Władza znowu zmierza w kierunku radykalnych podziałów i nacjonalistycznej polityki opartej na propagandzie strachu – zauważają Marta Czyż i Yuriy Biley, kuratorzy wystawy „Towarzystwo Zniechęcenia. *Kolekcja Prezydenta RP”. O ekspozycji, która odbywa się w stulecie śmierci prezydenta Narutowicza, opowiadają Agacie Całkowskiej.

 


Agata Całkowska: Czy możemy zacząć od rozmowy o kulisach waszego pierwszego spotkania?

Yuriy Biley: W 2019 roku Marta prowadziła research kuratorski i jeździła po całym kraju, spotykając się z artystami, którzy zgłosili się na Triennale Młodych w Orońsku. Byłem jednym z nich. Porozmawialiśmy we Wrocławiu o moich pracach i zostałem uczestnikiem wystawy w Centrum Rzeźby Polskiej. Szybko złapaliśmy wspólny język. Później, w trakcie przygotowań do Triennale, okazało się, że instytucja nie do końca jest gotowa na realizację tak dużego wydarzenia, było sporo problemów z komunikacją i warunkami współpracy. Starałem się zaangażować i pomóc Marcie na wielu etapach, nawet przy montażu. Dużo wtedy rozmawialiśmy o sztuce i zaczęliśmy planować wspólne projekty. Wymienialiśmy się  doświadczeniami na temat ukraińskiej i polskiej sceny artystycznej. Ze współpracy narodziła się także przyjaźń.

Marta Czyż: Dodam też, że zanim zaczęliśmy pracować z Yuriyem przy Triennale, to w tym samym czasie zaprosiłam kolektyw Open Group (Yuriy Biley, Pavlo Kovach, Anton Varga) na festiwal Konteksty do Sokołowska, który realizowałam w tym samym roku. Od początku byłam zachwycona współpracą zarówno z Open Group, jak i z samym Yuriyem. Wymienialiśmy się doświadczeniami, wiedzą, widać było, że interesują nas podobne rzeczy. Do dzisiaj, nawet jak nad czymś wspólnie nie pracujemy, to często się konsultujemy i możemy na siebie liczyć.

  

Marta Czyz Yuriy Biley fot. Piotr Czyz

Marta Czyż, Yuriy Biley, fot. Piotr Czyż




Czy staracie się w waszej współpracy łączyć sztukę współczesną Ukrainy i Polski?

Marta Czyż: Jak najbardziej. Przy obecnym projekcie też tak jest. Sztuka ukraińska jest dla mnie fascynująca, znajduję w niej dużo bardzo bezkompromisowych postaw. Budzą one mój ogromny szacunek.

 

Artystów prowokują trudne sytuacje. Ja na takich wyrosłem. To, co dzieje się w Ukrainie, oddziaływuje także na Polskę



Yuriy, jesteście odważniejsi w swojej sztuce i podejmowanych tematach?

Yuriy Biley: To zależy od pokolenia. Moje pokolenie tak. Gdy porównuję te dwa środowiska, to wydaje mi się, że pokolenie ukraińskich artystów, z którego się wywodzę, można porównać do pokolenia lat 90. w Polsce, czyli Pawła Althamera, Katarzyny Kozyry, Artura Żmijewskiego, Joanny Rajkowskiej. Oni są dziś klasykami. Mieli przed sobą dużo wyzwań, podobnie jak obecnie moje pokolenie w Ukrainie. Zaczęliśmy tworzyć w mrocznych czasach… Były dwa Majdany, aneksja Krymu, wojna. To bardzo mocne doświadczenia, które sprawiają, że sztuka jest gęsta od tematów. Gdy mieszkasz w kraju względnego dobrobytu, jak w Polsce do czasu rządów PiS-u, to sztuka przeżywa stagnację i bywa interesująca głównie dla kolekcjonerów. Artystów prowokują trudne sytuacje. Ja na takich wyrosłem. To, co dzieje się w Ukrainie, oddziaływuje także na Polskę.


Yuriy, co wiedziałeś o Narutowiczu, zanim zacząłeś mieszkać w Polsce?

Yuriy Biley: Kiedy mieszkałem w Ukrainie, nic o nim nie wiedziałem. Jego historia zainteresowała mnie, gdy przeczytałem, że zabił go artysta. Z moich obserwacji wynika, że bardzo wiele osób z Polski nie wie, kim był Gabriel Narutowicz i że zabił go artysta. Że stało się to w Zachęcie, a sam artysta miał mocno prawicowe poglądy i był to jego manifest.


Czy praca nad wystawą i myślenie o morderstwie Narutowicza zwróciło waszą uwagę ku Eligiuszowi Niewiadomskiemu, mordercy prezydenta? Jak wspomniałeś, Yuriy, był to człowiek sztuki.

