Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na drugą część przewodnika po łódzkich pijalkach. Niestety, padłam ofiarą własnej sławy: „Przepraszam, czy to pani Nina Starkowska? Czy możemy się dosiąść?” – słyszałam już w każdej knajpie, jakby nie można było spokojnie napić się piwa w pijalce.
Do tego jakimś cudem papa się dowiedział :(. Nie to, żeby miał jakieś ale, przeciwnie - chciał chodzić ze mną, a to dla mamy było za wiele. Odczekałam aż zapomną o sprawie, zmieniłam rewir. Z bólem serca opuściłam na moment ulubiony Bar Piwo przy Wschodniej, gdzie godna damy toaleta, zawsze wyposażona w mydło i papier, jest czystsza niż w większości knajp na OFFie. Nie było jednak rady - postanowiłam odwiedzić przybytki z zachodniej strony miasta.
Bar Anna, Tuwima 1
Legenda wśród knajp. W sumie jedyna normalna pijaka w tym mieście. Jedyna polecana przez Tripadvisor. Tu piją wszyscy. Menele, skinheadzi, studenci, artyści, urzędnicy, dyrektorzy instytucji. Od zawsze z zakazem palenia w środku, to tu od niepamiętnych czasów można się integrować na fajku z różnego sortu menelami. Są ludzie, którzy tu chyba mieszkają. Nie zdarzyło się żebym nie spotkała tu paru tych samych typów. Są tu absolutnie zawsze.
Anna to ulubiony bar artystów. Wnioskuję po tym co wisi na wystawie – to czerwone to chyba sztuka. A może jestem uprzedzona. Kiedyś przyszłam obejrzeć jakąś transmisje (chyba skoki narciarskie), ale P. Połoz i M. Polak zdecydowanie protestowali, zabsorbowani oglądaniem telezakupów z jakimś urządzeniem do ćwiczeń mięśni brzucha. WTF?
W poprzedniej części przewodnika sugerowałam, że kilka łódzkich pijalek powinno się wpisać na listę dziedzictwa narodowego. Niby żart, ale gdyby się nad tym poważnie zastanowić wychodzi na to, że kompletnie nie szanujemy swojego dziedzictwa, którym są też, moim zdaniem, takie miejsca jak restauracje, kawiarnie, czy pijalnie piwa. W każdym dużym europejskim mieście można znaleźć miejsca, które funkcjonują od lat, ba, od stuleci. Czy mamy takie miejsca w Łodzi? Jaka kawiarnia działa dużej niż 10 – 20 lat? Może Hortex, z pubów może Łódź Kaliska, restauracja chyba żadna. Jedynie Bar Anna to miejsce, które działa od 1912 r. Brońmy więc tego co dobre, pijmy piwo w tam szacownym miejscu!
Football Pub, Piotrkowska 138/140
Po remoncie chińskiej budki to tak naprawdę jedyne offowe miejsce na Offie. Miejsce, którego teoretycznie głównym atutem jest wystrój i rozmaite transmisje sportowe, jednak po ostatnie wizycie stwierdzam, że największa atrakcja to jednak klienci kibice.
Akurat trafiłam na transmisję meczu piłki (chyba nie nożnej). Mecz szalenie emocjonujący, ale jeszcze bardziej komentarze klientów. Nie wiem jakim cudem trafiło do tego miejsca dwóch starszych Niemców, którzy natychmiast po zakończonym spotkaniu czmychnęli z FP. Może wystraszyły ich komentarze w stylu: „kurwa jak ja nienawidzę Niemców, znowu wygrali”, albo polityczne rozmowy kolegów: „skoro ty nie lubisz PO, to ja mogę nie lubić Niemców”. A może to, co rozegrało się w trakcie meczu, choć to znam z opowieści podchmielonego jegomościa, który twierdził, że Niemcy stawiali mu piwo za holokaust. Wracając do teoretycznie głównego atutu Football Pubu, jest tu cała kolekcja szalików klubowych, niektóre naprawdę ładne, szczególnie te nasze lokalne, wiszące obok siebie.
Bar Raj, Struga 60
Łódzki odpowiednik brytyjskiego pubu, a właściwie jego przeciwieństwo. Jedyny wspólny akcent to szkockie flagi na ścianach. Zresztą Szkocji jest tu więcej – rodzina właścicielki wysyła kraciaste gadżety z emigracji, które zdobią każdy zakątek knajpki. Mało miejsca, na oko jakieś 6m2. Najbardziej hipsterskim piwem jest tutaj Żywiec, poza tym Żubr,Warka, Tatra i Harnaś. Przy stolikach niespełnione talenty łódzkiego KS. Miejscówka w sam raz na szybkie piwo po szkole. Naprzeciwko wypożyczania kaset VHS, która w ofercie ma też super winyle. Bardzo retro, bardzo fajna. Po browarze można się edukować filmowo-muzycznie.
