Umówiliśmy się na rozmowę w miejscu, które już nie istnieje. Dawny Hortex przy Piotrkowskiej okazał się dziś tylko wspomnieniem, a nie czynnym lokalem. Ta niepewność i drobny absurd sytuacji dobrze pasowały jednak do tematu naszego spotkania — wystawy „Zwroty” w Muzeum Sztuki w Łodzi, będącej efektem dziesiątej edycji warsztatów organizowanych wspólnie przez ASP w Łodzi i Muzeum Sztuki. O performansie, instytucji muzealnej i potrzebie przewrotnych gestów rozmawiam z Cezarym Bodzianowskim.
Umówiliśmy się na rozmowę w Hortexie. Być może nie należy się do tego przyznawać, ale choć od urodzenia mieszkam w Łodzi, nazwa ta mówiła mi stosunkowo niewiele. Musiałam więc uciec się do skorzystania z pomocy niezawodnego Google Maps… Szybko okazało się, że to miejsce obecnie nie istnieje. W latach 70. rzeczywiście, taki lokal został utworzony na ul. Piotrkowskiej 106/110, ale od dłuższego czasu jest zamknięty. Mogłam się tego spodziewać” – pomyślałam, a zaraz potem w mojej głowie pojawiły się pytania: – Gdzie tak naprawdę należałoby się pojawić? W miejscu dawnego lokalu? A może to miejsce istnieje, ale pod inną nazwą? Co, jeśli będę stać jak kołek i czekać w miejscu, w którym nie należy czekać i w końcu się rzeczywiście nie doczekam, bo to nie będzie to ustalone miejsce? Może pan Cezary nie wie, że to miejsce nie istnieje. Trochę głupio pytać, gdzie dokładnie powinnam się pojawić. Oprócz dawnej lokalizacji, mapy pokazują jeszcze Kalisz, a do Kalisza jakoś tak nie po drodze… Co, jeśli to wszystko jest częścią nowego performansu? Powinnam udawać, że nie wiem, że to miejsce już nie istnieje? Ostatecznie uznałam, iż najrozsądniej będzie czekać przed dawnym Hortexem, mimo tego, że go obecnie nie ma. Nie będę ukrywać – odrobina niepewności jednak we mnie została, choć skutecznie zagłuszała ją myśl, że to tylko nieszkodliwy żart.
Pojawił się na czas. Poznałam go z daleka po prochowcu i teczce, gdy wyłaniał się z tłumu przechodniów. Podszedł do drzwi dawnej Hort Cafe i złapał za klamkę, która nie ustąpiła. „Przepraszam Panią bardzo, nie wiedziałem, że to miejsce jest zamknięte...
Pojawił się na czas. Poznałam go z daleka po prochowcu i teczce, gdy wyłaniał się z tłumu przechodniów. Podszedł do drzwi dawnej Hort Cafe i złapał za klamkę, która nie ustąpiła. „Przepraszam Panią bardzo, nie wiedziałem, że to miejsce jest zamknięte” – powiedział. Jako osoba, która dużo bardziej woli wkręcać innych niż być osobą wkręcaną, w czasie drogi do kolejnego lokalu, w którym mogłabym przeprowadzić wywiad, dopytywałam jak dziecko, oto czy naprawdę nie wiedział, że Hortex zamknięto. Za każdym razem dostawałam jednak potwierdzenie poprzedniej jego wypowiedzi...
Nasza rozmowa miała dotyczyć wystawy „Zwroty”, w związku z którą w przestrzeniach wystawienniczych, a także tych wspólnych i użytkowych Muzeum Sztuki w Łodzi (ms2) na ul. Ogrodowej 19 zainicjowano działania odświeżające spojrzenie na instytucję sztuki. Osoby artystyczne zaprezentowały swobodne, nie do końca oczywiste, efemeryczne interwencje, których celem jest kwestionowanie zastanej rzeczywistości muzealno-galeryjnej. W nowych kontekstach przestrzeń ożywa i staje się tematem skłaniającym do wielowymiarowej refleksji.