Marta Czyż: To oczywiście ciekawa kwestia. Znamy artystów, którzy walczą przy pomocy swojej sztuki, a on zdecydował się na morderstwo podczas otwarcia wystawy w Zachęcie, gdzie miał poczucie, że to jego przestrzeń. Myśląc o naszej wystawie, postanowiliśmy jednak kompletnie go pominąć. Wydaje nam się, że mordercy nie zasługują na jakąkolwiek uwagę. Bardziej zastanawialiśmy się nad mechanizmami, które doprowadziły do tej sytuacji.

 


Czy podczas przygotowań do wystawy zastanawialiście się, jaka byłaby Polska, gdyby Narutowicz miał szansę spełnić się w roli prezydenta? Jakim był człowiekiem?

Yuriy Biley: To było jedno z pierwszych pytań, jakie sobie zadaliśmy. Zawsze po przełomowych wydarzeniach, jak śmierć przywódcy (choć Narutowicz de facto nie zdążył nim się stać), zmienia się trajektoria dziejów. To naturalne, że zastanawiamy się, co by było gdyby? Wiąże się z tym też mitologizacja postaci i towarzysząca jej nadzieja, że mogłoby być inaczej, lepiej. Bardzo ważne, żeby pamiętać o tym także w kontekście polityki państwa. W Polsce czasów Narutowicza silnie obecne były mniejszości, miały miejsce bardzo mocne tarcia między lewicą i prawicą. Konkretny człowiek stał się tego ofiarą. Ofiarą ostrych podziałów politycznych ostatnio stała się także Zachęta jako instytucja. To wszystko pokazuje, że to wydarzenie sprzed stu lat mocno rezonuje z naszą teraźniejszością.


To znaczy, że historia nie jest dobrą nauczycielką?

Yuriy Biley: Historia idzie jednym torem, a my drugim. Stoję obok i przyglądam się temu wszystkiemu z dystansu, taka jest poniekąd rola kuratora. Buduję narrację wokół zdarzeń z przeszłości. Ważne jest to, że mieszkańcy Polski mają szansę zauważyć, że wracają podobne mechanizmy, mogą przyjrzeć się polityce z dystansu i dostrzec niebezpieczeństwa tej powtarzalności.

Marta Czyż: W pewnym sensie jesteśmy ofiarami tamtej sytuacji. Przecież pierwsza konstytucja była najbardziej demokratyczna w naszej historii. To było w czasie, kiedy formował się ustrój w Polsce. Udało się wypracować bardzo dobry akt prawny. Narutowicz został politykiem z powołania, czuł misję. Pragnął pomóc krajowi, który odzyskał niepodległość. Jego decyzji nie determinowała chęć władzy, ale fakt, że mieszkając całe lata w Szwajcarii, obserwował praworządne systemy polityczne. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę mógł wreszcie wrócić do domu (wcześniej zabraniały mu tego dekrety carskiej Rosji) i pomóc swojemu nowo kształtującemu się krajowi. Ne chciał być prezydentem. Po wyborze Narutowicza dwa obozy toczyły zażarte dyskusje. Lewica starała się merytorycznie rozmawiać, a prawica postawiła na propagandową nagonkę, czyli proste hasła i budowanie podziałów. Lansowała narrację o mniejszościach narodowych jako zagrożeniu i zarzuty wobec Narutowicza, że nie jest prawdziwym Polakiem. Na temat zabójstwa Narutowicza powstało bardzo wiele publikacji. Jedna z ciekawszych to książka Pawła Brykczyńskiego „Gotowi na przemoc”. Autor jasno mówi o tym, że główną przyczyną zmiany dyskursu historycznego było późniejsze wycofanie się środowisk lewicowych z merytorycznej dyskusji. Zbyt mocno bali się kolejnego morderstwa. Dlatego ta walka o równouprawnienie trwa w Polsce do dzisiaj. W 2015 roku elektorat PiS wybrał władzę, która znowu zmierza w kierunku radykalnych podziałów, nacjonalistycznej polityki opartej na propagandzie strachu.

 

 

     Towarzystwem Zniechęcenia można by też określić ówczesne nastawienie wobec mniejszości narodowych



 

Dlaczego wystawę zorganizowaną w Domu Spotkań z Historią w stulecie śmierci prezydenta nazwaliście „Towarzystwo Zniechęcenia. *Kolekcja Prezydenta RP”?

