrzymi sukces komercyjny. Śmiałe plany OPG przekreślił światowy kryzys. Wtedy po raz pierwszy postanowiono ów kompleks zaadaptować na cele kulturalne. Przestrzenie wynajęto Stowarzyszeniu Fabrykancka, które stworzyło tam FabryStrefę – swoistego prekursora całej 'alternatywy' i swojego rodzaju kultury wyższej w tamtym miejscu. 

 

Niestety, w 2012 Fabrykancka wyniosła się – teraz już z OFF Piotrkowskiej, bo tak to miejsca zostało nazwane parę miesięcy wcześniej. Stowarzyszenie nie odnajdywało się w nowych realiach miejsca, natomiast nadało ton miejscu. Stopniowo wprowadzali się nowi najemcy, zarówno sklepy, i jak i restauracje i klubokawiarnie, a na wyższych piętrach rozmaite pracownie. Początkowo miejsce nie było zbyt popularne, jednak pocztą pantoflową zaczęła się rozchodzić fama o 'nowej, ciekawej miejscówce'. Więcej punktów w ofercie OFFa przyciągało coraz więcej klientów – na tyle, że nowo otwierające się lokale nie wyrabiały się z zamówieniami. Zaczęła się wówczas „moda na OFFa” - ukoronowana przez tytuł Cudu Polski w 2014 roku. Skejci używający rampę skateboardową, budki z chińskim jedzeniem, mury pokryte graffiti, gdzie swoją część domalowały nawet ikony światowego street artu, setki łodzian konsumujących alkohol na świeżym powietrzu – cały przekrój społeczeństwa – od bezdomnych, metali, dresów, studentów, hipsterów po eleganckie panie w garsonkach i szpilkach. Nieco dalej ogródki tutejszych lokali – z wieczora na wieczór niezmiennie pełne i gwarne, w otoczeniu oryginalnej, nienaruszonej postindustrialnej zabudowy i przybrudzonej cegły, rur wentylacyjnych, zewnętrznych klatek schodowych i nierównej trylinki – wszystko to nadawało niesamowitego i niepowtarzalnego klimatu tamtemu miejscu. 

 

Takie miejsca oczywiście nie podobają się wszystkim i często podnosiły się głosy, przede wszystkim tych, którzy nie byli bywalcami, że trzeba coś z tym zrobić, uporządkować – w domyśle zgentryfikować. I tutaj zaczął się punkt zwrotny. Popularność miejsca doprowadziła do podwyżek czynszu, ceny poszły w górę, ochrona zaczęła przeganiać pijących piwo 'w plenerze'. Zniknęła rampa dla skateboardzistów, na przedpolu zaczęły pojawiać się kontenery, wprowadzając chaos przestrzenny niczym za czasów China Town. OFF Piotrkowska zaczęła się stawiać coraz bardziej ekskluzywna zamiast inkluzywna jak jeszcze parę-paręnaście miesięcy wcześniej. 

OFF jest niemal książkowym przykładem gentryfikacji przez kulturę – właściciel zaprasza artystów i innych kreatywnych do swojej nieruchomości, kusząc ich niskimi czynszami. Ci chętnie się zgadzają i nadają miejscu ciekawą otoczkę. Miejsce staje się bardziej rozpoznawalne, a wraz z tym przychodzą podwyżki czynszu, na które coraz mniej osób może sobie pozwolić. Kiedy miejsce staje się popularne, właściciel komercjalizuje je coraz bardziej oraz rozbudowuje. Ci „pionierzy gentryfikacji” nie mogą już sobie więcej pozwolić na prowadzenie biznesu w takich warunkach – siłą rzeczy przegrywają z większymi firmami o zasobniejszym portfelu. Czyż nie znajdujemy analogii do opisywanej sytuacji? Wbrew temu, co piszą inni – nie jest to rewitalizacja. 

 

Jaki będzie OFF za 2 lata, a jaki za 6? Czy będzie to skupisko „białych kołnierzyków” czy nadal miejsce dla „klasy kreatywnej”? Czas pokaże. Ruch jest po stronie inwestora i to jego działania pokażą, czy będzie tu druga Manufaktura. Nie tak dawno znalazłem na swoim dysku zdjęcia z tamtego miejsca z roku 2011. Na zdjęciach widać pustkę, niezagospodarowane lokale, samochody stojące tam, gdzie dzisiaj stoją stoliki. Było pusto, ale przede wszystkim autentycznie. I oby tej autentyczności nie zabrakło po nadchodzącym remoncie tego kultowego łódzkiego miejsca.  A z mojej księgi życzeń – chciałbym, aby od strony Piotrkowskiej powstała przestrzeń publiczna z prawdziwego zdarzenia. To miejsce zdecydowanie na to zasługuje. 

 By nie kończyć jednak negatywnym akcentem – casus OFF Piotrkowskiej pokazuje, że pomimo złego PR-u miasta i opinii o słabej sytuacji ekonomicznej, przede wszystkim pośród samych mieszkańców, można w Łodzi odnieść sukces komercyjny. Kolejny biurowiec i kolejne firmy tam zlokalizowane oznacza nowe miejsca pracy i wpływy do budżetu miasta – a to nam dzisiaj w Łodzi jest niezwykle potrzebne. Mimo wszystko, wartość sentymentalna często przeważa nad aspektami ekonomicznymi i chyba to dominuje w debacie na temat przyszłości OFFa. Póki co, nie zanosi się na powstanie kolejnego takiego miejsca, gdzie będą się spotykać wszystkie grupy społeczne i subkultury – chociaż kto wie, może takowe wyewoluuje równie niepostrzeżenie, jak jego poprzednik. 

 

___________________

 

Kosma Nykiel - absolwent I LO, student kierunku Urban Planning, Design and Management na University College London, brązowy medalista IX Międzynarodowej Olimpiady Geograficznej iGeo 2012. Prywatnie fotograf, miłośnik Łodzi, członek Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Interesuje się historią sztuki i urbanistyką.

 

Zdjęcie: Rober Zapędowski

 

Patronite