Jak właściwie powinna wyglądać instytucja sztuki? Jaka zmiana jest możliwa? Do kogo należy instytucja muzealna? Te i inne pytania zostały postawione przez osoby uczestniczące w wystawie czasowej ms2 – „Zwroty”. Koncepcja muzeum od dawna zdaje się być uwikłana w opresyjne mechanizmy złożonych uwarunkowań i struktur instytucjonalnych. Już samo pojęcie instytucji nakłada pewne normy i zasady, wpływające na oczekiwania co do sztuki, która w niej się pojawia. Przestrzeń może determinować, ograniczać podejmowane w jej ramach działania. Nasila to lęk przed tym, czy dzieło sztuki może być w ogóle niezależne, a tym samym, przeciwstawiające się mechanizmom instytucji, w której się znajduje.
Rozmaite przeszkody rzeczywistości odbiły się i zrealizowały w pracach osób artystycznych, które jak zwierciadło pokazują stan społeczny poglądów oraz manifestują sploty uwarunkowań obrębu miejsca, w którym są prezentowane
Wystawa „Zwroty” jest zwieńczeniem współpracy osób studiujących na Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi w ramach udziału w spotkaniach warsztatowych Muzeum Sztuki w Łodzi, odbywających się pod opieką Łukasza Ogórka i Katarzyny Różniak-Szabelskiej. Swoim działaniem, uczestniczące w niej osoby artystyczne zachęcają do przyjrzenia się instytucji sztuki, jednocześnie nawiązując do efemerycznego, niekiedy absurdalnego charakteru twórczości Cezarego Bodzianowskiego. Artysta-performer wcielił się w rolę opiekuna merytorycznego 10-tej edycji warsztatów ASP/MSŁ. Osoby studiujące uruchamiając krytyczne myślenie, analizują obecną kondycję instytucji zajmującej się sztuką. Ważną częścią podejmowanych przez nich mikrodziałań staje się badanie możliwości przestrzeni, wydobywanie mankamentów, a także próba odkrycia jej potencjału. Redefiniując instytucję muzealną oraz kwestionując przestrzeń ekspozycyjną, wystawa włącza się w dyskurs nowej muzeologii. Rozmaite przeszkody rzeczywistości odbiły się i zrealizowały w pracach osób artystycznych, które jak zwierciadło pokazują stan społeczny poglądów oraz manifestują sploty uwarunkowań obrębu miejsca, w którym są prezentowane. „Zwroty” podejmują próbę rekonstrukcji nie tylko płaszczyzn wystawienniczych, co sprawia, że przestrzenie przeciętne nabierają mocy, siły.
Dzięki tym refleksjom dochodzi do interwencji artystycznych w nieoczywistych obszarach budynku Muzeum np. w szatni, księgarni, holu czy też w ciągach komunikacyjnych. Osoby studenckie samodzielnie podjęły się wyboru przestrzeni, w której powstały realizacje. Często był to wybór intuicyjny, niekiedy też pogłębiony głębszą refleksją. Zamysł kuratorski nie wpływał na ostateczną decyzję artystów; opiekunowie projektu działali na zasadzie towarzysza w tej drodze. Oprócz przestrzeni fizycznej, osoby artystyczne korzystały także z przestrzeni wirtualnej jako nowe i wciąż nieodkryte pole działań – muzeum stało się więc aktywne również na polu wirtualnym. Poprzez zainicjowane interwencje, zaanektowanym obszarom budynku ms2 zostaje nadana możliwość przyjrzenia się na nowo. Zupełnie tak, jakby dotąd niezwracające uwagi przestrzenie dostały drugą szansę. W ten sposób odwiedzający muzeum natkną się na intrygujące realizacje – oddając odzież wierzchnią do szatni, będą mogli zobaczyć jak osoba artystyczna ingeruje w ich ubranie (Marcjanna Sokołowska, „Szatnia Metamorfozka”). Jest to humorystyczna próba przetransportowania treści na przekaz pozawerbalny. Zaglądając do księgarni w ręce może wpaść im nietypowa publikacja będąca katalogiem nieistniejącej wystawy (Wojciech Grum, „Echo”), a przy kasie we foyer będą mogli skorzystać ze specjalnie przygotowanych audioprzewodników, zawierających przetworzone wypowiedzi zwiedzających na temat wystawy laureatów „Nagrody im. Katarzyny Kobro” (Piotr Kusiak, Mikołaj Nowosad, „Turgajd”). Takie działania nie tylko przerywają statyczność wystawy, ożywiając tym samym przestrzeń, jednocześnie wytrącają one zwiedzającego z monotonii codzienności i jednostajności jej nawyków. Jest to także refleksja nad metodami komunikacji z odbiorcami i jej potencjału. Przestrzeń traktowana jest również jako relacja odbiorcy z dziełem; dziełem, które z przestrzenią i odbiorcą ma stworzyć integralną całość.