Marta Czyż: Punktem wyjścia była nazwa Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, gdzie miało miejsce morderstwo. Przede wszystkim odwołujemy się jednak do nastrojów społecznych, które panowały wówczas i powracają także dzisiaj. Towarzystwem Zniechęcenia można by też określić ówczesne nastawienie wobec mniejszości narodowych. Świeżo po odzyskaniu niepodległości Polska nie była wolna od konfliktów i niepokojów wewnątrz kraju. Umacniały się siły nacjonalistyczne i budowanie demokracji wcale nie było łatwe.


Wierzycie, że sztuka pomaga głębiej zrozumieć wydarzenia historyczne?

Yuriy Biley: Morderstwo dokonane przez artystę sto lat temu obecnie można by nazwać gestem artystycznym, niemoralnym rzecz jasna. W historii mordercę Narutowicza nazwano szaleńcem, ale myślę, że był po prostu osobą o skrajnie prawicowych poglądach, która wierzyła, że jej czyn poprawi losy Polski w kolejnych latach. Teraz my żyjemy w przyszłości w pewnym sensie zaprojektowanej przez ten gest. Najstraszniejsza są te długofalowe konsekwencje działań sprzed stu lat.

Marta Czyż: Z drugiej strony miały wtedy miejsce pierwsze demokratyczne wybory w Polsce, w których czynnie brały udział mniejszości narodowe. Kraj wyglądał wówczas o wiele lepiej. Dopiero później pojawiły się hasła „Polska dla Polaków” czy „Polak potrafi”. Kiedy doszło do morderstwa, usankcjonowane zostały nagonki na nie-Polaków, w szczególności na Żydów, Ukraińców, Niemców i Białorusinów. Tak później wyglądał cały XX wiek. Polska nie jest tu wyjątkiem.

 

Hans Haacke Wir alle sind das Volk 2003 2022

Hans Haacke, Wir (alle) sind das Volk:, 2003/2022

 



Na wystawie zobaczymy obrazy, na które przed śmiercią patrzył Narutowicz: „Fronton Zachęty” Bronisława Kopczyńskiego oraz „Ranny szron” Teodora Ziomka. W czyjej kolekcji są na co dzień?

Marta Czyż: Wiemy o tym, że Narutowicz chwilę przed śmiercią zdążył obejrzeć w Zachęcie dwa obrazy w sali, która dziś nosi jego imię. Pierwszy z wymienionych obrazów jest w kolekcji Zachęty, drugi pozostaje w rękach prywatnych. Zaprosiliśmy do współpracy przy wystawie Marię Poprzęcką, która dokonała bardzo rzetelnej analizy obrazu Teodora Ziomka. Poddała ona w wątpliwość, czy jest to właściwy obraz. Nie mamy bezpośrednich dowodów, że chodzi o dokładnie ten obraz artysty. Malował on bardzo wiele zimowych pejzaży. Nie mamy twardych danych, natomiast mamy przesłanki, które mogą to potwierdzać. Właścicielka obrazu odziedziczyła go po swoim ojcu, który kupił pracę w grudniu 1939 roku, wierząc, że jest to obraz, przy którym zginął Narutowicz. Chcieliśmy, aby te obrazy po stu latach mogły pojawić się obok siebie, jako milczący świadkowie historii. Koncepcję rozwinęliśmy o kilka innych prac współczesnych artystek i artystów, które mogą stanowić meta komentarz do tamtych wydarzeń, ale równocześnie refleksję na temat tego, co się dzieje dzisiaj.

 

Yuriy Biley: Zazwyczaj to sztuka tworzy historię. W tym przypadku jednak dwa obrazy zapisały się w historii, ponieważ przy nich miało miejsce morderstwo. Skupiliśmy się na ich wartości historycznej, a nie artystycznej.

 

Bronislaw Kopczynski Palac sztuki akwarela papier 80x100cm 1922
Bronisław Kopczyński, Pałac sztuki", akwarela, papier, 80x100cm, 1922

 


Czyje prace dopełnią wystawę?

Marta Czyż: Obok tych dwóch obrazów pokażemy film „Śmierć prezydenta” Jerzego Kawalerowicza z 1977 roku.

Yuriy Biley: Poza tym pojawią się prace współczesnych artystek i artystów. Pokażemy pracę ukraińskiego artysty Nikity Kadana, rzeźbę, która przedstawia wkład kamizelki kuloodpornej z dziurą postrzałową w miejscu serca. Ta kamizelka oczywiście nawiązuje do dwóch sytuacji – fizycznego zabójstwa, ale też sytuacji Ukrainy. Praca jest symbolem ciała demokracji. Zobaczymy izraelską artystkę Yael Bartanę i jej ikoniczną pracę „Mary – Koszmary”, a także pracę niemieckiego artysty Hansa Haacke „Jesteśmy (wszyscy) ludźmi”. Artysta za każdym razem aktualizuje i dopasowuje pracę do miejsca, w którym ją pokazuje. Tutaj pierwszy raz wprowadza język ukraiński, białoruski i jidysz. Na wystawie zobaczymy także prace polsko-białoruskiej artystki Jany Shostak.