U Kowala, Więckowskiego 82
W przeciwieństwie do Baru Raj tu naprawdę mógłby być raj. Pijalko-pub. Jest tu ładny bar, dwie sale, duży wybór czeskich piw. Miła pani za barem jest zazwyczaj jedyną kobietą w „kowalni” (oczywiście dopóki nie zjawię się ja). W pierwszej sali telewizor, skórzana kanapa, niestety wiecznie zajęta. Nic to, bo w drugiej sali też atrakcje – tarcze do darta, puchary i medale klubu Sami Swoi, którzy właśnie tutaj ma swoją siedzibo-salę prób. Do tego przyciemniane światło, można samemu regulować. Czego chcieć więcej? Polecam zwłaszcza na randkę. Latem przed wejściem rozrywkowe towarzystwo. Historie w stylu: najpierw Czesiek od Mariana brał klucze żeby schodzić z nią do magazynu, potem błagał Mariana żeby nie dawać jej kluczy bo już nie wyrabia kondycyjnie...
U Szatana (po skosie od Kowala)
Podobo nie lubią się z tymi od Kowala, a to ci właśnie złośliwie nadali temu miejscu taką nazwę. Mówiąc szczerze trochę się bałam, więc nie wiem jak tam jest. Gdy ponownie zebrałam odwagę, Szatan był zamknięty. A może to sekretna miejscówka na hasło...tylko dla wtajemniczonych.
Ignorantka, Legionów 22
Każda knajpa ma swoją legendę. W legendarnym Pod Kuflem podobno jednooki klient lubił dorzucać swoje sztuczne oko do piwa (tak przynajmniej mówi tata). W Ignorancie za to odgryzają nosy. Lepszej rekomendacji nie trzeba. Zapraszam.
„(...)Wszystko wydarzyło się w czwartek wieczorem, w centrum Łodzi. 50-latka w nos ugryzł 39-latek. Jak zapewnia pan Ireneusz, mężczyźni wcześniej się nie znali. (...)”
(http://www.tvn24.pl/lodz,69/w-czasie-bojki-odgryzl-mu-nos,507271.html)
Jeśli jednak nie wystarczy wam taka zachęta powiem, że lokal organizuje imprezy okolicznościowe z zacnym cateringiem, jest też dart i karaoke. Fajki można palić „na własne ryzyko”. Ściany zachęcają feerią barw, fakturą w baranka i brokatem, a przy wejściu kolekcja roślin palmowatych, której pozazdrościłaby Ignorantce niejedna hipsterka. Zaobserwowałam już klasyczne rozmieszczenie pijalkowe – automaty do gry w drugiej, małej salce przy kiblu – tutaj też reguła się potwierdza. Dodam jeszcze, że czasem można spotkać ludzi kultury z pobliskiego Teatru Powszechnego. Tej miejscówki nie można zignorować!
Piwo (tudzież bez nazwy), Gdańska 65
Fajne kufle na wystawie, malownicze towarzystwo z poczuciem humoru. Może to dlatego, że akurat leciał Jaś Fasola w tiviku. Fajnie się oglądało, atmosfera jakaś taka domowa, za oknem trzaskający mróz, leciały żarty w stylu: „kurwa, dziś za zimno żeby pić w bramie”. Z Fasolą w pijalce było wystarczająco absurdalnie, ale na to wszedł jakiś gościu z kiełbasą w buzi, nawet się nie przywitał tylko pobiegł w stronę automatów do drugiej sali. Za chwile usłyszałam długi brzęk wypadającego hajsu i zobaczyłam wychodzącego gościa dojadającego kiełbasę... Warto zaznaczyć, że to lokal z tradycjami. Uważajcie, bo nie wszędzie można się rozsiąść. Jedyny stolik z obrusem to stolik służbowy, przy którym siadają tylko właściciele i obsługa lokalu (czyli jak się domyślam jedno i to samo). Ale spokojnie wisi tam ostrzegawcza karteczka, żebyście nawet podchmieleni nie pomylili krzesełek. Jest też ogródek, także to cały kompleks towarzysko-rozrywkowy – idealna alternatywa wobec niedzieli w Manufakturze. A jeśli macie już dosyć piwa, można wypić herbatkę ze śmiesznych kubków, do której pani baristka podaje cztery kostki cukru. Słodko!
Club 56, Legionów 56
Pijalnia piwa połączona z kioskiem i salonem gier. Można zamówić pizzę Giuseppe i Gorący Kubek. Tym razem miałam ochotę na kawę i herbatę, za dwie rzeczy zapłaciłam 5 zł pani przyniosła je na oldschoolowej tacy w róże. Pani bardzo sympatyczna. Obsługuje jednocześnie pijalkę i kiosk reagując na sygnał magicznego dzwonka. Są góralskie ławy drewniane i kamienne ściany. Klasycznie jest też druga sala dla palących z automatami i rzutkami. W weekendowe popołudnia przychodzą rodziny z dziećmi.
Łódź - 2015
Przewodnik po najlepszych pijalkach cz. 1. Śródmieście
___________________________________
Nina Starkowska - kocha Łódź, studiuje, jeździ konno, powozi bryczkę, nieźle prowadzi samochód, uwielbia taniec dla radości.