Osoby artystyczne poprzez swoje interwencje zaproponowały nowy sposób doświadczania sztuki – taki, który skłania do refleksji. Ich działania poprzedziło zapoznanie się ze specyfiką miejsca, co doprowadziło do uwypuklenia problemów związanych z jego codziennym funkcjonowaniem. Wystawa „Zwroty” przejmuje również perspektywę opiekunów ekspozycji – zamienia ich dotąd niesłyszalny głos i instytucyjne milczenie w transgresywne pole działań. W przestrzeni klatki schodowej można usłyszeć utwór dźwiękowy odnoszący się zarówno do historii budynku ms2, jak i jego współczesnego kontekstu (Julia Klimek i Pola Strusińska, „Listening for hours”). Dochodzi tu do analizy przestrzeni – wielości możliwości postrzegania jej oraz kontekstów z nią związanych. Niektóre interwencje stanowią zderzenie się sztuki z sytuacją materialną osób artystycznych – zwiedzający będą mogli doświadczyć tego w tymczasowej pracowni twórczej (Katarzyna Skipirzepa, „Miejsce Pracy”). Działania osób studenckich powołują więc do życia miejsca nieużywane, często zapomniane, stojące zwykle jak pustostany, których obecności się nie zauważa, pomija się je lub odwraca się od nich wzrok. Kierując się zieloną taśmą przez ciągi komunikacyjne (Anna Walczak i Jakub Kopacz, „W tył zwrot”), zwiedzający nieraz będzie mógł się zadziwić tym, gdzie prowadzi go ta alternatywna ścieżka. Gest osób artystycznych jest swoistym wyróżnieniem przestrzeni, ale także dyskusją nad sposobem ekspozycji muzealnej, kwestionującą przyjęte konwencje. To także próba zmierzenia się z utartymi przyzwyczajeniami percepcyjnymi, które kształtują sposób aranżacji przestrzeni. Jak wiadomo, umiejscowienie sztuki może oddziaływać na recepcje poszczególnych obiektów, jak i całościowy odbiór ekspozycji; usytuowanie w danej przestrzeni może również wpływać jednocześnie na zmianę znaczenia, które uwidacznia się tylko w danym kontekście. W pewnym momencie, kierując się zieloną taśmą zwiedzający zostaną doprowadzeni do prac autorstwa Cezarego Bodzianowskiego znajdujących się w przestrzeni wystawy „Próba całości. Nagroda im. Katarzyny Kobro” oraz jego własnej w niej interwencji. Działania Bodzianowskiego niewątpliwie stanowią pewną ramę prezentowanych „Zwrotów”, które starają się przenikać w tkankę ścian instytucji, pozostając przy tym swobodnymi, ulotnymi.
Aleksandra Lechańska: Podczas 10-tej edycji warsztatów Muzeum Sztuki z ASP w Łodzi wcieliłeś się w rolę osoby opiekującej się realizacją wystawy. Jak się współpracowało z osobami studenckimi? Jakie znaczenie ma dla Ciebie praca z młodym pokoleniem osób artystycznych?