Yael Bartana Mary Koszmary 2007

 Yael Bartana, Mary Koszmary", 2007

 

 

Czyli znowu ważne stają się mniejszości narodowe?

Yuriy Biley: Tak, to nie jest przypadek, bo te nacje stanowiły cztery największe mniejszości narodowe w Polsce czasów Narutowicza.



Zastanawialiście się, czy wasza kolekcja zainteresowałaby prezydenta Narutowicza?

Yuriy Biley: Kolekcja Prezydenta RP to propozycja kolekcji sztuki, którą zainicjowaliśmy w 2022. Obecnie liczy ona sto prac, które funkcjonują na zasadzie nieformalnego depozytu. Znajdują się w niej prace, które dotykają kwestii polskości, poruszają historyczne i aktualne problemy naszego kraju. Jednym z nich jest z pewnością historia zabójstwa Gabriela Narutowicza.

 

Zazwyczaj to sztuka tworzy historię. W tym przypadku jednak dwa obrazy zapisały się w historii, ponieważ przy nich miało miejsce morderstwo 



Yuriy, czy Polska stała się twoim domem z wyboru czy konieczności historycznej?

Yuriy Biley: Przyjechałem do Polski z miłości. Ciężko powiedzieć, czy to ja wybrałem Polskę, czy Polska mnie. Wybrałem kobietę, a ona jest Polką, i razem zdecydowaliśmy, że chcemy mieszkać w Polsce. Jestem tutaj od siedmiu lat. Czuję się częścią tego społeczeństwa. Płacę podatki, chodzę na protesty, pracuję. Nie mam prawa głosu i nie ma w Sejmie osoby, która dba o moje prawa. Czuję się tutaj dobrze, ale bywają przecież różne momenty. Dużo zależy od środowiska, niełatwa jest ta prekarna sytuacja ludzi kultury.


Marta, jakie refleksje przyniosła praca nad tą wystawą?

Marta Czyż: Wracając do tamtych czasów, czuliśmy aktualność pewnych problemów dziś. To uczucie towarzyszyło nam właściwie cały czas.



Dlaczego ta wystawa trwa tylko trzy dni?

Yuriy Biley: Wystawa jest częścią obchodów, które trwają trzy dni. Dom Spotkań z Historią w Warszawie też nie jest dla nas przypadkowym miejscem. Jego wybór stanowi rodzaj symbolicznego gestu – to tu spotkamy się z tą niełatwą historią.

 

Wystawa „Towarzystwo Zniechęcenia", Dom Spotkań z Historią, 16 - 18.12 w DSH.
Wernisaż : 16 grudnia, godz. 18:00
Oprowadzanie kuratorskie: 18 grudnia, godz. 15:00

  

__________

 

Marta Czyż, (1982, Warszawa) historyczka sztuki, kuratorka, krytyczka sztuki. Kuratorowała m.in. Festiwal Sztuk Efemerycznych Konteksty w Sokołowsku oraz 9. Triennale Młodych w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku (2020). Wspólnie z Julią Wielgus wydała książki D.O.M. Polski (galeria Raster, BWA Zielona Góra, 2012) oraz “W ramach wystawy – rozmowy z kuratorami” 2015). Jest autorką tekstów do katalogów oraz opracowań naukowych. Członkini AICA regularnie publikuje w „Dwutygodnik.com”, „Miejmiejsce.com”, “Vogue”, „Polityce” oraz w „Wysokich Obcasach”.


__________


Yuriy Biley, (1988, Użhorod, Zakarpacie, Ukraina). Artysta wizualny i kurator. Od 2015 roku mieszka i pracuje we Wrocławiu. Współzałożyciel i członek Open Group (od 2012), laureat nagrody specjalnej i głównej PinchukArtPrize (2013, 2015, Kijów) oraz uczestnik wystawy w pawilonie narodowym Ukrainy na 56. Biennale Sztuki i w programie towarzyszącym 57. Biennale Sztuki w Wenecji. W 2019 roku kolektyw Open Group był kuratorem ukraińskiego pawilonu 58. Biennale Sztuki w Wenecji. Biley jest także kuratorem i współzałożycielem galerii Detenpyla – Lwów (od 2011) i NOWY ZŁOTY – Wrocław (od 2019).


__________


Agata Całkowska - dziennikarka, dokumentalistka, wydawczyni telewizyjna i radiowa. Współpracuje z Gazetą Wyborczą, Wysokimi Obcasami.

 __________

 

Zdjęcie główne: kadr z filmu Śmierć prezydenta", reż. Jerzy Kawalerowicz

 

Patronite