Cezary Bodzianowski: Współpraca ta ma dla mnie bardzo ważne znaczenie. Młodzi ludzie wchodzący w świat artystyczny, wchodzą w niego ze swoimi problemami i zawiłościami światopoglądowymi, które nie są dla mnie łatwe do rozpoznania do końca. Na ile mogłem, chciałem pomóc w tej pracy twórczej, czy to w takiej, czy innej technice.
Czy któraś z prac osób studenckich zapadła Ci szczególnie w pamięć?
Trudno mi faworyzować. Jestem pod wrażeniem, że wiele osób próbowało, w ramach możliwości, najlepiej wywiązać się z tego zadania. Niemniej jednak, te prace, które próbowały wykazać większą interwencyjność są mi bliższe. Sam proces rozmów z osobami studenckimi też prowadził do najlepszego dialogowania. Ja przynajmniej próbowałem, Kasia pomagała, Łukasz moderował. Bez nich nie byłoby to tak fajne, jak wyszło na chwilę obecną.
Czy osoby studenckie poradziły sobie z tematem?
Mniej więcej tak.
Czy więc postulaty, propozycje zmian w instytucji muzealnej zawarte w ich pracach uznajesz za utopijne, czy też widzisz je jako możliwe do osiągnięcia cele?
W wielu wypadkach są możliwe do osiągnięcia. Borys Górski, zwraca uwagę, że ma problem z pokazywaniem swoich prac w miejscach sztuki ze względu na brak odpowiedniego przyłącza lub kontaktu. Myślę, że akurat ten dylemat można bardzo szybko i łatwo rozwiązać.
A jak widzisz to w innych pracach? Np. w interwencji Julii Klimek i Poli Strusińskiej, które poruszyły problem obecnego komfortu pracy opiekunów ekspozycji w związku z obecnością prac dźwiękowych na salach wystawowych.
Myślę, że jest to bardzo trudny temat, bo pracownicy są bombardowani przez te 8 godzin przez dźwięki tychże prac. Trochę tak jak w zakładach produkcyjnych z taśmami typu Bosch czy Dell... Dlatego tutaj bardzo współczuję tym pracownikom. Miło też, że te dziewczyny zrobiły pracę odnoszącą się do tego hałasu, wskazując, że to jest problem. Myślę, że pomieszczenia dla tych pracowników, strefy ciszy, w których mógłby rozbrzmiewać dźwięk cytry jest idealnym rozwiązaniem. Pani (Anna Nowak), która wymyśliła te mikropoduszeczki dla osób, które muszą cały czas stać, miała też dobry pomysł... Tylko że pracownicy mogliby zostać oskarżeni wtedy o spanie. A przecież przyłożyć głowę do poduszki to nie znaczy spać.
Odniosłem wrażenie, że jest smutno. Odczułem, że młodzi ludzie są sfrustrowani, przepełnieni jakimś pesymizmem. Poprosiłem, czy w tym projekcie mogliby przywołać coś wesołego, coś, co na chwilę odwróci ten przykry stan
Czy miałeś jakieś oczekiwania wobec tej współpracy? Czy coś nie wyszło?
No, nie wyszedł ten zielony kolor, na który stawiałem w tym plakacie ogólnym... Ale vox populi, vox Dei.
Twoja interwencja z krzesłami, która została zaprezentowana w ramach „Zwrotów” w przestrzeni wystawy laureatów „Nagrody im. Katarzyny Kobro” wchodzi w relację z otoczeniem, prawda?
Tak, wchodzi w relację z otoczeniem. Może być interpretowana na wiele sposobów. Oprócz mojego indywidualnego sposobu tłumaczenia, ktoś z boku mógłby pomyśleć, że jest to zaproszenie do kontemplacji sztuki.
Co tak właściwie oznaczają tytułowe „Zwroty”?
Sugerując ten tytuł osobom artystycznym, studiującym i osobom opiekującym się projektem, miałem na myśli to, że wszyscy biorący udział w tej wystawie musieli dostrzec, doświadczyć zwrotu. Mieli jakieś swoje koncepcje, pomysły i w ciągu tych 10 spotkań prób chóru – w wielu przypadkach meandryczną drogą – w końcu nastąpił zwrot w ich sposobie myślenia, kolorze czy doborze materiałów do pracy. Czasem zwrot był tak gwałtowny, że mógł spowodować wywrócenie się kuriera na samym początku wystawy.
Właśnie, próby chóru… Chciałbyś to wyjaśnić?
Tak roboczo został nazwany ten cykl spotkań. Osoby studenckie zostały wciągnięte w próby ze swoimi koncepcjami i ideami. W przeciwieństwie do prawdziwego chóru, nie było jednego dyrygenta, tylko trzech, którzy próbowali wzmacniać poszczególne głosy w tym tyglu powstających dźwięków.
Ostatnio można było Cię spotkać przy okazji performance’u „Vontann”. Czy masz jeszcze jakieś ciekawe plany twórcze na najbliższą przyszłość?
Na szczęście planów zawsze jest sporo. W Muzeum też coś będzie się działo, w kamienicy Hilarego, w Warszawie... Także, nie jest źle.
Działania stanowią impuls do dalszych rozważań. „Zwroty” poprzez sztukę samoświadomą inicjują tymczasową zmianę, często humorystyczną próbę odświeżenia koncepcji muzeum, zbicia jego skorupy – a więc tym samym zobaczenia na nowo oblicza instytucji sztuki
Czy chciałbyś jeszcze jakoś podsumować nasze warsztaty?
Przez pierwsze dwa spotkania były tzw. prezentacje. Poproszono mnie o pokazanie, czym się zajmuje, ale osoby artystyczne same też później pokazały swój projekt, czym się zajmują lub się zajmowali ówcześnie. Odniosłem wrażenie, że jest smutno. Odczułem, że młodzi ludzie są sfrustrowani, przepełnieni jakimś pesymizmem. Poprosiłem, czy w tym projekcie mogliby przywołać coś wesołego, coś, co na chwilę odwróci ten przykry stan. Coś, co mogłoby być widoczne później w tych ich pracach, jakaś chęć zaśmiania się... I wiele tych prac próbuje zbliżyć się do tego stanu. Myślę, że tu przykładem może być ten test „Którym zwrotem jesteś?” stworzony przez Kars czy praca Wiktorii Wójcik, która będzie informować, ile czasu zostało jeszcze do zamknięcia muzeum. Jestem też ciekaw tych prac modniarskich; jedne o pieskach (Matylda Molis, „Spring/Summer MS2”), a drugie o poprawkach na życzenie – jest to tak ekstremalna propozycja, że dla chętnych trzeci rękaw też się znajdzie!
Taka interwencja osób artystycznych jest działaniem, przeciwstawiającym się defetyzmowi wobec przestrzeni. Działania stanowią impuls do dalszych rozważań. „Zwroty” poprzez sztukę samoświadomą inicjują tymczasową zmianę, często humorystyczną próbę odświeżenia koncepcji muzeum, zbicia jego skorupy – a więc tym samym zobaczenia na nowo oblicza instytucji sztuki. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do przyjrzenia się interwencjom na wystawie „Zwroty”!
________________
Cezary Bodzianowski - artysta, autor oszczędnych, dyskretnych w swojej naturze działań. Inscenizuje krótkie, podszyte absurdem historie i sceny, których sam jest głównym bohaterem. Urodził się w 1968 roku. Mieszka i pracuje w Łodzi.
________________
Aleksandra Lechańska – absolwentka Historii Sztuki I stopnia na Uniwersytecie Łódzkim, obecnie studentka kierunku Kultura i Sztuka Współczesna. Współuczestniczka 10-tej edycji warsztatów MSŁ/ASP.
________________